poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział XLVIII

Rozdział XLVIII

Violetta
Czas tak szybko biegnie do przodu, wszystko się zmienia. Leon podobno poleciał do Meksyku do rodziców, próbowałam z nim nawiązać jakiś kontakt ale na próżno. Cieszę się że Fran nie wyjechała, dzięki Mari ona ma złote serce, pomogła moim przyjaciółką na których się wypięłam, teraz się zaczęłam zastanawiać dlaczego to ja pierwsza nie pomogłam Cami, dlaczego nie wspierałam Fran.
Mój ojciec wyjechał z żoną kilka dni temu do Włoch. Umówiliśmy się że teraz sami będziemy utrzymywać nasz dom i siebie tak żeby się usamodzielnić. Dla tego podjęłam dorywczą pracę u chłopaków w Resto. Fede po koncercie który odbył się w Resto zaprosił do współpracy Ludmiłę chyba dobrze się dogadują. 
Ja ustabilizowałam się do południa szkoła, po południu i w weekendy praca, życie uczuciowe zeszło na boczny tor, to znaczy że kocham Leona i wiem to na sto procent ale muszę dać sobie spokój ze związkami na jakiś czas. 
Co do Diego to nie wiem nic o nim i nie chcę wiedzieć, nie interesuje mnie ten osobnik.
Umówiłam się z Cami na zakupy poprosiła żebym jej pomogła z jakimiś rzeczami dla dziecka. Dobrze że trafiła na takiego odpowiedzialnego chłopaka jakim jest Bradvey, nie żadnego chama który by uciekł przy pierwszej lepszej sytuacji od odpowiedzialności. Bard bardzo poświęcił się dla Cami szkoła, Resto, kursy tańca, dodatkowo daje korki, nie powiem Cami też ostatnio wpadła na ten pomysł i ma kilku uczniów których doucza u matematyce, dodatkowo Marija poprosiła ją żeby zajęła się finansami Resto, w tej sytuacji liczy się dla niej każdy dodatkowy grosz.
Wzięłam samochód Fede i podjechałam po Cami.
Ona czekała już na ławce przed domem wpakowałyśmy się i obrałyśmy cel podróży. Jechałyśmy prawie dwie godziny takie były korki.
W sklepie Cami Cami uderzyła od razu do pólek z ciuszkami, pakowała i pakowała butelki, smoczki, gryzaczki, jakieś grzechotki,  śpioszki, kaftaniki, body, czapeczki, śliniaczki, sukienki, dresiki, spodenki, kocyki, wzięła kilka cieplejszych ubranek bo dzieciątko powinno urodzić się późną zimą. Następnie skierowałyśmy się do stanowiska z wózkami. Cami długo oglądała
 różne modele w końcu zdecydowała się na wózek wielofunkcyjny, patrząc w przyszłość że dziecko rośnie.
Następnie poszłyśmy na obiad troszeczkę się zmęczyłyśmy tymi zakupami, a Cami musi się oszczędzać w tym stanie żeby jej się nic nie stało.
Po sytym obiedzie skierowałyśmy się do fryzjera żeby się odprężyć przy okazji skorzystałyśmy z usług manikiurzystki. Kolejnym celem Cami było jakieś łóżeczko, zaproponowałam jej że ja je kupię będzie to taki prezent od cioci Violi dla maluch, Cami chwilę się sprzeciwiała ale w końcu uległa. Wybrałyśmy praktyczne drewniane łóżeczko, dużą szafę, małą komodę z przewijakiem i regał. Cami bardzo się cieszyła z naszych zakupów.  z trudem upchnęłyśmy to wszystko do samochodu. W drodze powrotnej Cami zasnęła, było dość późno, na zakupach czas bardzo szybko leci, ani się obejrzałam było po dwudziestej drugiej.
Odstawiłam Cami do domu, Maxi i Brad wypakowali samochód za ten czas ja napiłam się herbaty z Fran. 

***
Następnego dnia
Federico
Nienawidzę jej, co za wredna z niej baba! Jak można mnie tak upokarzać?! Niech ja tylko ją zobaczę to jej chyba te blond kudły powyrywam.
- Ooo Fede! Jak dobrze że cię widzę! - Usłyszałem piskliwy głosik tlenionej blondi. - Posłuchaj co do naszej ostatniej piosenki myślę że jest okropna, taki talent jak ja nie powinien śpiewać tylko jednej zwrotki i kilku chórków. A jeszcze myślę że ten akompaniament na nutkę Włoską też nie pasuje do mojego głosu, powinniśmy spróbować innej kompozycji. I jeszcze...- nie mogłem jej dalej słuchać i jej przerwałem.
- Ludmiła skończ! To koniec! Nie będzie wspólnej płyty, ani trasy!
- Ale jak to?
- Mam cię dość! Zrozumiałaś?! 
- Czyli nie będziemy razem błyszczeć?
- Nie!
- A więc cała sceda zostaje dla mnie! Wielkiej Ludmiły Ferro! Ludmiła wychodzi. - pstryknęła palcami i poszła i chwała bogu bo nie mogę na nią patrzeć.
 Poszedłem do Resto napić się czegoś. 
- Hej, Fran!
- O cześć. - powiedziała brunetka
- Wolne ? - zapytałem wskazując puste miejsce przy stoliku.
- Tak, siadaj. Zamawiasz coś?
- Tak chyba piwo sobie wezmę.
- A coś się stało?
- Ta Ludmiła.
- Co podać? - zapytała Marija
- Dla mnie piwo, a dla ciebie? - zapytałem Fran 
- Może koktajl truskawkowy.
 - Dobrze, czy coś jeszcze będzie? Mamy dzisiaj na promocji ciastka z wróżbą. - Zaproponowała z uśmiechem Marija.
- O o o! to poprosimy. - powiedziałem i odwzajemniłem uśmiech blondynki.
- A więc? Co z tą Ludmiłą?
- Oj strasznie długo by opowiadać.
- No mów. - zachęcała mnie Fran robiąc kocie oczka.
 W końcu uległem, opowiedziałem Włoszce jakie miałem probleny z nagraniem jednego utworu, a co by to było gdybyśmy mieli dalej nagrywać z Ludmi? Jak on się rządziła i tak dalej.
 - Proszę o to wasze zamówienia. - powiedział Mari podając nam napoje i ciasteczka. - Życzę smacznego. - powiedziała i poszła 
 - Co ci napisali? - Zapytałem Fran
 - Oj same bzdury. - odpowiedziała - a tobie?
- Hmm... - zamyśliłem się nad treścią małej karteczki
- Halo! Federico?! Jesteś?
- A, tak, tak jestem! Przepraszam. To co ci tam pisze?
-  " Twój talent oczaruje go po raz kolejny" A tobie?
- " Stara miłość nie rdzewieje" - Zaczęliśmy się śmiać.
 Później długo rozmawialiśmy. Fran musiała iść a ja zostałem. Fajnie mi się siedziało, patrzyłem w tą kartkę i na Mariję jak biega pomiędzy stolikami. Aż w końcu w lokalu zostałem tylko ja i ona.
- Przepraszam ale już zamykamy. - powiedziała siadając na przeciwko mnie. 
-  Szkoda. - powiedziałem ale dalej siedziałem, patrząc w jej oczy, ona podparła ręką swoją głowę, na ręku miała bransoletkę od mnie.
Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, w sumie do końca to nie wiem dla czego, ale w tedy w radio które stało za barem zaczął lecieć kawałek do którego poprosiłem ją do tańca. Chile stawiała opór ale później się zgodziła zatańczyliśmy, to było coś magicznego.
- Czułaś to co ja? - zapytałem
- Przepraszam - powiedziała odsuwając się - muszę już zamknąć kawiarnię.
 Zrozumiałem, że też to czuła. Wyszedłem i czekałem aż opuści lokal.
- Marija! - powiedziałem stając na przeciw niej, w tedy ona rzuciła się mi na szyję i zaczęliśmy się całować.   








Oczywiście czekam na komentarze.
Limit 15 i więcej :) :* <3
         






18 komentarzy:

  1. Yeah wreszcie Marija i Fede <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle się zapowiada Czekam na następny
    Zapraszam do mnie: http://this-is-my-small-world-btr.blogspot.com/
    Pozdrawiam: Lili Gilbert

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na następny Super że jest akcja z Fede i Mariją
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie Marija i Fede będą razem kocham tą parę ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. No no no, bd leonetta?

    OdpowiedzUsuń
  7. Eii bedzie leonetta? A yak wgl AMAZING rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  8. oczywiscie ze bedzie leonetta ale w swoim czasie po prostu badzcie cierpliwi i sledzcie tego bloga a wystko bedzie w swoim czasie. pozdrasiam Marija :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc tak:
    -świetny rozdział,
    -liczę na Leonettę,
    -kocham twojego bloga,
    -liczę na Leonettę,
    -liczę na kolejny rozdział,
    -liczę na Leonettę
    -świetnie piszesz,
    -liczę na Leonettę,
    -podoba mi się wygląd bloga,
    -liczę na leonettę
    -nwm co napisać
    -no i oczywiście liczę na Leonettę!
    Ciasteczko0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I proszę Cię o wyłączenie weryfikacji obrazkowej (czy jak to się tam piszę) :)))

      Usuń
  10. Oooo! jak miło że jest tu ktoś kto tak bardzo lubi moje opowiadanie :*
    Bardzo dziękuję za miłe słowa :*
    A i postaram się usunąć tą jakąś weryfikację.

    OdpowiedzUsuń
  11. Leonetta 4ever!!!!!!!!!
    Ola Piórkowska<3

    OdpowiedzUsuń