niedziela, 12 października 2014

Rozdział 68

Rozdział 68


Violetta
Z dnia na dzień jest chyba coraz lepiej, już nie myślę dla czego Leon mnie zostawił i co teraz mam ze sobą zrobić. Teraz swoje myśli kieruję ku nowemu etapowi mojej edukacji. Wielki powrót do studia, nowi nauczyciele, pewnie nowi ludzie, ale na pewno starzy przyjaciele. Dziś umówiłam się z dziewczynami na małe zakupy i ploteczki. Było mi trochę niezręcznie, kiedy dowiedziałam się że Marija idzie z nami, mam ogólny żal do Leona i całej jego rodziny, ale postanowiłam, że będę ją totalnie olewać.
-Violetta! - krzyknął Fede gdy schodziłam po schodach
- Tak?
- Masz chwilkę?
- Tak, to znaczy nie, to znaczy zaraz wychodzę na zakupy z dziewczynami, a co?
- chciałem tylko żebyś ze mną coś zaśpiewała.
 - Och. Oczywiście, kocham to... No wiec jaki utwór?

 

- Dziękuję, od razu mi lepiej... -powiedział Włoch
- Chodzi o Ludmiłę?
- Tak i o Mariję. Czuję się ja między młotem a kowadłem.
"Ding Dong"
- Och to pewnie dziewczyny. Sorki Fede pogadamy później.
- Jasne, dzięki...

Przeszłyśmy chyba ze sto sklepów i kupiłyśmy chyba z milion rzeczy. A pod koniec dnia to byłyśmy tak zmęczone, że nie miałyśmy nawet siły by dojść do samochodów.
- Vilu! - zawołała Fran
- Tak? - Włoszka odciągnęła nie trochę i zwolniła okrok tak by reszta towarzystwa wyprzedziła nas o jakieś dwadzieścia metrów.
- Dlaczego jesteś taka oschła dla Mariji? Przecież to niej wina, Leon cie zostawił, ale świat kręci się dalej, coś przemija, coś trwa dalej. Nie możesz być dla niej taka krytyczna.
- Fran, ale..
- Ci..!!! Teraz ja mówi! - podniosła głos - Na zakupach ignorowałaś każde jej komentarz, a gdy już coś zaczęła mówić to wchodziłaś jej w słowo. To jest mocno nie fair.
- Fran, ale ja na prawdę nie potrafię, nie chcę, nie umiem, znieść jej obecności.
 - No to masz wielki problem, bo jeśli nie zmienisz swojego zachowania względem jej to możesz zapomnieć o naszej przyjaźni.
- Co?
 -Tak Violu! Nie zniosę złego t\traktowania moich przyjaciół. Ty Leon Marija i każdy następny jesteście moimi przyjaciółmi  i mimo tego że ciągle się kłócicie, rozstajecie i tak dalej to z każdym chce się dalej przyjaźnić, ale nie zniosę złego traktowania.
- Rozumiem.
W samochodzie panowała grobowa cisza. Próbowałam jakoś nawiązać kontakt z Mariją, ale chyba za bardzo zalazłam jej za skórę, bo cala drogę miała słuchawki w uszach i olewała moje pytania.

Federico
-Maria- krzyknąłem kiedy zauważyłem ją pod budynkiem miejscowej szkoły
-O! Cześć! -udawała zdziwioną, ale byłą zaniepokojona
- Dobrze że cię widzę chcę z tobą porozmawiać.
- Przepraszam, ale nie mam teraz czasu, troszkę się śpieszę.
- Próbujesz mnie zbyć? Proszę tylko o kwadrans rozmowy.
- No dobrze, słucham?!
- Chodź, tutaj nie daleko jest mała knajpka robią tam świetne lody włoskie.
- Nie Federiko, nie mam ochotyu na lody, ani zbytnio na rozmowę z tobą, a już w szczególności na problemy z Ludmiłą jakie mnie czekają kiedy się dowie o tej rozmowie.
- Okej... O Ludmile się nie martw, ja z nią pogadam. To możne usiądziemy tutaj na ławce?
 -No dobrze ale zostało ci tylko trzynaście minut.
- Marija, od momentu gdy cię już kiedyś straciłem, moje serce szukało jakiegoś zastępstwa, i teoretycznie znalazło je przy Ludmile...
-Osiem minut! - wtrąciła - Przejdź do konkretu
- Kiedy podczas porwania Leona byłem u ciebie, uświadomiłem sobie, że moje serce naprawdę dopiero przy tobie zaczyna bić. Marija zrobię wszystko, tylko daj mi jakiś znak że ty tez chcesz byś ze mną.
- Łoł!!! Kowboju! Nie za daleko się posuwasz? Jesteś w związku z Ludmiłą, a już szukasz zastępstwa?! O nie nie!
- Nie to nie tak! Ja po prostu chcę wiedzieć czy mam u siebie jakieś szanse?! Z Ludmiłom związek mogę skończyć w każdej chwili..
 -Federico! Uspokój się! Ja na prawdę nie szukam teraz nikogo, a szczególnie nie będę wiązać się z chłopakiem z którym już kiedyś byłam, bo jak to mówiło powiedzenie mojej babci " nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" My już kiedyś byliśmy razem i nie wyszło. Ja nie chcę tego przechodzić jeszcze raz. Jeśli to już wszystko to pozwolisz ze sobie pójdę i tak przekroczyłeś czas rozmowy o trzy minuty.
Dziewczyna wstała i odeszła jakieś pięć kroków, wstałem i nie wiedziałem czy biec za nią czy zostać, czółem się tak jak bym dostał w policzek. Marija odwróciła się, podbiegła do mnie chwyciła moją twarz w swoje zmarznięte jak zwykle dłonie i Pocałowała!
- Nie, to nie wypali, nic nie czułam, a wręcz przeciwnie poczułam się tak jak w tedy gdy moja babcia zrobiła guacamole z nieświeżych pomidorów.
- Czyli? Bo nie za bardzo rozumiem.
 -Zemdliło mnie, trzy dni w toalecie przesiedziałam...
 -Dalej nic nie rozumiem.
- Och, ty głupiutki ty! Masz Ludmiłkę! A o mnie zapomnij, ten pocałunek miał dać mi stu procentową pewność że nic do ciebie nie czuję. I właśnie taką dał. A teraz już czas na pójście sobie. Dowiedzenia Federico i oby nie za  prędko.
To było chyba najtragiczniejsze doświadczenie mojego życia. Przyszedłem do domu i sklejałem swoje rozsypane w kawałki ego, ale jakoś ciągle nie rozumiem. W domu panował chaos, na podłodze pełno ciuchów, pudełek i torebek, z pietra dochodził głośny chichot i już wiedziałem że jest tam "moja" Ludmiła.
Hm... nasz związek, to bardziej chwyt marketingowy niż miłość.

P.S
Mam nadzieję że coś powiecie o tym rozdziale :*
A i na pasku obok czeka ankieta -->

2 komentarze:

  1. Swietny rozdzial. ;).
    Czekam na nexta;D

    Andzia;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh! Vilu powoli mnie denerwuje swoimi fochami zachowuje sie gorzej niz kobieta w ciazy.! szkoda mi Federico :'( kibicuje Mariji i Fede :D coo do rozdzialu jak zawsę: Boski,Swietny,doskonaly […] pozdrawiam zycze wenyy °…°
    ~Iwona~

    OdpowiedzUsuń