Rozdział 62
Marija
Zbladłam obeszły mnie zimne poty, nie wiem jak mam zacząć się tłumaczyć, wybiegłam przed dom tam gdzie stał Leon.
- Ja ci to za raz wszystko wytłumaczę... tylko się nie denerwuj...- zaczęłam
- Nie masz czego tłumaczyć, jesteś nieodpowiedzialna i tyle! Możesz zapomnieć żebym, jeszcze kiedyś dał ci samochód. - powiedział bardzo zły Leon
- Samochód?! A z nim co? - zapytałam
W tedy Leon odsunął się dwa kroki w bok i zobaczyłam że cały zderzak jest połamany. Mina Leona była nie do opisania, śmiał się sam do siebie głaszcząc uszkodzone miejsce.
- Leon, przepraszam, ja nie wiem jak to się stało... - próbowałam załagodzić sprawę
- Zejdź mi z oczu! - Krzykną i wskazał ręką drzwi domu.
Spuściłam głowę i weszłam do środka, wszyscy stali w oknach i patrzyli na Leon jak rozpacza. Poszłam do swojego pokoju i się ogarnęłam, przed zajęciami
Leon
Mam najbardziej nieodpowiedzialną siostrę na świecie, jak ona mogła tak zbić moje autko. Wróciłem do domu wszyscy byli już gotowi do szkoły, wziąłem szybki prysznic i po piętnastu minutach wyszliśmy.
Dzisiaj mamy dzień integracyjny, polega on na tym że my chłopaki idziemy na wycieczkę z nauczycielem, i spędzamy miło czas po za szkołą, a dziewczyny organizują coś podobnego tylko z kim innym. Razem z chłopakami podjęliśmy decyzję że chcemy iść z Beto.
Nasza wycieczka był bardzo zwariowana bo nasz nauczyciel jest bardzo zakręcony. Oczywiście Marco nie mógł nie wziąć aparatu więc my z Diego co chwila pozowaliśmy.
Violetta
Miałyśmy dziś mieć dzień integracji ale odpuściłyśmy sobie wycieczki i tym podobne, po prostu zebrałyśmy się żeby razem pośpiewać po tańczyć powygłupiać się. Miałyśmy przy tym wiele zabawy, mogłyśmy się otworzyć i szczerze porozmawiać.Była Ludmiła, Fran, Cami, Nati i nawet przyszła Marija. Zaczęłyśmy temat naszej przyszłości, każda zaczęła mówić co chce robić po skończeniu szkoły.
- Ja to zostanę gwiazdą! Jeszcze większą niż jestem teraz, planuję trasę koncertową po europie. -oznajmiła Ludmiła. - A wy?
- JA polecę do Brazylii i założę roztańczone i rozśpiewane przedszkole. - przedstawiła swój plan Camila - A ty Violu?
- Ja to bym chciała osiągnąć sławę, ale nie tracąc kontaktu z przyjaciółmi.
- Oooo! To takie słodkie. - powiedziała Ludmiła i mnie przytuliła.
- A ja chcę nagrać solową płytę, najlepiej we Włoszech, a może tutaj i po prostu chce być szczęśliwa. - Oznajmiła Fran
- Podziwiam was. - powiedziała Marija
-Dla czego? - Zapytałam
- Bo wiecie co chcecie robić w przyszłości, każda z was ma iście obrany cel do którego dąży, każda ma przy sobie miłość swojego życia i każda z was jest pewna jutra.
- A ty co? Nie masz celu w życiu? - zapytałam
- Nie. -odpowiedziała krótko.
- Ale jak to? - zapytała Ludmiłą
- Bo jeśli chcę być szczęśliwa to po prostu będę. Nie odkładam szczęścia na później. Nie tracę czasu na spełnianie cudzych oczekiwań. Idę własną drogą. Jeśli jej znalezienie wymaga zmian to zmieniam. Każda chwila jest dobra by zmienić coś w swoim życiu. Nie czeka na odpowiedni moment wybieram tan i tutaj i sprawiam by był idealny. Cokolwiek jest moją wymówką, która powstrzymuje mnie od zmiany już czas przestać w nią wierzyć. Nie powtarzam że zacznę od jutra. Dzisiaj jest jutrem o którym mówiłam wczoraj. Zacznę teraz. - powiedziała Marija i się uśmiechnęła
- I co zamierzasz? - zapytała Cami
- Tatuaż! - krzyknąłem
- Co?! - zapytały chórem przyjaciółki
-Zawsze marzyłam o tatuażu ale nigdy nie miałam odwagi, proszę was chodźmy sobie zrobić. - mówiłam
- Violetto ale to na całe życie tę decyzję powinnaś przemyśleć. - powiedziała Cami
- Jestem za! - powiedziała Marija - Znam jedno dobre studio tatuażu, możemy tam iść.
- A skąd ty go znasz? - zapytałam
W tedy Marija pokazała na to:
- Kiedy ty to zrobiłaś? - zapytałam
-Jakiś czas temu, jako nikt się nie zorientował.- Zaśmiała się.
I tak z naszego dnia integracji zrobiła się wycieczka po Buenos Aires w poszukiwaniu tatuażysty.
Po kilkunastu minutach trafiliśmy. Na pierwszy ogień poszła Marija, a żeby pokazać że jest twarda wybrała sobie bardzo duży wzór na rękę. Na stanowisku obok usiadłam ja i też zaczęłam wybierać to co chciała bym umieścić na swoim ciele. Nawet Fran wybrała sobie wzorek, tylko Cami powstrzymała się przed tatuażem.
Po kilku godzinach przyjechała po nas Ludmiła, która musiała coś załatwić i nie mogła być z nami, ona też ma tatuaż na stopie więc wie że to troszkę boli.
Wdałyśmy się wszystkie na kawę aby na spokojnie przyjrzeć się dziełom sztuki.
Tatuaż Mariji składał się z kilkunastu ptaszków, napisu na wewnętrznej stronie nadgarstka i krzyża na dłoni.
Fran zgodziła się na malutki tatuaż na palcu odzwierciedlający jej miłość do muzyki
I ja, postawiłam na moje motto życiowe.
Dzień szybko zleciał, ciekawe co powiedzą chłopaki, jak to zobaczą. Myślę że nie powinni być źli.
P.S
I co wy o tym myślicie? Ciekawy?? Czekam na opinie.
<3 <3 <3