Rozdział 71
Leon
Dwa miesiące nauki już na mną, zajęcia bardzo wyczerpujące ale przynoszące spore rezultaty. Z chłopakami cięgle się widzę, tak więc jestem na bieżąco w plotkach. Ale nie żebyśmy cały czas plotkowali skupiamy się także na muzyce, która nas po prostu napędza.
To strasznie zabawne szkoła niby ta sama, ludzie też ci sami plus jeszcze kilku nowych, nauczyciele również ci co dawniej ale jednak w szkole panuje zupełnie inna atmosfera. To takie dziwne, czuję się w niej jak bym był w pracy, ale takiej pracy do której uwielbiam przychodzić.
No jednak coś wróciło to ładu, mam na myśli Ludmiłę, już nie jest naj- przyjaciółką Violi i reszty, wróciła Ludmiła - gwiazda. Odbiło jej zaraz po tym jak Fede postanowił ją zostawić, biedny chłopak naraził się na gniew blondynki, nie tylko on bo moja siostra też dostała nie małą reprymendę. Teraz cały świat jest "be" tylko nie błyszcząca Ludmiła, która teraz ugania się za Fede, by ten do niej wrócił, kłócąc się ze wszystkimi, święte nerwy to ma Nati, wytrzymuje wszystkie wybuchy nadąsanej gwiazdki.
Dzisiejsze zajęcia z Gregorio były jednymi z fajniejszych.
Po szkole miałem iść na kawę z Larą, ale odwołała spotkanie, wiec z braku pomysłu na popołudnie postanowiłem powłóczyć się po mieście. Idąc przez alejki sklepowe zauważyłem Ludmiłę, siedziała poddenerwowana i z kimś rozmawiała przez swój różowy telefon.
- Co!!! Chyba żartujesz!!! Nie może tak się stać! Przecież on się rozwiódł niedawno, mamo proszę przemyśl to! Nie! Nie zgadzam się ponieważ, po pierwsze Viola to moja kuzynka... Tak wiem że po ojcu ale... Po drugie on był z matką mojego chłopaka... nie mamo dalej jesteśmy razem.... mamo proszę jak to będzie wyglądać?! Dobrze, kolacja może być, ale nie ukrywam że nie podoba mi się to wszytko. Tak ja ciebie też. To pod domem Vili o osiemnastej. Pa...
- Hej Ludmiła. - powiedziałem a ona podskoczyła, jej wyraz twarzy był inny niż zawsze nie pałał ona złośliwością, ale strachem - Mogę się przysiąść? - skinęła głowa i przesunęła się kilka centymetrów. - Coś się stało?
- Nie! Tak! nie udawaj że cię to interesuje Verdas! - powiedziała i pochyliła się tak że łokcie oparła na kolanach a dłońmi podtrzymywała brodę.
-Nie chcesz mówić to nie mów, ale z autopsji wiem że czasem rozmowa z osobą postronną pomaga. - powiedziałem i również usiadłem tak jak ona, w tedy na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Słyszałeś, moją rozmowę? - skinąłem głową przepraszająco - Oh!!! Mam dość, widzisz moi rodzice rozeszli się już jakiś czas temu, będzie prawie dwa lata, teraz mam chce ponownie wyjść za mąż.
- To chyba dobra nowina?!
- Tak, to znaczy nie! Mama chce wziąć ślub z panem Castillo!
- Ojcem Violetty?! -zapytałem strasznie zaskoczony
- Ale on...
Nasza rozmowa ciągnęła się nie wiem ile, blondynka mówiła, mówiła, szlochała, płakała, śmiała się i użalała nad sobą. Ale myślę że chociaż trochę jej pomogła taka rozmowa.
Zapadła późna noc, ciemność spowiła nasze piękne miasto, a latarnie dodawały takiej magii. Zaproponowałem Ludmile, spacer, kino i odprowadzenie do domu.
- Leon, bardzo ci dziękuje, to było miłe popołudnie. I kto by pomyślał że mogę je z tobą tak miło spędzić. Jesteś dobrym chłopakiem- mówiła i uśmiechała się, nagle się zatrzymała tuz przed mną wspięła się na palce i naszeptała do ucha - I moim potajemnym przyjacielem, ale to niech będzie tajemnicą.
Po czym dała buziaka w policzek i zniknęła tuż za rogiem.
Super! Przyjaciel! Ha ha ha ,oj Leoś Leoś dalej masz w sobie ten bajer do dziewczyn.
P.S
Jeszcze ciepły rozdzialik. Czeka na jakiś komentarzyk :D :*