poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział XLVI

Rozdział XLVI

Leon
Dzisiaj był mój dyżur w Resto więc zaraz po lekcjach tam poszedłem, ostatnio Marija zaczęła nam pomagać w biznesie i nie mam co narzekać dzięki niej nasze obroty wzrosły. O szesnastej do lokalu weszła Violetta.
- Cześć ! - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. - Siadaj. Czegoś się napijesz? - zapytałem.
- Nie dzięki, Leon musimy poważnie porozmawiać. - zaczęła mówić.
- Tak, a o czym?
- O nas.
- Violu, ale nie ma nas. Jesteś ty i osobno jestem ja.
-  Ale jak to, a to co się między nami stało? 
- Violu dopiero co rozstałaś się z Diego, a ja nie chce być chłopakiem na pocieszenie, kocham Cię i bardzo się ciesze że do czegoś między nami doszło, ale myślę że na razie powinniśmy zostać tylko przyjaciółmi.
- Leon, ale... W sumie masz rację ale wiec że ja cię zawsze będę kochać ponad życie.
- Wiem Violetto, ale dajmy sobie na chwilę spokój ze związkiem.
- Skoro tego chcesz. - powiedziała pocałowała mnie w policzek i poszła. 
Gdyby tylko wiedziała, że ja tego bardzo nie chcę, ale nie chcę żeby cierpiała kiedy będę w więzieniu.
- Patrz! - krzyknął Brad rzucając mi jakiś list przed nos.
- Co to? - zapytałem
- List od Cami. - powiedział uradowany.
- I co jest w tym liście? - zapytałem
- Nasze dziecko. Popatrz - powiedział i podsunął mi to zdjęcie pod nos.  
- Ta... - zacząłem obracać tym na około - I gdzie tu jest to dziecko?
- No nie widzisz? - powiedział z ironią. - Tu jest główka a tu nóżki. - Zaczął mi pokazywać. - A najlepsze jest to że Cami wraca tutaj. - mówił podekscytowany.
- To wspaniale stary, gratulacje, sory ale robota czeka.- powiedziałem i poszedłem za bar.

***
Marija
     - Hej chłopaki - krzyknęłam wesoło wchodząc do Resto.
- Marija !Chodź coś ci pokarze. - powiedział Brad i wyjął zdjęcie USG 
Później opowiedział co tam mu Cami napisała w liście, a ja go poinformowałam że Cami zamieszka u nas.
- A pro po, Leon jutro o piętnastej pojedziemy po Cami, oki? 
- Taa... Wiesz co siostra musisz załatwić sobie innego kierowce. - zaczął Leon
- Ale obiecałeś mi pomoc.
- Tak wiem, bardzo bym chciał z tobą jechać ale zrozum nie wolno mi opuszczać miasta.
- Aaa... już rozumiem, a pożyczysz mi auto?
- Przecież nie masz prawa jazdy!
- Ale Brad ma, może on prowadzić.
- O nie! Nie dam mu samochodu.
- Hej Leon, sok pomarańczowy poproszę.- usłyszałam głos Federico.
- Cześć już się robi. - powiedział Leon i wziął się do pracy.
- Leon no proszę, ona nie może się gnieść w pociągu, a za taksówkę zapłacę bardzo dużo.
- Marija powiedziałem NIE! Proszę twoje zamówienie, coś jeszcze?
- Nie dzięki to wszystko na razie. A stało się coś? Może mógł bym jakoś pomóc?
- Nie wydaje mi się. - powiedziałam i wyszłam.

***
Leon
Była już dwudziesta, ludzie powoli się rozchodzili, nagle do baru wpadł obładowany walizkami i  torbami Marco.
- Przyszedłem się pożegnać. - powiedział
- Ale jak to?- zapytałem zdziwiony.
- Marija powiedziała że tu jesteś więc chciałem i z tobą się pożegnać.
- Wiesz że nie o to pytałem. Gdzie ty się wybierasz?
- Wracam do Meksyku.
- Jak to? A co ze szkołą z Fran?
- Nie mam tu życia, nie mogę patrzyć jak Fran cierpi z mojej głupoty, w Meksyku jest ta sama szkoła więc nic nie stracę a po za tym tam mam rodzinę i bliskich.
- Ale na pewno? Nie chcesz tego jeszcze przemyśleć?
- Nie Leon ze mną i Fran to koniec ona nigdy mi nie wybaczy, lepiej będzie jeśli sobie ułoży życie z kim innym.
Powiedział, później się pożegnał i poszedł, szkoda chłopaka, ale Fran na prawdę podle się poczuła kiedy dowiedziała się o tym co Marco wymyślił. 

Kilka dni później
Marija mnie przekonała i dałem im samochód, teraz Cami jest już z powrotem z nami, powiedziała nawet o ciąży przyjaciołom i wszyscy zaoferowali pomoc. 
Nauczyciele pozwolili Cami chodzić na lekcje do czasu aż brzuch nie będzie jej przeszkadzał.
Dziś mamy oddać swoje teledyski. Pablo dał nam tablet na którym każdy miał zamieścić swój teledysk pod swoim imieniem:
I cała reszta zamieściła swoje teledyski myślę że nie którzy sporo nie napracowali.

***
Marija
Ostatnio dużo czasu poświęcam tańcu. Niestety Cami nie może ze mną ćwiczyć. Więc nasza sąsiadka która skrycie podkochuje się w Leonie, bardzo się ucieszyła kiedy zaproponowałam jej wspólne tańczenie u nas w domu. 
Kilka dni już ćwiczymy jedną choreografię i ciągle coś dopracowujemy. 
Leon mi zaproponował żebym uczyła w Resto tańca, długo się nie zastanawiam przyjęłam propozycję. I się zaczęło po lekcjach w studio chwila przerwy i tańczymy w barze, mamy kilku stałych ludzi którzy tak jak my kochają taniec.
W jednej z choreografii pomógł mi Brad. Cami siedząca na widowni nie mogła się powstrzymać z radości jakiego to ma zdolnego narzeczonego.  
Staram się ciągle układać nowe układy.
 Razem z przyjaciółmi również próbowaliśmy coś razem zmontować Fede zaproponował nawet że to nakręci więc mamy jakąś pamiątkę. 

I co wy na co?
Wiem trochę dziwny ale nie miałam zbytnio czasu na jego pisanie.
A i te układy to z neta nie żebym coś ale mi się spodobały. 

4 komentarze: