niedziela, 5 października 2014

Rozdział 67

Rozdział 67

Violetta 
Słoneczny dzień zawitał nad nasze miasto, ludzie w letnich strojach, dzieci na rowerach wyścigają się do budki z lodami, ogrodnik pielęgnuje trawnik, a  z kuchni słychać wesoły śpiew Olgi robiącej ciasto. Nawet tata który całkiem niedawno przyleciał jest dziś tak wesoły że  aż nie do poznania. Na biurku obok pamiętnika leży list od Leona, wzięłam go do kieszeni, jeszcze nie czytałam, nie wiem czy chcę przeczytać. 
Skoro dziś tak pięknie, to wzięłam swoją gitarę i poszłam do parku. Na schodach, tych z którymi mam tak wiele wspomnień siedziałam i spoglądam na ludzi, czasem sobie coś zagrałam. Pogrążona w rozmyślaniach podjęłam decyzję że chcę wiedzieć co Leon umieścił w liście. Wyjęłam go z koperty, nie był jakiś arcy duży, oprócz listu w kopercie był mały kluczyk. wyprostowałam kartkę i jeszcze raz zastanowiłam się zad tym czy chcę to czytać.

"Violetto

Dziś mija trzecia rocznica naszego pierwszego pocałunku, od momentu kiedy cię zobaczyłam, każdy dzień bez ciebie to dzień zmarnowany, tak myślałem do nie dawna. Wiem że miedzy nami bywały dni lepsze oraz te dużo gorsze, kilkakrotne rozstania nie były zbyt miłymi, ale gdy w końcu stawaliśmy blisko siebie nasze oddechy były identyczne. Zawsze starałem się byś nie miała powodów do bycia o mnie zazdrosną, zawsze marzyłam o tym by kiedyś to właśnie z tobą spędzić resztę życia...

Ale w moim jak i twoim życiu dużo się zmieniło, koncerty, sława z jaką przyszło się nam zmierzyć nie daje żadnych złudzeń. Violetto my nie damy rady być dalej ze sobą. 

Tak ja wiem, będzie boleć, będziesz mieć do mnie żal, ja sam do siebie też będę go miał, proszę wybacz mi. Na prawdę łatwiej będzie nam żyć w pojedynkę niż razem.

 Proszę, nie obwiniaj siebie, nikogo. I bądź sobą 

                                                                                                                                    Na zawsze Twój Leon

P.S 

Kluczyk zachowaj, na czarną godzinę. "

Nie wierzę! Ale... czyli to koniec? Czyli , że co?



Nie będę płakać! Nie będę płakać! - powtarzam to sobie jak mantrę. Nie chcę, nie będę. Nie potrafię. Nie umiem. Nie rozumiem. Jak? Jak to? Dlaczego?
Kocham go, on mnie ale bycie razem nie wchodzi w grę. To po co były te wszystkie nadzieje, spotkania i łudzące słowo "kocham cię". 
Nie płaczę nie chcę płakać, będę twarda. Dam sobie rade. Gdy tak siedzę i użalam się nad swoim marnym żywotem. Podchodzi do mnie Fede
- Co jest Violu? - pytam ostrożnie, badawczo.
- Leon zakończył nasz związek - odpowiedział i wskazałam na list. Federico przytulił mnie.
- Wiesz miłość to cholernie trudna dyscyplina. Kochasz, a mimo to ranisz, ufasz  i tak oszukujesz, wierzysz a  i tak kłamiesz. - mówi
- Nie rozumiem, skąd u ciebie takie sierdzenia?
 -Widzisz Violu nie tyko ty masz problemy sercowe. - odpowiedział pochylił się i schował twarz w dłonie.
- Może chcesz się wygadać? - zaproponowałam, wiem że to bardzo pomaga
- Teoretycznie jestem z Ludmiłą, ale praktycznie nic do niej nie czuje moje serce należy do Mariji  i z dnia na dzień utwierdzam się w tym. Nie potrafię zakończyć związku z Ludmiłą, ale ...
- No wiesz... w takiej sytuacji powinnam ci coś doradzić ale raczej nie wiem co, bo to Ludmiła!
 -Wiem! Ej mogę twoją gitarę? Masz ochotę na piosenkę?
 -Jasne. -podałam mu instrument i zaczęliśmy śpiewać.

 

I co wy na to?
ktoś ciekawy ?

 

 

2 komentarze:

  1. Dobree. ;))
    Fede bedzie z Marija ???.
    Ciekawaaa.
    Czekam na nexta. ;***

    Andzia;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkryłam wczoraj twojego bloga i normalnie mam świra na jego punkcie :* Dziewczyno masz talent :) nie komentowalam ale teraz mam zamiar to nadrobić :) a co do rozdziału:
    -cudowny
    -wspaniały
    -boski
    -koniec Leonetty :( szkoda
    -Jestem ciekawa co będzię pomiędzy Federico i Mariją UGH! Jest jescze Lu no trudno czekam na next :3 Masz talent ;) powodzenia w pisaniu pozdrawiam.
    ~Iwona :)~

    OdpowiedzUsuń