niedziela, 6 października 2013

Rozdział 52

Rozdział 52

Violetta

 - Kocham cię. - powiedział kiedy skończyliśmy śpiewać 
- Ja Ciebie taż. - powiedziałam i go pocałowałam - Bardzo za tobą tęskniłam.
- Teraz już nic nas nie rozdzieli.
Leon mocno mnie przytulił dając do zrozumienia że na prawdę mnie kocha i za mną tęsknił.


Leon
 Kiedy już puściłem Viole podbiegli do mnie znajomi i zaczęli się ze mną witać. Podeszła do mnie również mama.
- Leoś kochanie. - powiedziała i ucałowała mnie w policzek po czym szepnęła na ucho - Wiem o wszystkim i musimy poważnie pogadać w domu.
- Stary jak ja za tobą tęskniłem! - krzyknął Andrez i rzucił mi się na szyję
- Spoko, już jestem, możesz mnie puścić... Stary serio dość
- Cześć chłopie ale cię dawno nie widziałem. - powiedział Fede
- No od naszego ostatniego spotkania też minęło trochę czasu. - dopowiedział Tomas
- Nadrobimy stracony czas. - powiedziałem - To może się czegoś napijemy?
I wszyscy kolejno złożyli zamówieni, na wzajem się obsługiwaliśmy i mieliśmy przy tym mnóstwo zabawy, ale mnie ciągle męczyło to co naszeptała mi mama że wie o wszystkim.
- Violetto. - powiedziałem klękając przed nią
- Co ty robisz? Wstawaj. - mówiła
- Chciałem ci to dać - powiedziałem dając jej złotą bransoletkę - nie bój się to nie oświadczyny. Po prostu już tyle razy to co było między nami się rozpadało już wielokrotnie wątpiliśmy w nasze uczucia. Chcę żebyś miała tą bransoletkę na znak że ja cię kocham, kochałem i zawsze będę kochał, żebyś po prostu nigdy w to nie zwątpiła. Violu KOCHAM CIE. - powiedziałem i ją pocałowałem, ona się popłakała ze wzruszenia a wszyscy bili brawo.
- Cicho! - Krzyknęła Fran - Dzwoni Cami.
Powiedziała, a wszyscy ucichli i czekali aż przyjaciółki zakończą rozmowę.
- I co? - zapytała Violetta kiedy Fran odłożyła telefon.
Oczy dziewczyny zalały się łzami na sam widok każdemu zaczęły napływać łzy do oczu.
- Fran! Co się stało! Powiedz coś! - krzyknąłem bo już nie mogłem wytrzymać.
- Leon uspokój się! - zdzieliła mnie po głowie mama - Kochanie powiedz co się stało? - powiedziała delikatnie mama
- Urodziła dziewczynkę, Chice (czytaj Czike) - powiedziała 
- Jupi! - Wszyscy odetchnęli z ulgą
- Ale za wcześnie o dwa miesiące i z wadą serca. - dodała ciszej Fran - Cami musi podjąć decyzję o wyjeździe do stanów do specjalnej kliniki gdzie będą mogli jej pomóc.
- Więc na co czeka, niech od razu podpisuje wszyscy się złożą i będzie dobrze.
- Ona nie o to się martwi tylko o to że Brad ją zostawił. - Krzyknęła
- Jak to? - zapytała Marija - Przecież chciał tego dziecka i nawet ten ślub planował.
- Dziewczynka jest biała, to znaczy nie ma ciemnej skóry po Bradzie i on stwierdził że to nie jego dziecko, nakrzyczał na Cami i wyszedł ze szpitala. 
- Maxi, Andres do samochodu. - krzyknąłem do chłopaków. - A wy pocieszcie jakoś Cami, spróbujcie ją przekonać do badań DNA, czy coś.
- A wy? - zapytała Violetta
- My znajdziemy Brada i z nim pogadamy. - powiedziałem i wsiadłem do samochodu.
Kazałem Maxiemu dzwonić ciągle do Brada choć ten nie odbierał, Andrez próbował namierzyć przez jakiś program komputerowy komórkę Brada, a ja jeździłem po okolicy wypatrując kumpla.
- Jest! - krzyknął Andrez
- Gdzie?!
- Przy galerii, ale zmierza w kierunku... domu?! - powiedział
- Leon uważaj! - Krzyknął Maxsi kiedy przez przypadek wjechałem na chodnik.
- Sory. - powiedziałem
Zobaczyliśmy naszego przyjaciela idącego wzdłuż drogi, zatrzymaliśmy samochód na poboczu i wysiedliśmy.
- Gratulację! - krzykną Andrez 
- Nie ma czego, chyba jedynie naiwności.
- O czym ty mówisz?! - Krzyknąłem
- Jak mogłem być taki naiwny i uwierzyć że to moje dziecko...
- Sugerujesz że Cami mogła by być z kimś innym niż ty? - zapytał Maxsi.
- Tak, to już nie pamiętasz jak sam coś z nią kręciłeś, ile razem czasu spędzaliście?! Już nie wnikam co robiliście, ale gratulacje należą się pewnie tobie.
- Czy ty się słyszysz? - Krzyknął Maxsi - Cami to moja przyjaciółka nic mnie z nią nie łączyło!
- Nie interesuje mnie to! - powiedział Brad 
- Uspokójcie się! - krzyknąłem rozdzielając z Andresem Maxsiego i Brada którzy już zdążyli skoczyć sobie do gardła. - Maxsi do samochodu, a ty idź z nim. - powiedziałem do Andresa - Nie wiem jaka jest prawda ale Cami teraz cię potrzebuje więc zamiast stroić fochy powinieneś być teraz przy niej a nie dokładać jej problemów, najlepiej będzie jak zrobicie testy w tedy wszystko będzie jasne... - mówiłem a mój przyjaciel patrzył w pustą otchłań.
- Ona jest taka malutka, ma takie małe palce, a oczy ma podobne do Cami... - mówił ze łzami w oczach.
W tedy zadzwonił telefon.
- No co jest siostra?  -zapytałem
- Malutka potrzebuje przetoczenia krwi, niestety my mamy inną grupę, musicie przywieść Brada.
- Dobra zrobię co w mojej mocy.  -powiedziałem
- Pośpiesz się... - powiedziała przez łzy i się rozłączyła.
- Brad, stary posłuchaj może to nie twoje dziecko ale ono teraz potrzebuje krwi i to bardzo szybko.
- To na co czekamy?! - powiedział i szybko usiadł do samochodu.
Łamiąc wszystkie przepisy drogowe dojechaliśmy do szpitala, wpadliśmy na oddział, ja powiedziałem w jakiej sprawie, z tego wszystkiego wszyscy oddaliśmy krew, okazało się że tylko jedna z nich pasowała małej Chice.
Wyjechaliśmy windą,  na korytarzu byli wszyscy znajomi, nawet nasza mama. Violetta cała zapłakana rzuciła mi się na szyję szukając pocieszenia, więc ją przytuliłem.
W pewnym momencie drzwi sali się otworzyły pielęgniarka wywiozła inkubator z maluchem zaraz za nimi wyszła Camila, Ledwo się trzymała, była cała blada i zapłakana, podszedł do niej Brad i  ją przytulił.
- Będzie dobrze. - powiedziała moja mama, ponoć słowa otuchy od osoby z doświadczeniem życiowym bardzie wspierają. 
- Państwo są rodzicami? - zapytał lekarz stojąc za Cami
- Tak. - powiedziała
- To znaczy ona jest matką. - oczywiście sprostował Brad
- Przestań! Ty jesteś jej ojcem, jestem tego w stu procentach pewna. - powiedziała zdenerwowana dziewczyna.
- No za to ja nie jestem tego pewien.
- Proszę państwa, proszę się uspokoić i zachować odpowiedzialnie. - powiedział lekarz - Proszę ze mną do gabinetu pana i panią. 

Proszę o komentarze.

<3 <3 <3  


3 komentarze:

  1. Uuu. ciekawe czy dziecko przezyje. pewnie tak jak mniemam.
    czekam do nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na następny
    Zapraszam do mnie: http://this-is-my-small-world-btr.blogspot.com/
    Pozdrawiam: Lili Gilbert

    OdpowiedzUsuń
  3. Leonetta 4ever!!!
    Ola Piórkowska<3

    OdpowiedzUsuń