sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 79

Rozdział 79

Violetta
Postanowiłam żyć chwilą, tak wiem, po raz kolejny, powtarzam się jak zdarta płyta, ale teraz już na poważnie koniec z przeszłością, i rozdrapywaniem starych ran. Zacznę od dziś, początek no to oczywiście fryzjer i zakupy, później umówiłam się z Fran i Cami na mały przelot po klubach w mieście.  " dryn, dryn, dryn" odezwał się mój telefon.
- Halo! - burknęłam  w ogóle nie patrząc z kim rozmawiam.
-Violetta? - odpowiedział żeński głos.
- Tak, a kto mówi?
- Marija, możemy pogadać?
- O cześć, co u ciebie, gdzie ty się podziewasz? Jasne że tak, nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawił mi twój telefon.
- Cieszę się, niestety nie mam za wiele czasu, chciałam zapytać co u ciebie słychać.
- W porządku...
- Serio? Coś nie jesteś zbyt szczera. Co jest z tobą i Leonem, ja was nie ogarniam.
- Posłuchaj szczerze to ja tego też nie ogarniam. Ale to nic nowego, chciała bym wiedzieć co u ciebie, gdzie jesteś i co robisz?!
- Oj, no to sporo by trzeba mówić, w skrócie Japonia, Motocross.
- A jednak, nie muzyka?  
- Kocham ja, ale to motocross daje mi większe szczęście.
- Rozumiem, ...
 Przegadałam z nią cały pobyt u fryzjera i drogę do domu, jest taką gadułą, i tyle wie, ale nie ma co się dziwić w końcu ma te same geny co Leon.

Leon
Siedzę w  garażu i myślę nad wieczornym zaproszeniem przez chłopaków. "piiii" mój telefon daje znak że ktoś oznaczył mnie na instagramie klikam pokaż i widzę zdjęcie, a na nim ja... i Violetta... szczęśliwi. Od razu patrze kto dodał @MarijaVerdas. Wściekłość wzbija ponad normę, patrze pierwszy komentarz: 
" śliczna z was para, nie kłóćcie się @German" ,
 zaraz pojawia się lawina kolejnych komentarzy typu "słodko" " trzymamy za was kciuki", aż w końcu komentarz Vioeltty:
"Moje serce nigdy nie będzie takie szczęśliwe bez ciebie, ale cóż widocznie mamy być nieszczęśliwi, Zawsze będę kochać tego słodziaka Za uśmiech, za jego dobre serce, za to kim jest był i kim będzie dla mnie na zawsze @Leon , przepraszam ."  
Lekko zdenerwowany próbuję dodzwonić się do siostrzyczki, ale na próżno poczta głosowa mówi tylko " Siemanko, kocham cie, nie złość się, nie mogę odebrać. Trenuje. pali się? Zadzwoń na straż. Albo zadzwoń później."  No trudno, pisze sms'a do Diego że o osiemnastej będę gotowy i mam zamiar się dobrze bawić, żeby sie zrelaksować Hiszpan oczywiście, z wielką chęcią zgadza się. 




Około godziny dwudziestej trzeciej w klubie.
Grupa nastolatków, szaleje przy stole bilardowym domawiając kolejne dzbany piwa. Chłopak budowy Hiszpańskiej podrywa wszystkie dziewczyny które tylko przechodzą obok niego, niski skeyt mocno szaleje z ciemnoskórym chłopakiem tańcząc przedziwny układ. Tylko jeden z grupy, siedzi na fotelu podpierając głowę na łokciu i przygląda się grupie głośnych dziewczyn po drugiej stronie sali, dokładnie wpatruje się w szczupłą dziewczynę z wielkim uśmiechem. 
Po upływie kolejnych godzin towarzystwo łączy się i teraz tworzą jedną wielką grupę, mocno imprezującej młodzieży, która stanowczo zbyt dużo wypiła. Zachowują się zbyt wulgarnie, do tego stopnia że ochrona wyprasza ich z lokalu. 
Tuż przed piąta rano na Instagramie pięknej dziewczyny pojawia się zdjęcie z dopisek
"Kocham <3 Jutro będziemy tego żałować @Leon"
I natychmiastowa lawina komentarzy:
"W końcu razem Gratulacje @Cami" "jaj-ciu, Vilu Mocno was ściskam @Fede"... i komentarz chłopaka z foto grafii także się pojawia " Z moja kochaną księżniczką @Leon''.

Co teraz się stanie? Czy mają szansę ? Czy...


Pilnie potrzebna mi osoba chcąca pisać kolejne rozdziały do mojej historii.
Proszę zgłaszajcie się.

Proszę pomóżcie :* :* :*

 

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 78

Rozdział 78



Marija
"... Cóż nie wiem co pisze się w listach, bo no proszę cię nigdy czegoś takiego nie pisywałam, przeważnie to dzwonie, ale nie mam roomingu z Japonii. Tak wiem miałam się często odzywać  i w ogóle, ale mam kupę roboty. Tory są świetne, mój zespół również, mam doskonałych mechaników, i manager też spoko. Leon braciszku tak bardzo ci dziękuję, za twoją pomoc, za wsparcie psychiczne i  w ogóle, teraz już wiem że to właśnie wyścigi są moja miłością, a śpiew to tylko taka mała pasja. Obiecuję że zjawię się w Buenos Aires jak tylko to będzie możliwe, staram się o wykupienie tam sesji treningowych. 
A no i najważniejsze, możesz być całkowicie spokojny, z nikim się nie spotykam, miałeś rację w tym że miłość poznana przez internet nie istnieje Justin okazała się strasznym potworem, Spokojnie nic mi strasznego nie zrobił, nie dam się byle komu, jestem dobrze wychowaną dziewczynką no i w szczególności twoją siostrą. Liczę że u ciebie wszystko w porządku i że znormalniałeś już. Wiesz o co mi chodzi. Ostatnio Jesteś dziwny! A no i najważniejsze, czekam na wiadomość od ciebie! Kocham cię :* "

Dobra, wystarczy, a może jeszcze napisać do Violetty? Nie! No bo jeśli nie są razem, to będzie dziwne. "piii, piii, piii" oh no matko gdzie ten telefon, no mam "Fran chce połączyć się przez video czat"  wciskam "ok" i na wyświetlaczu pojawia się przyjaciółka.
- Mari?! Haaaaalooo!! Słychać mnie?
- Cześć kochana, tak słychać cię  nie musisz krzyczeć.
- Słońce ty moje, co u ciebie, dlaczego nie dzwonisz ostatnio?
- Kurcze, nie mam roomingu już wykupionego, muszę iść do konsulu i dopiero to załatwić. Opowiadaj co u was?
- No wiesz leci, Leon wrócił do studia, i nawet rozmawia z nami normalnie. powiedziała bym, ze zachowuje się całkiem jak Leon.
- Oh, to się ciesze, właśnie skończyłam list do niego. Muszę jedynie załadować i wysłać. A jak tam twoja sytuacja z Diego? 
- Oj, nawet nie wiesz jak się ciesze że mogę z tobą o nim porozmawiać, wiesz jeszcze nikomu nie powiedzieliśmy... Ro takie ciężkie, marko zniknął tak nagle, potem te perypetie z twoim bratam, A Diego on jest taki... taki...
- Wiem, znam go równie dobrze, Ale myślę że czas już najwyższy żeby powiedzieć znajomym, wiesz z dnia na dzień się pogrążacie.
- Dobrze... Kochana muszę kończyć  mój chłopak właśnie po mnie przyjechał, odezwij się czasem i uważaj na siebie.
- Kocham was... pa pa pa.


W studio:
Kochani, i pięć sześć siedem osiem...

- Doskonale, dziękuje zajęcia skończone. - powiedział Pablo i odprawił uczniów do domu.
Po wyjściu nauczycieli uczniowie rozbiegli się do swoich szafek. Nagle rozległ się pisk i wszystkie dziewczyny stały na krzesłach, stolikach i ławkach, no i jeszcze Andrez który oszołomiony piskiem oszalał i wdrapał się na szafkę
- Co się dzieje? - Zapytał Leon
- Mysz!! - krzyknęła Fran i mocno wtuliła się  w Cami tak aby nie spaść z małego stołeczka na którym stały obie.
- Dzieciaki co się dzieje? - zapytał nauczyciel tańca stojąc kilka metrów od dzieciaków
- Mysz!!! - piszczała Ludmiła i nerwowo szukała telefonu w torebce.
- Uspokójcie się i wyjdźcie zadzwonię po deratyzatora i usunie mysz. No już do domu! - krzyknął i poszedł sobie.
- Dobra dziewczyny, idziemy! - powiedział Maxi
- Nie ma takiej opcji. Ja się stąd nie ruszam ! - oznajmiła Violetta, a wszystkie inne dziewczyny przytaknęły na jej stwierdzenie.
- Dobra jak chcecie! - oznajmił Leon - Chłopaki wychodzimy.
Wyszli jedynie przed drzwi do studia, kiedy usłyszeli krzyki dziewczyn typu " pomocy" " nie zostawiaj cie nas" "help".
 - Idziecie z nami? Czy może chcecie zostać? - zapytał Diego
- Pomóżcie nam! - krzyknęła Cami
- Ale jak? - zapytał z ironią Leon, podchodząc do stojącej na różowym stołku Violetty. 
Patrząc sobie w oczy tych dwoje przeszedł dreszcz, dziwnego uczucia. Leon uniósł ręce, chwycił Violettę w pasie przerzucił ją sobie przez ramie, spojrzał na kolegów, a ci zaczęli robić to samo.
W efekcie Bradwey trzymał Cami, Maxi Nati, Fede Ludmi, Diego Fran, a Leon Violettę.
 -A co ze mną? - zapytał z desperacją Andrez.
- Ty jesteś chłopakiem, nie boisz się myszy! - Krzyknął do niego Leon
- No tak! Rzeczywiście.



Pilnie potrzebna mi osoba chcąca pisać kolejne rozdziały do mojej historii.
Proszę zgłaszajcie się.

Proszę pomóżcie :* :* :*

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 77

Rozdział 77



Violetta
- Fede! widziałeś się z Leonem?
- No, ostatnio to nie, coś się stało?
- Właśnie nie wiem, nikt go nie widział od uroczystości, nie wiem co się dzieje, telefonów nie odbiera, a nie chcę go nachodzić w domu.
- Spokojnie, ja do niego pójdę i sprawdzę co z nim, uspokój się i skup się na zajęciach, Gregorio czeka na  ciebie od siedmiu minut i jeśli się tam zaraz nie zjawisz to wybuchnie.
- Oh, no to lecę, bardzo ci dziękuje.
- Nie ma za co.
Wpadłam na zajęcia, ale kompletnie nie mogłam się skupić, ciągle plątały mi się nogi i gubiłam rytm, po minie profesora widać było wściekłość. Jakimś cudem wytrwałam do końca, i po zajęciach poszłam spotkać się z Fran. Włoszka jak zawsze, milion słów na minute i aż żal mi się przyznać nic nie wiem o czym mówiła. 
- Violu co się dzieje od jakiegoś czasu jesteś kompletnie nie obecna, i w ogóle  zmizerniałaś, Co się dzieje?
- Oh Fran, ja nie potrafię przestać myśleć o Leonie. - powiedziałam i wybuchłam histerycznym płaczem
- Już dobrze! - próbowała mnie pocieszać.


Leon
- Leon! otwieraj drzwi!!!!! Wiem że tam jesteś! Cholera! Auuuuć! - krzyczał Fede - Diego... tak.. U Leona... Czekam. Leon! Masz ostatnią szanse po dobroci otworzyć mi te drzwi, zaraz zjawi się moje wsparcie i  tak czy siak wejdziemy do ciebie.
Ja na prawdę nie mam ochoty na gości, siedzę dalej w fotelu i gapie się na ścianę garażu na której wiszą gitary. nagle słyszę grzmot, potem trzask i głośny huk, a na koniec widzę kupę kurzu i moje piękne drzwi od garażu leżą na ziemi a o futrynę opiera się zadowolony Diego i  Fede.
-Mówiłem że i tak wejdę. - oznajmił Fede i wlazł do środka.
- Cześć Leon, co tam - przywitał się ze mną Diego i poszedł od razu do garażowej lodówki, po picie - Co się z tobą dzieje?
- Nic. - oznajmiłem
- Stary, ja wiem, ty masz jakąś depresję załamanie czy coś tam jeszcze ale życie leci, dni uciekają, a straconych chwil nie odzyskasz, więc bierz dupę w garść i dosuwaj do studia, nadrabiać braki. - powiedział Diego kiedy już usadził się na pudle akustycznym.
- Chłopaki miło było, a teraz możecie sobie już iść! - starałem się ich jakoś wyrzucić.
- Leon! Ogarnij się! I gadaj co się dzieje?
- Sory, nie mam ochoty!
-  Od tygodnia nikt cię nie widzi, siedzisz i tylko myślisz. Co się stało z tamtym Leonem którego poznałem wieki temu, z którym tak świetnie było w zespole?
- Na prawdę nie chce mi się tego wszystkiego opowiadać.!
- Luzik, my tylko przyszliśmy sprowadzić cię na ziemie! I wierz mi że jak za raz nie zaczniesz zachowywać się normalnie, to weźmiemy kubeł zimnej wody! - powiedział Fede z tym swoim włoskim uśmieszkiem.
- Chodzi o Violettę! - krzyknąłem żeby przekrzyczeć huk spadającej drugiej części drzwi.
- No wiedziałem. Zachowujecie się gorzej niż dzieci w piaskownicy. - Oznajmił Diego
- Tak mówi to ten który z Franczeską spotyka się od kilku dobrych tygodni ale nie zdążył nam jeszcze tego powiedzieć. - odpowiedziałem tak szybko jak się dało.
- Leon choć z nami jutro doi studia, wróć z nami do normalności. Proszę cię jako przyjaciel.
- No nie wiem. - próbowałem przeciągać strunę.
- Gzie masz wiadra? - zapytał Diego stając koło kranu
- No dobra, pójdę... ale tylko pod warunkiem że pomożecie mi z drzwiami.

Pilnie potrzebna mi osoba chcąca pisać kolejne rozdziały do mojej historii.
Proszę zgłaszajcie się.

Proszę pomóżcie :* :* :*



wtorek, 6 stycznia 2015

Uwaga !

Pilnie potrzebna mi osoba chcąca pisać kolejne rozdziały do mojej historii.
Proszę zgłaszajcie się.

Ja nie mam teraz na to czasu ze względów życiowych :/
Ale blog musi istnieć i funkcjonować inaczej pójdzie w zapomnienie :'(

Proszę pomóżcie :* :* :*