środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 80

Rozdział 80



Matko co za ból... gdzie ten telefon " pik...pik...pik", masakra. O matko po jedenastej, zaraz się spóźnię na lotnisko, no nie, co za tępy telefon akurat teraz się rozładował, no nic, nie mam czasu na szukanie ładowarki. Chwileczkę, gdzie są moje spodnie? I dla czego mój podkoszulek leży na różowej lampie? Chwila... Różowa... lampa? Jak oparzony odniosłem tyłek z łóżka czując w głowie karuzelę i szybkim susem przeleciałem wzrokiem po pokoju. Nie! krzyczałem w podświadomości, byłem w pokoju Violetty! Szok i zdumienie, no nie wiem co jeszcze mną targało w jednej chwili upadłem a z pod mojego tyłka wydobył się głośny jęk " Ałłł, co jest ?! " jak pokopany prądem odbiłem się od tego miękkiego czegoś na czym klapnąłem i od razu mi ulżyło kiedy zobaczyłem że to Diego, na podłodze obok zwinięty w kulkę spał Maxi a na fotelu z nogami na biurku kimał Brad. Diego po tym ja wstał z podłogi ,długo myślał nad tym gdzie jest i co takiego właściwie się tutaj działo, szczerze mówiąc sam bym się chciał dowiedzieć. odszukałem swoje ubranie i cichaczem wymknąłem się z pokoju, rozładowany telefon wypadł m ina schodach i  poskakał wprost pod czyjeś małe bose stópki, podniosłem wzrok i ujrzałem Violettę, przyglądał mi się z równym zaskoczeniem jaka ja jej. Nie byłem zbytnio w stanie co kol wiek powiedzieć, ominąłem ją zgrabnie i bez słowa wyszedłem.
Oszołomiony tym przedziwnym porankiem, pobiegłem do automatu z kawą, a następnie do domu. Szybki prysznic i orzeźwiające umycie zębów, gryz pizzy która chyba już od dawna siedział na moim stole i byłem gotowy do wyjścia, idealnie bo zegarek na piekarniku wskazywał czternastą. Chwyciłem torbę podróżną i gdy pod domem rozległ się klakson taksówki wybiegłem z wielkim uśmiechem.
Po odprawie długi lot, pasażerowie obok obładowani gadżetami w ogóle się nie nudzili, nie to co ja, po przeczytaniu instrukcji obsługi fotela, oraz kamizelki ratunkowej, postanowiłem obczaić mojego Facebooka i inne, ale mój telefon w ogóle nie chciał nawet zamigotać.  Zrezygnowany postanowiłem uciąć sobie drzemkę, co nie było łatwe, gdyż mój fotel cięgle był kopany przez jakieś dziecko, jedyne co  mogłem zrobić to pomyśleć. A było  o czym!
Wczorajsza impreza, ok! Wiem że poszliśmy z chłopakami na piwo, jedno lub kilka naście, pamiętam jak dziewczyny się do nas dołączyły i pamiętam też drinki pite z Violetta, ale zupełnie nie pamiętam skąd ziołem się u Violi w domu. O matko! a jak ja coś palnąłem, albo coś głupiego wczoraj zrobiłem ?! Leon gamoniu!!!
Samolot leciał strasznie długo ale w końcu doleciał, odebrałem swój bagaż  i opuściłem budynek lotniska, aby moim oczom ukazało się wielkie, można powiedzieć piękne oblicze Tokio. Szybko rozejrzałem się za moją siostrą, ale nic, żadnej osoby z tabliczką, która by na mnie czekała. Już chciałem zadzwonić, ale ten głupi telefon dalej rozładowany. Masakra, właściwie to nie wiedziałem co zrobić, wszystkie dane, adres i telefon miałem zapisane właśnie w swoim rozładowanym iPhone. "Verdas debilu do kwadratu" pomyślałem i zacząłem kręcić się  w kółko w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania mojej durnej sytuacji.
- Leon!!! - Usłyszałem piskliwy krzyk i w jednej sekundzie leżałem na ziemi przygniatany przez moją " małą" siostrzyczkę - Jak się ciesze! Nie wieżę że tu jesteś. To takie cudowne! Matko! Nie samowite! Dlaczego nic nie mówisz? - zapytała
- Bo... - starałem się coś powiedzieć, ale jej włosy właziły m ido ust - Ble... Pfu... pfu! Bo twoje kłaki włażą mi do ust, a ciężar twojego " chudego ciałka przygniezdna mnie do czegoś co wbija mi się w kręgosłup!
 -O, matko! Starznie cię przepraszam. - Powiedział szybko  i równie szybko jak wstała to mnie podniosła - Po prostu strasznie się cieszę, tak strasznie za tobą tęskniłam.
- Ja też! - powiedziałem i objąłem ją niedźwiedzim uściskiem.
Cała drogę w taksówce Mari coś mówiła, opowiadała to o sobie to o zabytkach i budowlach to o  jakiś Japończykach lub klubach do których chodzi, po prostu nie milkła na ani pięć sekund z wyjątkiem tego kiedy pod pijała moją kawę.
Mieszkanie mojej siostry maiło może dwadzieścia cztery metry kwadratowe, łącznie z łazienką i kuchnią, a raczej imitacją kuchni w której była mała lodówka mikrofalówka, czajnik elektryczny i jedna szafka. W salono - sypialnio - biuro - garażu stała kanapa dwuosobowa rozkładana, jednoosobowy rozkładany fotel, a na nim sterta ubrań, komoda od ściany do ściany a na niej telewizor X - box's i oczywiście lustro, po środku stał maleńki stolik który można było powiększyć, a zaraz obok  drzwi szafka metalowa z narzędziami a przed nią motor.
 -No nieźle! - powiedziałem zaraz po wejściu -Typowy dziewczyński pokój. Naprawdę siostra typowa z ciebie księżniczka.
 -Och. Jakiś ty kochany, taki komplement z twoich ust to po prostu miód na moje małe serduszko.
- Jesteś niesamowita!
- To u nas rodzinne! - zaśmiała się - Napijesz się czegoś? Mam sok, wodę jakieś witaminki?
 -Nie dzięki, szczerze to chciał bym tylko prąd i ładowarkę. 
- Serio? Przyleciałeś z tak daleka żeby naładować sobie telefon japoński prądem ? Jesteś równie nienormalny! Masz. - powiedział i dała mi kabel.
Po czym usiadła na fotelu obok mnie i patrzyła swoimi wielkimi szklistymi oczami we mnie ja w święty obrazek.
- Co? - zapytałem po kilku minutach kiedy wpisałem pin to telefonu to je spojrzenie zaczynało mnie trochę denerwować.
 -Czekam.
- Na co?
- Na wyjaśnienia?! - powiedziała z ironią, jak by było oczywiste to co chce od mnie usłyszeć.
- Jakie?
- No proszę, nie udawaj!
 -Sory  siostra, serio nie wiem o co ci chodzi!
- Ty! And Violetta?!
- Dalej nie zbyt wiem o co chodzi! 
- Nie wieżę! Myślałeś że z instagrama nie dowiem się że znów jesteście razem?! Proszę cię przestań się zgrywać, no dalej braciszku czekam na szczegóły?!  
Zatkało mnie! ona byłam szalona, ale w momęcie gdy skończyła peplać i znów wgapiała się we mnie mój telefon zaczął świrować, na każdej aplikacji po kilkadziesiąt komentarzy i powiadomień " co jest grane?" 
-Nie!  - krzyknąłem kiedy zobaczyłem, zdjęcie moje i Vilu  z imprezy i jeszcze te setki dennych polubień  ikomentarzy! - To nie możliwe!
- Coś się stało ? Jesteś strasznie blady! Leon! Haloo! Powiedz coś!
- Masakra! To twoja wina! - krzyknąłem i zacząłem łazić po mieszkaniu - To ty zaczęłaś z tym zdjęciem! A potem... Jak do tego doszło?! Ale... to nie tak...
- Leon! Leon usiądź!  i Przestań gadać monosylabami! Przepraszam po prostu chciałam pomóc, myślałam...
- Przestań! 
- Co?
- Przestań się mieszać, miałem spokój już sobie dałem z nią spokój, już sobie wszystko poukładałem. A teraz to...? Co to w ogóle do cholery jest?
- To jest zdjęcie z wczoraj twoje i Violetty jak się całujecie! - wyjaśniła jak bym był nienormalny!
- Wiem, widzę przycisz! Ale jak do tego mogło dojść?
- No cóż za zwyczaj gdy dwoje ludzi chce okazać sobie jak się kochają robią dzióbki i się wymieniają śliną, myślałam że taki lovelas jak ty wiesz na czy polega całowanie.
- Matko! Wiem na czym to polega, ale nie wiem jak mogłem do tego dopuścić?!
W tedy dostałem rozjaśnienia, wszystkie wydarzenia ubiegłej nocy wróciły, wszystkie! Marija nie dawała za wygraną więc jej opowiedziałem. 

1 komentarz:

  1. Super czy Leon zda sobie w kóncu sprawę że kocha Violę

    OdpowiedzUsuń