wtorek, 7 kwietnia 2015

Cześć ;)

Cześć ;)

Wicie chciałam napisać nowy post ale jakoś... sama nie wiem chyba nie mama motywacji.

Pod tym postem chciała bym  ( wiem to głupie) ale chciała bym usłyszeć was, chce zobaczyć czy jest tu ktoś komu tak jak mi zależy na tym blogu.

Ja wiem ze w ostatnim czasie mało się tutaj nowości pojawia ale, hmm... brak czasu.

Umówmy się więc tak, że każdy z was (wiem że wam się tego nie bd chciało ale może jednak) zostawi po sobie jakiś komentarz, jaki kol wiek :)
Może on nawet być krytykujący.

Pozdrawiam :*

niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 81

Rozdział 81

- Spokojnie, oddychaj, wszystko można racjonalnie wyjaśnić. Nie ma co płakać, on na pewno ma taki sam bałagan w głowie jak ty.- - mówiła spokojnie Fran przytulając  mnie i podając kolejne chusteczki.
- Nie mogę uwierzyć  w to wszystko, to przypominało zdjęcia z jakiegoś filmu, ten poranek nie powinien był tak wyglądać.
- Wim kochana, wiem... Diego poszedł sprawdzić co z nim, szczerze mówiąc to ja też mało co pamiętam z nocy, ale myślę że ty nie masz czego żałować?!
- Serio? Fran! Ja i Leon mieliśmy trzymać się od siebie z daleka!
- Violu długo tak nie pociągniecie! to się nazywa ... zrządzenie losu?! Chyba. Ty i on, on i ty! Innej opcji nie ma!
- Nic nie rozumiesz!
- Tak ci się tylko wydaje! rozumiem cie lepiej niż kto kol wiek inny!
- Tak bym chciała żeby on tu był, żeby nie wybiegł stąd jak oparzony. Żeby spojrzał w moje oczy i powiedział...
- Leon zniknął! Zapadł się pod ziemię! Nikt go nie widział! - Krzyknął w drzwiach zziajany Diego.
 -Ale jak to?
- Poszedłem do niego, a jego nie ma! Sąsiedzi mówią że wsiadł do taksówki i gdzieś pojechał.
- Dzwoniłeś...
- Tak! po za zasięgiem. - oznajmił i usiadł z hukiem na kanapie
- Nie!!!!!!!! - Krzyczałam jak jakaś nie normalna
- Spokojnie! Zaraz Diego coś wymyśli i go znajdzie. -Uspakajała mnie Fran posyłając swojemu chłopakowi spojrzenie mówiące " palnij jakieś pocieszające coś bo mam dość tego beku"
- Tak! Ja... My... Ty... Ja... - zaczął - Zadziewanie do Mariji ona zna tego oszołoma lepiej niż ja może coś wie o nim.
 -Tak to dobry pomysł. - przytaknęła Fran
- A wy się ogarnijcie! - Dodał wchodząc do kuchni - Bo strasznie wyglądacie.
- Chodź zrobię ci kąpiel Diego ma rację, całonocne imprezy i takie poranki nam nie służą.

*** Trzy tygodnie później***
Uśmiech od ucha do ucha! Nie! Chce spać i nie chce wychodzić spod kołdry! Do końca mojego nędznego życia! Dlaczego? Cóż odpowiedz jest raczej nie zbyt racjonalna, po prostu ze wstydu? Na imprezie ostro szalałam, nie tylko ja, ale! Ale! Właśnie to ALE jest w tym miejscu arcy potrzebne ponieważ po którymś już drinku tak się przykleiłam do Leona że nie odstępowałam go na krok, nie mógł iść nawet siusiu, ciągle przy nim byłam i krzyczałam że on jest mój, i ze każda która się do niego zbliży oberwie. Leon być może z litości albo również ze zbyt dużej ilości alkoholu nie okazywał temu sprzeciwu, tańczył ze mną na stole  w klubie, po opuszczeniu klubu na środku ulicy i tez krzyczał jak strasznie mnie kocha, całowaliśmy się i wyznawaliśmy miłość! To takie upokarzające! Skąd to wiem? A no z filmiku z YouTube zdobył kilkadziesiąt tysięcy osłon w jeden tydzień , nie znam autora ale wiem że to nie jest nikt z moich znajomych, oni by czegoś takiego nie zrobili, a po drugie zawsze tworzą drugi plan tego koszmaru. Dzięki moim wpływom, a raczej tatusiowi filmik usunięto, ale dam sobie głowę uciąć że Leon go widział i dla tego nie wraca z Japonii.
Dziś nagrywamy kilka teledysków, do projektu nadprogramowego, ale ja nie che tam iść, nie che śpiewać moje serce jest puste, jest... "dyyn... dryyynnn..."
-Halo?! - powiedziałam nie pewnie
- Violetta masz trzydzieści minut żeby tu przyjść! - krzyczała Ludmiłą, w tle słychać było Pablo i resztę.
- Nie, nie che brać w tym udziału!.
-La la la la nie słucham cię, masz tu przyjść! Koniec ! Czekamy !
I się rozłączyła! Co za kobieta!

Gdy weszłam do hali gdzie odbywało się to cale nagranie dudniła muzyka, zaczęli, bez mnie. Nie miałam żalu, sama nie chciałam tu przyjść. Pablo był troszkę zły na moje spóźnienie ale mi wybaczył i gdy moi przyjaciele byli w środku nagrania, ja szykowałam się do swojego występu.



Serce mi się zatrzymało gdy na małym ekraniku reżyserskim zobaczyłam Leona. Nie wiedziałam ze wrócił, nie wiedziałam że tu jest.
- Violetta. - powiedział a ja aż podskoczyłam
- Leon. - powiedziałam i obdarowałam go uśmiechem, pilnując się żeby nie rzucić się mu na szyję - Wróciłeś.
- Tak, dwa dni temu. - oznajmił - Chciałem z tobą pogadać, ale nie było cię w studiu...
- Tak.. ostatnio coś źle się czułam. - wtrąciłam
- Violetta... ja...
- Violetta, Na scenę, twoja kolej, nie masz teraz czasu na pogaduchy. - Przerwał Pablo - Leon proszę dołącz do grupy, no szybko Violetta! - i popchnął mnie do mikrofonu - Gotowa?


Gdy zaczęłam śpiewać, moje serce, ono aż wyrywało mi się z piersi, kilka krotnie moje oczy i oczy Leona spotkały się, w tedy ... cóż to takie trudne do opisania... ja po prostu myślałam że latam. A kiedy kolejny raz spojrzałam w jego stronę zobaczyłam jak idzie w moim kierunku, bierze mikrofon i nasze głosy idealnie zaczynają ze sobą współgrać. Ta piosenka... ona mówi za nas samych... ona przeprasza ... ona prosi o wybaczenie ... ona zapewnia o uczuciu. Sama nie byłam chyba świadoma finału tego krótkiego utworu. Kolejny raz usta Leona dotknęły moich, kolejny raz dziwna elektryczna moc przenikła między nami. Tak, to ten jedyny, tak to ten dla którego warto zginąć, tak to ten który kocha, kochał i właśnie zapewnia o swoim uczuciu.
Nic nie mówimy, całujemy się i patrzymy sobie w oczy, nie potrzebujemy słów, wystarczy spojrzenie, jeden gest i znamy wzajemnie swoje myśli. Tak! Ja go kocham.
Z sielanki wyrwał nas reżyser który miał do zrealizowania jeszcze jedno nagranie. Odkleiliśmy się i odeszliśmy w innych kierunkach, ale to odejście było chwilowe wiedziałam bowiem że ten pocałunek mówił " Wróciłem Violu, kocham Cię i już nigdy nie che cię zostawić".
Uważnie z dziewczynami patrzyłyśmy na występ chłopaków. To takie niesamowite, każda z nas znalazła miłość każda z nas jest szczęśliwa, każda z nas przeżywa wzloty i upadki ale zawsze każda na każdą może liczyć.
P.S
Jakaś opinia ?




środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 80

Rozdział 80



Matko co za ból... gdzie ten telefon " pik...pik...pik", masakra. O matko po jedenastej, zaraz się spóźnię na lotnisko, no nie, co za tępy telefon akurat teraz się rozładował, no nic, nie mam czasu na szukanie ładowarki. Chwileczkę, gdzie są moje spodnie? I dla czego mój podkoszulek leży na różowej lampie? Chwila... Różowa... lampa? Jak oparzony odniosłem tyłek z łóżka czując w głowie karuzelę i szybkim susem przeleciałem wzrokiem po pokoju. Nie! krzyczałem w podświadomości, byłem w pokoju Violetty! Szok i zdumienie, no nie wiem co jeszcze mną targało w jednej chwili upadłem a z pod mojego tyłka wydobył się głośny jęk " Ałłł, co jest ?! " jak pokopany prądem odbiłem się od tego miękkiego czegoś na czym klapnąłem i od razu mi ulżyło kiedy zobaczyłem że to Diego, na podłodze obok zwinięty w kulkę spał Maxi a na fotelu z nogami na biurku kimał Brad. Diego po tym ja wstał z podłogi ,długo myślał nad tym gdzie jest i co takiego właściwie się tutaj działo, szczerze mówiąc sam bym się chciał dowiedzieć. odszukałem swoje ubranie i cichaczem wymknąłem się z pokoju, rozładowany telefon wypadł m ina schodach i  poskakał wprost pod czyjeś małe bose stópki, podniosłem wzrok i ujrzałem Violettę, przyglądał mi się z równym zaskoczeniem jaka ja jej. Nie byłem zbytnio w stanie co kol wiek powiedzieć, ominąłem ją zgrabnie i bez słowa wyszedłem.
Oszołomiony tym przedziwnym porankiem, pobiegłem do automatu z kawą, a następnie do domu. Szybki prysznic i orzeźwiające umycie zębów, gryz pizzy która chyba już od dawna siedział na moim stole i byłem gotowy do wyjścia, idealnie bo zegarek na piekarniku wskazywał czternastą. Chwyciłem torbę podróżną i gdy pod domem rozległ się klakson taksówki wybiegłem z wielkim uśmiechem.
Po odprawie długi lot, pasażerowie obok obładowani gadżetami w ogóle się nie nudzili, nie to co ja, po przeczytaniu instrukcji obsługi fotela, oraz kamizelki ratunkowej, postanowiłem obczaić mojego Facebooka i inne, ale mój telefon w ogóle nie chciał nawet zamigotać.  Zrezygnowany postanowiłem uciąć sobie drzemkę, co nie było łatwe, gdyż mój fotel cięgle był kopany przez jakieś dziecko, jedyne co  mogłem zrobić to pomyśleć. A było  o czym!
Wczorajsza impreza, ok! Wiem że poszliśmy z chłopakami na piwo, jedno lub kilka naście, pamiętam jak dziewczyny się do nas dołączyły i pamiętam też drinki pite z Violetta, ale zupełnie nie pamiętam skąd ziołem się u Violi w domu. O matko! a jak ja coś palnąłem, albo coś głupiego wczoraj zrobiłem ?! Leon gamoniu!!!
Samolot leciał strasznie długo ale w końcu doleciał, odebrałem swój bagaż  i opuściłem budynek lotniska, aby moim oczom ukazało się wielkie, można powiedzieć piękne oblicze Tokio. Szybko rozejrzałem się za moją siostrą, ale nic, żadnej osoby z tabliczką, która by na mnie czekała. Już chciałem zadzwonić, ale ten głupi telefon dalej rozładowany. Masakra, właściwie to nie wiedziałem co zrobić, wszystkie dane, adres i telefon miałem zapisane właśnie w swoim rozładowanym iPhone. "Verdas debilu do kwadratu" pomyślałem i zacząłem kręcić się  w kółko w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania mojej durnej sytuacji.
- Leon!!! - Usłyszałem piskliwy krzyk i w jednej sekundzie leżałem na ziemi przygniatany przez moją " małą" siostrzyczkę - Jak się ciesze! Nie wieżę że tu jesteś. To takie cudowne! Matko! Nie samowite! Dlaczego nic nie mówisz? - zapytała
- Bo... - starałem się coś powiedzieć, ale jej włosy właziły m ido ust - Ble... Pfu... pfu! Bo twoje kłaki włażą mi do ust, a ciężar twojego " chudego ciałka przygniezdna mnie do czegoś co wbija mi się w kręgosłup!
 -O, matko! Starznie cię przepraszam. - Powiedział szybko  i równie szybko jak wstała to mnie podniosła - Po prostu strasznie się cieszę, tak strasznie za tobą tęskniłam.
- Ja też! - powiedziałem i objąłem ją niedźwiedzim uściskiem.
Cała drogę w taksówce Mari coś mówiła, opowiadała to o sobie to o zabytkach i budowlach to o  jakiś Japończykach lub klubach do których chodzi, po prostu nie milkła na ani pięć sekund z wyjątkiem tego kiedy pod pijała moją kawę.
Mieszkanie mojej siostry maiło może dwadzieścia cztery metry kwadratowe, łącznie z łazienką i kuchnią, a raczej imitacją kuchni w której była mała lodówka mikrofalówka, czajnik elektryczny i jedna szafka. W salono - sypialnio - biuro - garażu stała kanapa dwuosobowa rozkładana, jednoosobowy rozkładany fotel, a na nim sterta ubrań, komoda od ściany do ściany a na niej telewizor X - box's i oczywiście lustro, po środku stał maleńki stolik który można było powiększyć, a zaraz obok  drzwi szafka metalowa z narzędziami a przed nią motor.
 -No nieźle! - powiedziałem zaraz po wejściu -Typowy dziewczyński pokój. Naprawdę siostra typowa z ciebie księżniczka.
 -Och. Jakiś ty kochany, taki komplement z twoich ust to po prostu miód na moje małe serduszko.
- Jesteś niesamowita!
- To u nas rodzinne! - zaśmiała się - Napijesz się czegoś? Mam sok, wodę jakieś witaminki?
 -Nie dzięki, szczerze to chciał bym tylko prąd i ładowarkę. 
- Serio? Przyleciałeś z tak daleka żeby naładować sobie telefon japoński prądem ? Jesteś równie nienormalny! Masz. - powiedział i dała mi kabel.
Po czym usiadła na fotelu obok mnie i patrzyła swoimi wielkimi szklistymi oczami we mnie ja w święty obrazek.
- Co? - zapytałem po kilku minutach kiedy wpisałem pin to telefonu to je spojrzenie zaczynało mnie trochę denerwować.
 -Czekam.
- Na co?
- Na wyjaśnienia?! - powiedziała z ironią, jak by było oczywiste to co chce od mnie usłyszeć.
- Jakie?
- No proszę, nie udawaj!
 -Sory  siostra, serio nie wiem o co ci chodzi!
- Ty! And Violetta?!
- Dalej nie zbyt wiem o co chodzi! 
- Nie wieżę! Myślałeś że z instagrama nie dowiem się że znów jesteście razem?! Proszę cię przestań się zgrywać, no dalej braciszku czekam na szczegóły?!  
Zatkało mnie! ona byłam szalona, ale w momęcie gdy skończyła peplać i znów wgapiała się we mnie mój telefon zaczął świrować, na każdej aplikacji po kilkadziesiąt komentarzy i powiadomień " co jest grane?" 
-Nie!  - krzyknąłem kiedy zobaczyłem, zdjęcie moje i Vilu  z imprezy i jeszcze te setki dennych polubień  ikomentarzy! - To nie możliwe!
- Coś się stało ? Jesteś strasznie blady! Leon! Haloo! Powiedz coś!
- Masakra! To twoja wina! - krzyknąłem i zacząłem łazić po mieszkaniu - To ty zaczęłaś z tym zdjęciem! A potem... Jak do tego doszło?! Ale... to nie tak...
- Leon! Leon usiądź!  i Przestań gadać monosylabami! Przepraszam po prostu chciałam pomóc, myślałam...
- Przestań! 
- Co?
- Przestań się mieszać, miałem spokój już sobie dałem z nią spokój, już sobie wszystko poukładałem. A teraz to...? Co to w ogóle do cholery jest?
- To jest zdjęcie z wczoraj twoje i Violetty jak się całujecie! - wyjaśniła jak bym był nienormalny!
- Wiem, widzę przycisz! Ale jak do tego mogło dojść?
- No cóż za zwyczaj gdy dwoje ludzi chce okazać sobie jak się kochają robią dzióbki i się wymieniają śliną, myślałam że taki lovelas jak ty wiesz na czy polega całowanie.
- Matko! Wiem na czym to polega, ale nie wiem jak mogłem do tego dopuścić?!
W tedy dostałem rozjaśnienia, wszystkie wydarzenia ubiegłej nocy wróciły, wszystkie! Marija nie dawała za wygraną więc jej opowiedziałem.