poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 82

 Rozdział 82


Jestem tu. Jestem w Buenos Aires, w centrum tego pięknego miasta. Jestem, ale tak jak by mnie nie było. Siedzę w kawiarni, w tej samej co zawsze, przy stoliku, tym samym co zawsze, ale nie jest to już to samo miejsce, inni pracownicy, inni właściciele inne Menu. Wszystko jest inne, obce. Wszystko się zmienia, ludzie na ulicach już też nie ci sami, inni, obcy, jeszcze bardziej zabiegani.
Siedzę i patrze przez okno, w tle nie gra już spokojna argentyńska muzyka, tylko łomot jakiejś rockowej kapeli garażowej, nie ma już tego klimatu do myślenia. Dlaczego tu siedzę? Dlaczego nie pójdę gdzieś indziej, jest przecież tyle miejsc do o koła! Nie, ja tu zostanę, to właśnie tu zawsze przychodziłam, to właśnie tu po raz pierwszy spotkałam moich przyjaciół. Wszystko się zmieniło, już tutaj nie chodzą. Niby ci sami, ale jednak inni.
- Zamawiasz coś jeszcze? - zapytał wytatuowany po uczy chłopak z włosami jak by nie mył ich od kilku tygodni.
- Yyy... W sumie to już wychodzę, dziękuje. - powiedziałam chwyciłam torebkę i notes i wyszłam, to nie było to samo miejsce które zawsze napełniało nas pozytywną energią i dodawało otuchy.
Założyłam kaptur na głowę i okulary na nos i poszłam  do parku "Alejka Różana" wydawała się odpowiednim miejscem żeby usiąść i  coś napisać, Niestety ogrodnicy właśnie pracowali więc było to drugie ostatnie  miejsce w którym chciała bym być. Koniec końców, wylądowałam w KFC z tacką pełną fast-foodu przy jedno osobowym stoliku w kącie lokalu.
Co ja chciałam zrobić?
 A tak!
Chciałam, uporządkować swoje wiadomości o moich beast frends. W notesie mam wszystkie wiadomości od nich, nowinki i tym podobne. Zaczynając od...
* Andrez - cóż w każdym e-meilu od Leona jest wzmianka że dalej szuka miłości i że ciągle ma swoje dziwne odpały - To serio bardzo niepokojące bo w jego wieku powinien być już ustatkowany i okrzesany.
Next
* Maxi & Nati - Leon pisał że u nich wszystko ok, ale z wiadomości od Fran wiem że mieli kilka kryzysów, cóż czyli się bardzo kochają, skoro każdy kryzys zwalczają i dalej są razem, a tak a pro po ciekawe ile już są ze sobą.
*Cami & Brad - hm... mam sporo jedno zdaniowych, jak nie jedno słownych wypowiedzi mojego brata na ich temat, za zwyczaj określa ich mianem dzieciaków/szczeniaków, ale Fran też tak twierdzi czy mogę podsumować że w ich przypadku, miłość jest bardzo cierpliwa i wymagająca.
*Ludmiła & .... a tak Federico - cóż mam powiedzieć ciesze się ze są razem, miejmy nadzieję ze Ludmiła poradziła sobie ze swoimi zaburzeniami, Fran opisała to w ten sposób "... Ludmiła! Nie da się z nią wytrzymać, wszyscy myśleli ze się zmieniła, że jest bliską przyjaciółką wszystkim, ale w tej blond tlenionej główce jest taki Meksyk że  nikt nie może tego ogarnąć. Violetta postanowiła jej POMÓC, wiesz jaka ona jest muszą wszyscy być szczęśliwi dookoła. Zaprowadziła ja do specjalisty, no i teraz Ludmiła chodzi na terapie, nieoficjalnie wiemy że ma poważne zaburzenia które sięgają początku wczesnego dzieciństwa i takich tam..."   Cóż więc, można usprawiedliwić cała sytuację Ludmiły  tym ze winnymi są jej rodzice.
* Następna parka Mój "Brat " Diego i kochana Fran - Jestem bardzo z nich duma i cieszę się niezmiernie ich miłością, och jacy oni są do siebie dopasowani. Fran w listach nie dużo mówi o sobie, więc mam obraz szczęśliwego związku, nie wiem jaka jest prawda ale Leona tez nigdy nie mogę przydusić żeby coś powiedział.
* Leon i Viola -No w końcu są razem, można nawet odnotować rekord, są ze sobą już rok bez żadnej przerwy czy kryzysu.
* A  no jest jeszcze tata Violetty który oficjalnie postanowił być sam, wziął rozwód z mamą Ludmiły i zajął się interesami.

No nieźle podsumowanie zajęło mi dwie strony notesu, a ich wiadomości zawaliły cały notes, no ale przecież ponad rok pisaliśmy.  Cóż pytanie które się teraz nasuwa " Co u ciebie?" Ha... U mnie ? Jak zwykle może trochę inaczej, mam za sobą kolejny etap, kolejne sukcesy i sławę jako dobry sportowiec, niestety w życiu każdego Bóg stawia znaki ostrzegawcze w postaci rozsądku i przeczuć, niestety nie każdy je dostrzega, i nie każdy ich słucha. Ja na pewno je sobie olałam... No i jestem...Znów na w miejscu gdzie wszystko się zaczęło, skomplikowało i tak dalej.

Kończę swój lancz i muszę ruszyć tyłek żeby znów zacząć swoje życie po raz kolejny od nowa. Na nowej karcie, z wielkim bagażem doświadczań sukcesów i porażek. 
Historia Violetty, Leona i całej reszty właśnie dobiegła końca, kto wie co przydarzy im się w dorosłym życiu, ja wiem jedno co by się nie działo będziemy zawsze blisko siebie i będziemy się wspierać.

KONIEC

To już koniec mojej historii.
Bardzo wam dziękuje że poświęcaliście swój czas przez ponad 3 lata na śledzenie tego bloga. Cieszę się ze poznaliście Mariję i jej przygodę. Również przepraszam że momentami was zawodziłam.
Dziękuje i Pozdrawiam.
Spełniajcie swoje marzenia puki macie na to czas, no i żebyście będąc staruszkami nie żałowali ze wasze życie było nudne.
Ja bloga nie usunę może jeszcze ktoś kiedyś na niego wpadnie i poczyta taką tam historię skomplikowanej miłości.





1 komentarz: