Rozdział 64
Leon
Myślę
że mamy co świętować kolejny udany koncert za nami. Niebawem wracamy do
Buenos Aires na kilka miesięcy musimy wrócić do szkoły i opracować nowe
piosnki i choreografie. Chyba nie ma wśród nas osoby która nie tęskni
za domem. Każdy z nas ma inne plany na powrót do domu my z Diego jedyne
czego chcemy to spotkać się z naszą siostrą. W ogóle to ciekawe co u
niej bo od kilku tygodni się nic nie odzywa. Dzisiaj gramy ostatni
koncert, jestem troszkę zdenerwowany bo będzie sporo ludzi bilety
sprzedały się w ciągu kilkunastu minut od momenty podania do wiadomości
ze koncert jednak się odbędzie. Violetta stała się bardzo sławna każda
mała dziewczynka piszczy na jej widok, heh nie kryjąc na mój tez jest
pisk. No bo przecież kto by się nie cieszył słuchając tak pozytywnej
mucyki jaką gramy ?! No heloł !
Koncert rozpoczął się punktualnie o osiemnastej. Nie było się z czym śpieszyć publiczność była cudowna. Violetta rozpoczęła nasz pokaz muzyczny.
Kolejną piosenkę wykonaliśmy wspólnie.
Kolejny utwór wykonała nasza kochana Ludmiła z pozostałymi przyjaciółmi.
Tuż przed moim występem Pol z obsługi powiedział że ktoś che się ze mną zobaczyć. Więc nie czekając ani chwili dłużej poszedłem na spotkanie z niewiadomym.
Za wielkim słupem stała młoda dziewczyna, rozmawiała przez telefon, jej twarz była pochłonięta w cieniu padającym z lampy neonowej.
-Przepraszam?! - powiedziałem niepewnie, co było dziwne bo zwykle emanuje pewnością siebie, ale czułem się bardzo dziwnie w jej obecności, przechodził mnie dreszcz.
-Musze kończyć... tak... szybko i bez boleśnie... oczywiście... dam znać jak skończę z nim... do usłyszenia. - mówiła do telefonu. - Leon Verdas... Oh jak miło cię widzieć - mówiła całkiem spokojnym głosem
- No cześć... Przepraszam ale czy my się znamy?
- Oj ty mały głuptasku... pewnie ze tak... Myślę że powinniśmy porozmawiać w bardziej spokojnym miejscu... - mówiła machając rękoma.
- No przykro mi ale mam występ, myślę że jak zadzwonisz do mojego agenta to wciśnie cię na spotkanie... A teraz przepraszam muszę lecieć.
- Zatrzymać go! - krzykła i na raz pojawiło się trzech mezczyn jeden mnie trzymał drugi zatykał usta a trzeci wiazał opaskę na oczach. - Oj, dalej taki głupi jesteś. Ja nie czekam ja działam. A teraz pojedziemy porozmawiać.
Staralem się krzyczeć tupać lub coś ale jeden z kolesi przyłożył mi do ust szmatkę chyba z jakimś środkiem usypiającym, bo na raz poczułem się tak błogo tak lekko i przyjemnie...
6 godz. później...
Biedni fani musieliśmy przerwac koncert w połowie.
Łzy napływają mi do oczu. Leon przecież nigdy tak nie znikał, może coś się stał i ... Nie nie nie wolno mi tak myśleć.
Telefony ciągle dzwonią, nie wiem skąd gazety już wiedzą... Odkąd En Vivo okrążyło cały świat staliśmy się gwiazdami, zapraszają nas na różne imprezy i tym podobne i interesują się naszym życiem. Co prawda mój tata nie był zbyt tym zachwycony ale jakoś przyjął to do wiadomości.
-Violu? - z myśli wytraciła mnie Fran - Czy miałaś jakiś kontakt z Mariją?
- Z Mariją?! - powtarzam jej imie żeby sobie przypomnieć kto to bo przez to całe zamieszanie mój mózg ma jakiś zastój. - Aaa.. z Mariją?! Nie, jej komórka nie odpowiada, na e-maile też nie odpisuje.
- To trochę dziwne. - powiedziała Włoszka i odeszła.
Nagle w bistro zapadła cisza... oczy wszystkich zwróciły się w stronę ekranu telewizora na ścianie równoległej do okna. Na ekranie pojawiła się młoda dziewczyna " ...Z przykrością potwierdzam informację o tym że Leon Verdas został porwany. To dla mnie i najbliższej jego rodziny wielki szok. Ciągle nie wiem czego chcą porywacze. Ale mamy z nimi kontakt i wiemy że Leonowi nic nie jest..." przedstawiła regułkę, nie do końca jej wierzę ma na oczach ciemne okulary "Ray Ban' y" i ubrana jest bardzo modnie.. czy to Marija?! " Czego mogą chcieć porywacze? " zadał pytanie reporter. Dziewczyna się zmieszała, na moje oko ona coś kłamie " Proszę pana, w tym momencie jedyne co chodzi mi po głowie to, to aby mój brat się z nalazł cały i zdrowy "
Nagle zaczęło do mnie docierać to że Leona porwali, myśli w mojej głowie zaczęły biegać jak opętane, było mi słabo, zimno, a za raz duszno.
Patrzy na mnie, z politowaniem? z żalem? ze złością? nic nie mówi tylko patrzy i kręci głową.
POWRÓT !
I CO WY NA TO?
Kolejną piosenkę wykonaliśmy wspólnie.
Kolejny utwór wykonała nasza kochana Ludmiła z pozostałymi przyjaciółmi.
Tuż przed moim występem Pol z obsługi powiedział że ktoś che się ze mną zobaczyć. Więc nie czekając ani chwili dłużej poszedłem na spotkanie z niewiadomym.
Za wielkim słupem stała młoda dziewczyna, rozmawiała przez telefon, jej twarz była pochłonięta w cieniu padającym z lampy neonowej.
-Przepraszam?! - powiedziałem niepewnie, co było dziwne bo zwykle emanuje pewnością siebie, ale czułem się bardzo dziwnie w jej obecności, przechodził mnie dreszcz.
-Musze kończyć... tak... szybko i bez boleśnie... oczywiście... dam znać jak skończę z nim... do usłyszenia. - mówiła do telefonu. - Leon Verdas... Oh jak miło cię widzieć - mówiła całkiem spokojnym głosem
- No cześć... Przepraszam ale czy my się znamy?
- Oj ty mały głuptasku... pewnie ze tak... Myślę że powinniśmy porozmawiać w bardziej spokojnym miejscu... - mówiła machając rękoma.
- No przykro mi ale mam występ, myślę że jak zadzwonisz do mojego agenta to wciśnie cię na spotkanie... A teraz przepraszam muszę lecieć.
- Zatrzymać go! - krzykła i na raz pojawiło się trzech mezczyn jeden mnie trzymał drugi zatykał usta a trzeci wiazał opaskę na oczach. - Oj, dalej taki głupi jesteś. Ja nie czekam ja działam. A teraz pojedziemy porozmawiać.
Staralem się krzyczeć tupać lub coś ale jeden z kolesi przyłożył mi do ust szmatkę chyba z jakimś środkiem usypiającym, bo na raz poczułem się tak błogo tak lekko i przyjemnie...
6 godz. później...
Violetta
Siedzimy
wszyscy w bistro na przeciwko hali koncertowej, czekamy na jakąś
wiadomość od Leona. Nie odzywa się tak długo to do niego nie podobne.
Organizatoży zawiadomili policję... Co po chwila o coś pytają. Detektyw
perzesłuchał wszystkich pracowników, podobno obejrzeli nawet nagrania z
monitorinku ale nic nie znależli ponieważ Leon stal po za obszarem
kamery.Biedni fani musieliśmy przerwac koncert w połowie.
Łzy napływają mi do oczu. Leon przecież nigdy tak nie znikał, może coś się stał i ... Nie nie nie wolno mi tak myśleć.
Telefony ciągle dzwonią, nie wiem skąd gazety już wiedzą... Odkąd En Vivo okrążyło cały świat staliśmy się gwiazdami, zapraszają nas na różne imprezy i tym podobne i interesują się naszym życiem. Co prawda mój tata nie był zbyt tym zachwycony ale jakoś przyjął to do wiadomości.
-Violu? - z myśli wytraciła mnie Fran - Czy miałaś jakiś kontakt z Mariją?
- Z Mariją?! - powtarzam jej imie żeby sobie przypomnieć kto to bo przez to całe zamieszanie mój mózg ma jakiś zastój. - Aaa.. z Mariją?! Nie, jej komórka nie odpowiada, na e-maile też nie odpisuje.
- To trochę dziwne. - powiedziała Włoszka i odeszła.
Nagle w bistro zapadła cisza... oczy wszystkich zwróciły się w stronę ekranu telewizora na ścianie równoległej do okna. Na ekranie pojawiła się młoda dziewczyna " ...Z przykrością potwierdzam informację o tym że Leon Verdas został porwany. To dla mnie i najbliższej jego rodziny wielki szok. Ciągle nie wiem czego chcą porywacze. Ale mamy z nimi kontakt i wiemy że Leonowi nic nie jest..." przedstawiła regułkę, nie do końca jej wierzę ma na oczach ciemne okulary "Ray Ban' y" i ubrana jest bardzo modnie.. czy to Marija?! " Czego mogą chcieć porywacze? " zadał pytanie reporter. Dziewczyna się zmieszała, na moje oko ona coś kłamie " Proszę pana, w tym momencie jedyne co chodzi mi po głowie to, to aby mój brat się z nalazł cały i zdrowy "
Nagle zaczęło do mnie docierać to że Leona porwali, myśli w mojej głowie zaczęły biegać jak opętane, było mi słabo, zimno, a za raz duszno.
Leon
Obudziłem
się na stołku, strasznie bolały mnie plecy i głowa. Ręce mam związane, a
w ustach jakiś sznurek. Przede mną stoi dziewczyna, ma na sobie
perukę?! Tak na sto procent to peruka, ruda równo obcięta. Ubrana jest w
czarne spodnie biały t-shirt i skórzaną czarną kurtkę.Patrzy na mnie, z politowaniem? z żalem? ze złością? nic nie mówi tylko patrzy i kręci głową.
POWRÓT !
I CO WY NA TO?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz