niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 81

Rozdział 81

- Spokojnie, oddychaj, wszystko można racjonalnie wyjaśnić. Nie ma co płakać, on na pewno ma taki sam bałagan w głowie jak ty.- - mówiła spokojnie Fran przytulając  mnie i podając kolejne chusteczki.
- Nie mogę uwierzyć  w to wszystko, to przypominało zdjęcia z jakiegoś filmu, ten poranek nie powinien był tak wyglądać.
- Wim kochana, wiem... Diego poszedł sprawdzić co z nim, szczerze mówiąc to ja też mało co pamiętam z nocy, ale myślę że ty nie masz czego żałować?!
- Serio? Fran! Ja i Leon mieliśmy trzymać się od siebie z daleka!
- Violu długo tak nie pociągniecie! to się nazywa ... zrządzenie losu?! Chyba. Ty i on, on i ty! Innej opcji nie ma!
- Nic nie rozumiesz!
- Tak ci się tylko wydaje! rozumiem cie lepiej niż kto kol wiek inny!
- Tak bym chciała żeby on tu był, żeby nie wybiegł stąd jak oparzony. Żeby spojrzał w moje oczy i powiedział...
- Leon zniknął! Zapadł się pod ziemię! Nikt go nie widział! - Krzyknął w drzwiach zziajany Diego.
 -Ale jak to?
- Poszedłem do niego, a jego nie ma! Sąsiedzi mówią że wsiadł do taksówki i gdzieś pojechał.
- Dzwoniłeś...
- Tak! po za zasięgiem. - oznajmił i usiadł z hukiem na kanapie
- Nie!!!!!!!! - Krzyczałam jak jakaś nie normalna
- Spokojnie! Zaraz Diego coś wymyśli i go znajdzie. -Uspakajała mnie Fran posyłając swojemu chłopakowi spojrzenie mówiące " palnij jakieś pocieszające coś bo mam dość tego beku"
- Tak! Ja... My... Ty... Ja... - zaczął - Zadziewanie do Mariji ona zna tego oszołoma lepiej niż ja może coś wie o nim.
 -Tak to dobry pomysł. - przytaknęła Fran
- A wy się ogarnijcie! - Dodał wchodząc do kuchni - Bo strasznie wyglądacie.
- Chodź zrobię ci kąpiel Diego ma rację, całonocne imprezy i takie poranki nam nie służą.

*** Trzy tygodnie później***
Uśmiech od ucha do ucha! Nie! Chce spać i nie chce wychodzić spod kołdry! Do końca mojego nędznego życia! Dlaczego? Cóż odpowiedz jest raczej nie zbyt racjonalna, po prostu ze wstydu? Na imprezie ostro szalałam, nie tylko ja, ale! Ale! Właśnie to ALE jest w tym miejscu arcy potrzebne ponieważ po którymś już drinku tak się przykleiłam do Leona że nie odstępowałam go na krok, nie mógł iść nawet siusiu, ciągle przy nim byłam i krzyczałam że on jest mój, i ze każda która się do niego zbliży oberwie. Leon być może z litości albo również ze zbyt dużej ilości alkoholu nie okazywał temu sprzeciwu, tańczył ze mną na stole  w klubie, po opuszczeniu klubu na środku ulicy i tez krzyczał jak strasznie mnie kocha, całowaliśmy się i wyznawaliśmy miłość! To takie upokarzające! Skąd to wiem? A no z filmiku z YouTube zdobył kilkadziesiąt tysięcy osłon w jeden tydzień , nie znam autora ale wiem że to nie jest nikt z moich znajomych, oni by czegoś takiego nie zrobili, a po drugie zawsze tworzą drugi plan tego koszmaru. Dzięki moim wpływom, a raczej tatusiowi filmik usunięto, ale dam sobie głowę uciąć że Leon go widział i dla tego nie wraca z Japonii.
Dziś nagrywamy kilka teledysków, do projektu nadprogramowego, ale ja nie che tam iść, nie che śpiewać moje serce jest puste, jest... "dyyn... dryyynnn..."
-Halo?! - powiedziałam nie pewnie
- Violetta masz trzydzieści minut żeby tu przyjść! - krzyczała Ludmiłą, w tle słychać było Pablo i resztę.
- Nie, nie che brać w tym udziału!.
-La la la la nie słucham cię, masz tu przyjść! Koniec ! Czekamy !
I się rozłączyła! Co za kobieta!

Gdy weszłam do hali gdzie odbywało się to cale nagranie dudniła muzyka, zaczęli, bez mnie. Nie miałam żalu, sama nie chciałam tu przyjść. Pablo był troszkę zły na moje spóźnienie ale mi wybaczył i gdy moi przyjaciele byli w środku nagrania, ja szykowałam się do swojego występu.



Serce mi się zatrzymało gdy na małym ekraniku reżyserskim zobaczyłam Leona. Nie wiedziałam ze wrócił, nie wiedziałam że tu jest.
- Violetta. - powiedział a ja aż podskoczyłam
- Leon. - powiedziałam i obdarowałam go uśmiechem, pilnując się żeby nie rzucić się mu na szyję - Wróciłeś.
- Tak, dwa dni temu. - oznajmił - Chciałem z tobą pogadać, ale nie było cię w studiu...
- Tak.. ostatnio coś źle się czułam. - wtrąciłam
- Violetta... ja...
- Violetta, Na scenę, twoja kolej, nie masz teraz czasu na pogaduchy. - Przerwał Pablo - Leon proszę dołącz do grupy, no szybko Violetta! - i popchnął mnie do mikrofonu - Gotowa?


Gdy zaczęłam śpiewać, moje serce, ono aż wyrywało mi się z piersi, kilka krotnie moje oczy i oczy Leona spotkały się, w tedy ... cóż to takie trudne do opisania... ja po prostu myślałam że latam. A kiedy kolejny raz spojrzałam w jego stronę zobaczyłam jak idzie w moim kierunku, bierze mikrofon i nasze głosy idealnie zaczynają ze sobą współgrać. Ta piosenka... ona mówi za nas samych... ona przeprasza ... ona prosi o wybaczenie ... ona zapewnia o uczuciu. Sama nie byłam chyba świadoma finału tego krótkiego utworu. Kolejny raz usta Leona dotknęły moich, kolejny raz dziwna elektryczna moc przenikła między nami. Tak, to ten jedyny, tak to ten dla którego warto zginąć, tak to ten który kocha, kochał i właśnie zapewnia o swoim uczuciu.
Nic nie mówimy, całujemy się i patrzymy sobie w oczy, nie potrzebujemy słów, wystarczy spojrzenie, jeden gest i znamy wzajemnie swoje myśli. Tak! Ja go kocham.
Z sielanki wyrwał nas reżyser który miał do zrealizowania jeszcze jedno nagranie. Odkleiliśmy się i odeszliśmy w innych kierunkach, ale to odejście było chwilowe wiedziałam bowiem że ten pocałunek mówił " Wróciłem Violu, kocham Cię i już nigdy nie che cię zostawić".
Uważnie z dziewczynami patrzyłyśmy na występ chłopaków. To takie niesamowite, każda z nas znalazła miłość każda z nas jest szczęśliwa, każda z nas przeżywa wzloty i upadki ale zawsze każda na każdą może liczyć.
P.S
Jakaś opinia ?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz