Rozdział 75
Loen
Super! Fede dziś nie będzie, reszta też się wykruszył, no i zostałem tylko ja i Maxi, a mamy dziś zajęcia w sali koncertowej. Idę alejką, przez park jak co rano. Na ławeczce przy stawie siedzi dziewczyna, przyglądam się jej.
- Violetta? - wyrywa mi się cicho, jednak na tyle głośno by dziewczyna spojrzała w moją stronę. Zrobiło mi się głupio i pomachałem, uraczyła mnie niewinnym uśmiechem i wróciła do wpatrywania się w gołębie.
Kawałek dalej pan Garso sprzedawał jabłka w karmelu szczupłej dziewczynie o brązowych włosach z blond końcówkami.
- Violetta? - powiedziałem stając tuż za nią. Kobieta odrzuciła się, spojrzała na mnie jak na jakiegoś dziwaka i poszła sobie.
Verdas! Ogarnij się! Co ci jest?! Muszę się ocknąć. Całą drogę do studia patrzyłem tylko pod nogi.
-Leon! Chodź szybko, tata Violetty nas podrzuci do sali koncertowej. - oznajmił Maxi i ciągnął mnie za rękę. próbowałem się jakoś z tego wymiksować ale nawet Pablo siedział już w Vanie.
Zająłem miejsce przy drzwiach obok potrzepanego skeyta i starałem się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z nikim w samochodzie.
- Trzymaj! - powiedziała Ludmiła siedząca za mną dając mi kopertę. -Wiesz co masz zrobić
- Tak, wiem. - uśmiechnąłem się i schowałem kopertę do plecaka.
Piętnaście minut później byliśmy już na miejscu i trwała rozgrzewka. "pik pik " Dostałem wiadomość od Anderza.
-Pablo! - krzyknąłem - Andrez pisze że będą tutaj z Bradem za jakieś pięć minut i przepraszają za zamieszanie, ale jednak wezmą udział w zajęciach.
- Dobrze, dziękuje Leon wracaj do rozgrzewki. No więc na początek dziewczęta, proszę abyście to wy zaczęły . -Oznajmił nauczyciel.
- Świetna robota, co prawda musicie nie które elementy jeszcze dopracować, ale myślę ze to będą tylko niewielkie poprawki kosmetyczne. Macie piętnaście minut przerwy i pokarzecie cały układ - powiedział i poszedł gdzieś zadzwonić.
"pik pik " postałem kolejną wiadomość, tym razem do Mariji
"POZDRAWIAMY ZE SŁONECZNEJ KANADY. M & J & D"
- No proszę, do roboty dzieciaki - krzyknął Pablo i klasnął w dłonie.
Po naszej próbie poszliśmy wszyscy na pizze, a później do kina i znowu do baru coś zjeść, a później było już coraz lepiej poszliśmy do klubu. Tak więc do domu wróciłem dopiero coś koło trzeciej w nocy. To był na prawdę udany dnień, fajnie było spędzić go z przyjaciółmi z którymi tak dobrze się dogaduję. Nie przeszkadzał mi obecność Violetty wręcz przeciwnie, świetnie się z nią bawiłem, zauważyłem nawet że między nią a Ludmiła chyba jest coraz lepiej, ale jeszcze nie perfekcyjnie.
- No proszę, do roboty dzieciaki - krzyknął Pablo i klasnął w dłonie.
Po naszej próbie poszliśmy wszyscy na pizze, a później do kina i znowu do baru coś zjeść, a później było już coraz lepiej poszliśmy do klubu. Tak więc do domu wróciłem dopiero coś koło trzeciej w nocy. To był na prawdę udany dnień, fajnie było spędzić go z przyjaciółmi z którymi tak dobrze się dogaduję. Nie przeszkadzał mi obecność Violetty wręcz przeciwnie, świetnie się z nią bawiłem, zauważyłem nawet że między nią a Ludmiła chyba jest coraz lepiej, ale jeszcze nie perfekcyjnie.
P.S
Chcę tu widzieć kilka komentarzy :D