niedziela, 20 października 2013

Rozdział 54

Rozdział 54

Leon
Wpadłem wkurzony do domu, na prawdę nie rozumiem czemu Luka tak się zachowuje.
- Fran! - krzyknąłem a Włoszka wychyliła się z  kuchni
- Tak?! - zapytała
- Wiesz o tym że Luka wrócił?
- Nie, na prawdę? Nic mi nie wspominał.
- To nie zgadniesz co zrobił?!
- Uspokój się troszkę i powiedz.
- Kazał nam się wynosić on teraz będzie zarządzał swoim interesem.
- Nie wieżę! - krzyknęła i pobiegła na górę.
Ja usiadłem w salonie i zacząłem rozmyślać co teraz będę robił, niebawem święta jak je spędzimy. W tedy weszła Violetta, bez pukania czuje się tutaj jak w domu i dobrze, po jej minie widać było że coś nie tak.
- Co się stało skarbie? - zapytałem i pocałowałem ją w policzek
- Mam tego wszystkiego dość! Najpierw Luka w Resto na mnie nawrzeszczał że to jego knajpa i mam robić tak jak on sobie  tego życzy, a później odbyłam poważną rozmowę z ojcem.
- Oj biedaku - powiedziałem i znowu ją pocałowałem - Co do resto to Luka wypowiedział nam dzierżawę lokalu i on przejął władzę, niestety.
-Dla czego mi wcześniej nie powiedziałeś?
- Musieliśmy się minąć po drodze, chciałem najpierw pogadać z Fran.
- I co?
- I nic, ona nawet nie wiedziała że on przyjechał.
- Znowu się wszystko wali, ledwo zaczęło się układać a już mamy kolejne problemy. - powiedziała i wtuliła się we mnie.
- A co to była za rozmowa z twoim ojcem? Hmm???
- Zadzwoniłam, żeby zapytać dla czego na moim koncie nie pojawiły się pieniądze, a on oświadczył że mamy teraz sami o siebie zadbać, że aby dojść do czegoś w życiu trzeba ciężko pracować.
- I co?!
- Nie wiem, to co zarabiałam w resto starczało na jedzenie i moje drobne wydatki, a rachunki opłacaliśmy przez konto na które tata przelewał pieniądze.
- No a Fede nie ma pieniędzy?
- Właśnie nie bo zainwestował w coś tam, a wytwórnia go jeszcze nie rozliczyła bo płyta jet w ciągłej obróbce jeszcze nie mam z niej żadnego zysku.
- I co masz zamiar zrobić?!
- Nie wiem! 
- Sprzedaż dom?
- O nie! To jedyne miejsce w którym pamiętam mamę i wiążę z nim wiele wspomnień.
- To co zamierzasz?
- Nie wiem, Leon pomóż mi...
- Kocham cie! I na pewno coś wymyślę. - powiedziałem i ją pocałowałem, po czym, ona usiadła na mnie i zaczęliśmy namiętny pocałunek. 


Fran

Pobiegłam do swojego pokoju wygrzebałam telefon i wybrałam numer do Luki.
- O cześć siostra! Właśnie miałem do ciebie zadzwonić.
- Zamknij się! - krzyknęłam -Jesteś najokropniejszym bratem na świecie w dodatku samolubnym i zarozumiałym. Co się stało że jaśnie pan " Wielka Sława" zawitał w Buenos Aires? Czyżby świat nie był jeszcze na ciebie gotowy?
- Fran, uspokój się! Zaraz przyjadę po ciebie i twoje rzeczy.
- Nie przyjeżdżaj ja się nigdzie z tobą nie wybieram.
- Ale, Francesko!
- Nie słucham cię, jak mogłeś tak potraktować moich przyjaciół i... Yyyyy w ogóle nie chce mi się 
z tobą rozmawiać. Nie chcę cie znać i wiedz że teraz już nikt nie przyjdzie do twojego resto!.
Nawrzeszczałam na niego i mi ulżyło, może byłam trochę za ostra ale mógł inaczej się zachować w jego imieniu przeproszę przyjaciół.
- Hej kochani. - powiedziałam zchodzonc do salonu gdzie była Violetta i Marija no i oczywiście Leon. - Chciałam was przeprosić za zachowanie Luki, nie wiem o co mu chodzi, zachował się okropnie i pomyślałam że jako nauczkę nie powinniśmy tam teraz chodzić.
- Skoro tego chcesz. - powiedziała Marija

Marija

- Wiecie co?! - powiedziałam kiedy Fran usiadła obok mnie
- Co?! - zapytał Leon
- Dom Violetty można wynająć a ona i Fede mogą zamieszkać u nas.
- No to w sumie dobry pomysł. - powiedziała Violetta - Ale z czego będziemy się utrzymywać?
- Hmm...- zaczęłam myśleć - Wy już kończycie szkołę, no nie?
- Tak w grudniu mamy zakończenie roku szkolnego. - powiedział Fran
- To świetnie!
- Nioe rozumiem mów jaśniej! - powiedział Leon
- Przerobimy garaż na własną szkołę śpiewu, muzyki i tańca, co wy na to?
- Ale my nie jesteśmy nauczycielami. - powiedział Leon
- Ale jesteście znani dzięki The U-mix Show, ludzie już was rozpoznają więc będą chcieli się od was uczyć.
- Myślisz o takiej prywatnej szkole? - zapytała Fran
- No coś takiego, garaże są duże bo mieściły trzy samochody, wystarczy trochę farby kilka potrzebnych sprzętów i gotowe.
- W sumie to ni głupi pomysł. - powiedział Leon.
- To co wchodzicie w to? - zapytałam a oni zgodnym chórem powiedzieli "tak".
Później Viola zadzwoniła do Ludmiły, a Leon do Maxiego i Andresa, Fran napisała do Nati i tak nasz pomysł rozszedł się po znajomych. Ja sama poszłam spotkać się z Fede.
Umówiliśmy się w cukierni obok studia nagraniowego. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam sobie szarlotkę z lodami, patrzyłam przez okno, jak alejkami spacerują zakochane pary. Ekspedientka przynosiła moje zamówienie, wyglądało tak apetycznie że od razu musiałam spróbować, wzięłam kawałek do ust i spojrzałam znów przez okno  i żałuję że to zrobiłam bo zobaczyłam Federiko z...
 Ludmiłą! Zaczęłam krztusić się tym ciastkiem, ale ktoś podał mi szklankę wody i poklepał mnie po plecach. spojrzałam na swojego wybawiciela to był... 
- Doiego?! -  krzyknęłam - Dzięki!
- Tak! Spoko nie ma sprawy. - mówił a ja patrzyłam przez to okno i czułam jak po moim policzku spływają łzy - Coś się stało? - zapytał Hiszpan
Ja nic nie odpowiedziałam, a on podszedł bliżej mnie i spojrzał w miejsce przez mnie obserwowane.
- Rozumiem! - powiedział - Jeśli chcesz zrobię z nim porządek! - zaproponował i już chciał iść w stronę drzwi ale go przytrzymałam.
- Nie. - powiedziałam
- To może odprowadzę cię do domu? - zapytał - Nie powinnaś wracać w tym stanie sama.
- Dzięki. - powiedziałam kiedy tan wziął mnie braterskim objęciem bliżej siebie.
Pod domem jeszcze raz mu podziękowałam i pocałowałam w policzek. Weszłam do domu z wielkim impetem trzaskając drzwiami. Zaczęłam rozmyślać o tym co się przed chwilą stało, jak on mógł się tak zachować, a Diego? Co się z nim stało że taki miły. Nagle ktoś zaczął walić po moich drzwiach.
- Marija wpuść mnie ! - krzyczał Federco.
  - Nie! Wynoś się! - krzyknęłam bo na prawdę nie chcę go widzieć, nie chcę słuchać jego nędznych tłumaczeń. wzięłam Kartkę i napisałam: " Drogi Fedreriko chyba nie jest nam, pisane być razem, życzę szczęścia z Ludiłą. A tak po za tym do świetnie do siebie pasujecie. Mną się nie przejmuj już kilka razy ktoś załamał mi serce więc pewnie się jakoś pozbieram. P.S oddaję to co mi kiedyś dałeś." Włożyłam list do koperty wraz z bransoletką po czym ją zakleiłam. Pod chyliłam drzwi pod którymi siedział Fede i dałam mu kopertę po czym szybko zamknęłam je. Później słyszałam jak gdzieś poszedł a później wrócił i wsunął mi kopertę pod drzwiami. Otwarłam ją " Przepraszam, nie chciałem tego zakończyć w ten sposób" W tedy coś we mnie pękło, do oczu napływały mi litry łez, w mojej głowie kumulowały się tysiące myśli. Podeszłam do okna otwarłam je i stanęłam na parapecie...

P.S

I co wy na to? Liczę że pojawią się komentarze.

A i zaszłą mała zmiana a mianowicie nie będę już numerów rozdziałów pisać po rzymsku bo stają się one bardzo skomplikowane. 



3 komentarze:

  1. Rozdział genialny!!!
    Szkoda, że Marija tak cierpi, ale akcja musi być ^^
    Nie gadaj mi tylko, że ona skoczy z okna ;p
    Kiedy mogę się spodziewać next'a.?
    Twoja czytelniczka, która czyta Twojego bloga dopiero od dwóch dni(Przeczytałam od początku), ale i tak kocha Twojego bloga ~~Holly <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super cieszę się że ci się podoba i że zostałaś czytelniczką mojego bloga. To bardzo motywujące. zachęcam do dalszej lektury ale nie jestem w stanie powiedzieć kiedy będzie kolejny rozdział. Co do Mariji to nie zdradzę dalszych losów :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. marija, nie skacz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    leonetta 4ever!!!!
    Ola Piórkowska<3

    OdpowiedzUsuń