sobota, 27 września 2014

Rozdział 65

Rozdział 65

Marija
Jest mi bardzo ciężko, nie wiem co mam robić, nie mogę z nikim się kontaktować, jest bardzo,bardzo źle. Zero, żadnych wiadomości o moim bracie, rodzice też lewo ciągną. To chyba najgorsze przeżycie od kilku lat. "blim,blim" odezwał się mój laptop. Otwieram go niepewnie. Moje wszystkie wiadomości, rozmowy kontakty są pod nadzorem policji z kilku państw, ponieważ Leon zaginął w europie. Czytam szybko nadawcę " nieznany" Niepewnie wchodzę w link do wiadomości i czytam cała zdenerwowana, ręce mi się pocą a głos drży mimo że nic nie mówię, do oczu napływają łzy "Marija! Tu Leno. Potrzebujecie 100 000 $, na okup. Jutro W Hotelu Star." Kiedy to przeczytałam rozpłakałam się tak żarliwie że moje wycie słychać było chyba na pięciu ulicach. Nie zdążyłam nawet pójść do rodziców bo dzięki naszej policji  już wszystko wiedzieli. 
Dla naszych rodziców nie było problemem wyjęcie z konta oszczędnościowego takiej sumy, ale nie mieliśmy gwarancji że Leonowi nic jest.


Violetta
Państwo Verdas stali się jacyś dziwni, nie dopuszczają mnie do siebie, a powinnam wiedzieć co się dzieje, przecież ja i Leon jesteśmy parą. Jestem okropnie sfrustrowana tą sytuacją, marzę tylko żeby się w końcu obudzić z tego okropnego snu. Przyjaciele ciągle mnie pocieszają, ale oni sami chyba nie wieżą w to co mówią. Minęło już prawie 15 dni odkąd Leon zaginął no do cholery jasnej ktoś musi coś wiedzieć.





Federico
Jest mi strasznie. Mam kompletny bałagan w głowie nie wiem co mam myśleć. Violetta płacze, ale to da się zrozumieć, staram się ja jakoś pocieszyć ale z marnym skutkiem. No ale kiedy płakać, a raczej ryczeć jak jakiś wół zaczyna Ludmiła to mam ochotę uciec jak najdalej. Nie rozumiem Jej, na prawdę aż boję się pomyśleć co przechodzi Marija. 
W nocy postanowiłem pójść do niej, w dzień nie mam jak bo cały czas siedzie zz Vilu i Ludmi. Stanąłem pod oknami z jej sypialni, małe migające światełko ciągle się świeciło. W całym domu było już ciemno, kilka punkcyjnych żaróweczek świeciło tylko delikatnie. Niczym Romeo (ten od Julii) Zacząłem wspinać się po winorośli oplatającej kolumny podtrzymujące balkony. Nagle na moim ramienu poczułem ucisk i ktoś przyświecił mi latarką  w oczy.
To był gość z ochrony. wszystko mu wyjaśniłem i okropnie błagałem żeby puścił mnie do Mariji. Po kilkunastu minutach zgodził się i nawet podstawił mi drabinę. Wskoczyłem na balkon, otrzepałem spodnie i zobaczyłem Mariję stojącą w drzwiach balkonowych, bez słów podszedłem do niej i mocno ją uściskałem, jej zapłakana twarz wtuliła się w mój kar, a skostniałe dłonie oplotły mnie w pasie. Trzymałem jej w tym uścisku i nie mogłem puścić, czułem się tak bardzo jej potrzebny. 
- Marija? Może wejdziemy do środka jest bardzo późno i zimno. - powiedziałem ale ona tylko mocniej mnie przytuliła.
Wziąłem więc ją na ręce i weszliśmy do jej pokoju. Położyliśmy się na łóżku i przykryłem ją ciepłym kocem. Niespełna po pięciu minutach już spała.
"Fede! -krzyczy noja podświadomość- Co ty wyprawiasz? Ludmiłą cię zabije!" Ale ja  mam to w nosie, chyba teraz na prawdę to Marija mnie potrzebuje.
  
***
Trzy dni później
***
Marija
Mam dziś okropne zajęcie, umówiłam się z przyjaciółmi na spotkanie, mam im wszystko wytłumaczyć, bo oni nic nie wiedzą, o oprócz Fede, któremu się zwierzyłam. No właśnie, praktycznie to normalne spotkanie z przyjaciółmi ale będzie tam Federico i Ludmiła, a ja czuje się jak jakaś... no nie wiem najgorsza szmata.

- Cześć. - powiedziałam wchodząc do baru w którym się umówiliśmy.


CDN
*- O ile skomentujecie -*

czwartek, 11 września 2014

Specjalny! Przeprosinowy!

Specjalny!
Przeprosinowy!
Za tak długa nieobecność...
z perspektywa na przyszłość... 

Może tym uda mi się wymusić na was jakiś komentarz <3 !!!

***

Dziewczyna wpadła do mieszkania jak by coś ją goniło, dyszała, była cała spocona i czerwona. Nic nie mówiła osunęła się po drzwiach na ziemie, podciągnęła kolana pod brodę i zaczęła płakać.
Mijały godziny a ona ciągle siedziała, może już nawet zasnęła?! Nagle z jej kieszeni zaczęła wydobywać się znajoma melodia. Spojrzała na ekran swojego smartfona, zagryzła mocniej sine wargi i sprawnymi palcami wyjęła baterię z telefonu. "Co się stało?" pytała ja podświadomość ale ona ciągle milczała. "Czy ktoś cię skrzywdził?" Jej podświadomość nie dawała za wygraną. 

Czas leciał nieubłaganie kartki w kalendarzu znikały jedna za drugą. Dziewczyna niczym się nie wyróżniała wychodziła wcześnie rano i wracała późnym popołudniem. Niby nic się nie zmieniło, ale jednak coś, z jej twarzy znikł uśmiech i błysk w oczach, jej skóra byłą szara, a cienie pod oczami mocno zielone. Schudła. Nie ma się co dziwić do kuchni nie wchodziła praktycznie w cale. " Co się z tobą dzieje? " Pytała ciągle drążąca temat podświadomość. Ale dziewczyna nic nie odpowiadała, żyła jak jakiś robot, którego zakodowano, na codzienne czynności.

Pewnego dnia wróciła bardzo późno, ciemno, wietrznie i zimno. Stojąc na progu małego mieszkania odwijała długi wełniany szalik z szyi, na wycieraczce leżała szara koperta wielkości A4. Schyliła się i sprawnym ruchem rozerwała.
Minęła długa chwila za nim z jej twarzy można było coś wyczytać. "Czy to uśmiech?" zapytała wścibska podświadomość.
- Tak!!!!!! Krzyknęła dziewczyna i z radości aż podskoczyła uderzając głową o lampę sufitową. Na jej twarzy pojawił się dawno zapomniany uśmiech. Zaczęła nawet tańczyć idąc to tak dawno opuszczonej kuchni.
Nazajutrz dziewczyna aż promieniowała pozytywną energią. Blask w jej oczach raził przechodniów, a wesoły krok może lekko taneczny udzielał się innym spacerowiczom parku.
Wróciła do domu z kilkudziesięcioma torbami, nową fryzurą i wspaniałym uśmiechem.
Kilka chwil później w mieszkaniu czuć było mieszankę zapachów, apetyczne jedzenie mieszało się z zapachem perfum i nowych ubrań i niechudzonych butów.

Mijały dni a nasza bohaterka kwitła. Któregoś dnia do mieszkania przywlekła wielkie pudło, a gdy je opróżniła, ukazał się piękny keyboard, w kilka chwil podpięła do niego swój mocno poturbowany laptop i smartfon.

Gra, ciągle gra, ciągle ta sama melodia w innych tonacjach, ciągle ten sam sznur nut wysuwa się spod mocno już nadszarpniętych klawiszy. Nic więcej tylko muzyka. Nie śpiewa. Nie nuci. Nie notuje. Nic! tylko siedzi i gra. " Co się dzieje?" odezwała się podświadomość " Przecież zawsze tak pięknie śpiewałaś? Zawsze mówiłaś że to muzyka nie motocross jest twoim życiem. Co się zmieniło?" W tedy podświadomość popełniła wilki błąd, zadając to panie, bo twarz dziewczyny automatycznie pobladła, a z oczu znikła iskierka szczęścia.

Kolejne dni przypominały to co już było, czyli tą szarą zagubioną dziewczynę. Aż do momentu kiedy w jej pięknym mieszkaniu nie stało się coś złego. Meble poprzesuwane, poniszczone, ściany porysowane, gdzieś na podłodze leży biały dywanik z wielką czerwoną plamą, a obok dziewczyna. Nieprzytomna?! " Halo!!!" krzyczy podświadomość " Wstań nie poddawaj się!" woła z całych sił ale dziewczyna nie reaguje... śpi?!
 Nazajutrz w mieszkaniu pojawia się policja, psy obwąchują wszystko, detektywi robią zdjęcia.
- Miała dużo szczęścia, że znalazła ja sąsiadka, podobno kilkanaście minut później i teraz ta sprawą zajmowała by się kryminalna. - mówi pan w mundurze policyjnym. "Uff" wzdycha podświadomość.

"Sprawozdanie z przesłuchania:
Marija Ana Kartina  Verdas, osoba poczytalna, w pełni świadoma, zapoznana z karą za składanie fałszywych zeznań.
~ To zaczęło się tuż po tym jak zaczęłam odnosić sukcesy na motocrossie, listy z po-gruszkami, jakieś śledzenie. Później ustały, kiedy przestałam brać udział w mistrzostwach kontynentu. Postanowiłam w tedy zlać się z tłumem... to znaczy iść na studia na publiczną uczelnię i takie tam... chciał odciąć się od moich rodziców i rodzeństwa... Kiedy otrzymałam list z propozycją własnej płyty coś mnie tchnęło i zaczęłam się w to bawić, ale moje serce było smutne nie potrafiłam złożyć słów  do piosenki. 
Na pytanie : Czy podejrzewa pani kogoś? Odpowiada
~Mam podejrzenie, kieruję je w stronę swojej biologicznej matki. "

W duszy dziewczyny coś pękło dawno nie widziane uczucia na zawsze zniknęły. Pojawił się strach i wiele innych, mocno poronionych myśli. Martwiła się teraz o swoją rodzinę. I podjęła jedną z ważniejszych decyzji.
- Wracam do domu, do swojej rodziny. Zamykam rozdział z samodzielnym życiem. -powiedziała zamykając drzwi do mieszkania w centrum Nowego Yorku.

Ledwie poskładana psychika znów się zawaliła kiedy dziewczyna opuściła pokład samolotu i została od razu aresztowana i przewieziona do stolicy na przesłuchanie. W celi obok był jej tata i mama. Nic nie mówili byli załamani... "A ona?" Nie rozumiała co się dzieje, z przesłuchania na przesłuchanie.
- Czy widziała się pani ostatnio z Bratem? ... - Dlaczego pani odcięła się od rodziny ? - Czy planowała pani zemstę na swojej rodzinie? - Co sprawiło że zechciała pani wrócić?  

wtorek, 9 września 2014

Chciałam oficjalnie poinformować że pod spodem macie nówkę rozdział, który czeka na wasze komentarze.
Bądźcie tak mili i zostawcie po sobie kilka słów.

 A jeśli będą przybywać nowe opinie pokaże się bonusowy rozdzialik :)


Tak, tak wiem blog został przez wielu z was już zapomniany, ale ja sama nie mam zbyt dużo czasu na pisanie a krasnoludki które miały się tym zajmować rozjechały się po świecie więc zostałam sama. Ale jak tylko łapię chwilę to coś dopisuję tak więc zapraszam do lektury i oczywiście KOMENTOWAĆ :*

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 64

Rozdział 64


Leon
Myślę że mamy co świętować kolejny udany koncert za nami. Niebawem wracamy do Buenos Aires na kilka miesięcy musimy wrócić do szkoły i opracować nowe piosnki i choreografie. Chyba nie ma wśród nas osoby która nie tęskni za domem. Każdy z nas ma inne plany na powrót do domu my z Diego jedyne czego chcemy to spotkać się z naszą siostrą. W ogóle to ciekawe co u niej bo od kilku tygodni się nic nie odzywa. Dzisiaj gramy ostatni koncert, jestem troszkę zdenerwowany bo będzie sporo ludzi bilety sprzedały się w ciągu kilkunastu minut od momenty podania do wiadomości ze koncert jednak się odbędzie. Violetta stała się bardzo sławna każda mała dziewczynka piszczy na jej widok, heh nie kryjąc na mój tez jest pisk. No bo przecież kto by się nie cieszył słuchając tak pozytywnej mucyki jaką gramy ?! No heloł !
  Koncert rozpoczął się punktualnie o osiemnastej. Nie było się z czym śpieszyć publiczność była cudowna. Violetta rozpoczęła nasz pokaz muzyczny.
Kolejną piosenkę wykonaliśmy wspólnie. 
Kolejny utwór wykonała nasza kochana Ludmiła z pozostałymi przyjaciółmi.
Tuż przed moim występem Pol z obsługi powiedział że ktoś che się ze mną zobaczyć. Więc nie czekając ani chwili dłużej poszedłem na spotkanie z niewiadomym.
Za wielkim słupem stała młoda dziewczyna, rozmawiała przez telefon, jej twarz była pochłonięta w cieniu padającym z lampy neonowej.
-Przepraszam?! - powiedziałem niepewnie, co było dziwne bo zwykle emanuje pewnością siebie, ale czułem się bardzo dziwnie w jej obecności, przechodził mnie dreszcz.
-Musze kończyć... tak... szybko i bez boleśnie... oczywiście... dam znać jak skończę z nim... do usłyszenia. - mówiła do telefonu.  - Leon Verdas... Oh jak miło cię widzieć - mówiła całkiem spokojnym głosem
- No cześć... Przepraszam ale czy my się znamy?
 - Oj ty mały głuptasku... pewnie ze tak... Myślę że powinniśmy porozmawiać w bardziej spokojnym miejscu... - mówiła machając rękoma.
- No przykro mi ale mam występ, myślę że jak zadzwonisz do mojego agenta to wciśnie cię na spotkanie... A teraz przepraszam muszę lecieć.
- Zatrzymać go! - krzykła i na raz pojawiło się trzech mezczyn jeden mnie trzymał drugi zatykał usta a trzeci wiazał opaskę na oczach. - Oj, dalej taki głupi jesteś. Ja nie czekam ja działam. A teraz pojedziemy porozmawiać.
Staralem się krzyczeć tupać lub coś ale jeden z kolesi przyłożył mi do ust szmatkę chyba z jakimś środkiem usypiającym, bo na raz poczułem się tak błogo tak lekko i przyjemnie...


6 godz. później... 

Violetta
Siedzimy wszyscy w bistro na przeciwko hali koncertowej, czekamy na jakąś wiadomość od Leona. Nie odzywa się tak długo to do niego nie podobne. Organizatoży zawiadomili policję... Co po chwila o coś pytają. Detektyw perzesłuchał wszystkich pracowników, podobno obejrzeli nawet nagrania z monitorinku ale nic nie znależli ponieważ Leon stal po za obszarem kamery.
Biedni fani musieliśmy przerwac koncert w połowie. 
Łzy napływają mi do oczu. Leon przecież nigdy tak nie znikał, może coś się stał i ... Nie nie nie wolno mi tak myśleć.
Telefony ciągle dzwonią, nie wiem skąd gazety już wiedzą... Odkąd En Vivo okrążyło cały świat staliśmy się gwiazdami, zapraszają nas na różne imprezy i tym podobne i interesują się naszym życiem. Co prawda mój tata nie był zbyt tym zachwycony ale jakoś przyjął to do wiadomości.
-Violu? - z myśli wytraciła mnie Fran - Czy miałaś jakiś kontakt z Mariją?
- Z Mariją?! - powtarzam jej imie żeby sobie przypomnieć kto to bo przez to całe zamieszanie mój mózg ma jakiś zastój. - Aaa.. z Mariją?! Nie, jej komórka nie odpowiada, na e-maile też nie odpisuje. 
- To trochę dziwne. - powiedziała Włoszka  i odeszła.
Nagle w bistro zapadła cisza... oczy wszystkich zwróciły się w stronę ekranu telewizora na ścianie równoległej do okna. Na ekranie pojawiła się młoda dziewczyna " ...Z przykrością potwierdzam informację o tym że Leon Verdas został porwany. To dla mnie i najbliższej jego rodziny wielki szok. Ciągle nie wiem czego chcą porywacze. Ale mamy z nimi kontakt i wiemy że Leonowi nic nie jest..." przedstawiła regułkę, nie do końca jej wierzę ma na oczach ciemne okulary "Ray Ban' y" i ubrana jest bardzo modnie.. czy to Marija?! " Czego mogą chcieć porywacze? " zadał pytanie reporter. Dziewczyna się zmieszała, na moje oko ona coś kłamie " Proszę pana, w tym momencie jedyne co chodzi mi po głowie to, to aby mój brat się z nalazł cały i zdrowy " 
Nagle zaczęło do mnie docierać to że Leona porwali, myśli w mojej głowie zaczęły biegać jak opętane, było mi słabo, zimno, a za raz duszno.


Leon
Obudziłem się na stołku, strasznie bolały mnie plecy i głowa. Ręce mam związane, a w ustach jakiś sznurek. Przede mną stoi dziewczyna, ma na sobie perukę?! Tak na sto procent to peruka, ruda równo obcięta. Ubrana jest w czarne spodnie biały t-shirt i skórzaną czarną kurtkę.
Patrzy na mnie, z politowaniem? z żalem? ze złością? nic nie mówi tylko patrzy i kręci głową.

POWRÓT !

I CO WY NA TO?