środa, 30 października 2013

Rozdział 58

Rozdział  58

Marija
Jadłam sobie spokojnie śniadanie, choć ostatnio w naszym domu to rzadki widok przeważnie wszyscy jedzą coś w biegu bo już są gdzieś spóźnieni. Ale wracając jadłam i patrzyłam w tablet na facebooka "blink" ktoś napisał. Otwieram wiadomość a to od Marco " Siemka, jak tam? Macie wolne łóżko?" troszkę mnie zdziwiła jego wiadomość więc, ale odpisałam " No hej! Jakieś się znajdzie. A o co chodzi? ", po chwili "blink" odpisał " A możesz otworzyć drzwi?!" , pomyślałam sobie że to jakiś żart i dalej jadłam śniadanie, a tu znowu " blink" " Ej kuzynka nie każ moknąć!", wychyliłam się przez okno i rzeczywiście padał deszcz. Z wielką łaską podniosłam się z krzesła i podeszłam do drzwi, otwarłam je i zamknęłam nie patrząc czy ktoś tam stoi czy nie.Usiadłam z powrotem przy śniadaniu.
- Hej Marija, lecę do studia po materiały, przynieść ci coś? - zapytała Fran łapiąc jabłko ze stołu
- O jak byś mogła wziąć od Pablo teksty piosenek które muszę zaliczyć.
- No spoko nie ma sprawy. - odpowiedziała Włoszka gryząc jabłko - To lecę, jak by co wracam za godzinę. - krzyknęła 
Nagle usłyszałam pisk, krzyk, głośny łomot, za drzwiami. Strasznie się przeraziłam. Bałam się je otworzyć, wzięłam telefon i napisałam wiadomość, przez pomyłkę wysyłając do wszystkich " pomocy!''.  Stanęłam za drzwiami i modliłam się żeby nic się nie stało, chwyciłam do ręki parasol który stał przy drzwiach, miał on mi posłużyć do obrony w razie czego. Drzwi się otwarły, ja zamknęłam oczy, zagryzłam zęby i zaczęłam walić tą parasolką gdzie popadnie. 
- Aaał!! - ktoś  krzyczał
 -  Ha, ha, ha - śmiała się jakaś dziewczyna
Po woli otwarłam oczy, i zobaczyłam Fran skuloną w kulkę ze śmiechu i leżącego na  podłodze Marco.
- Co się dzieje! - krzyknęli chórem Leon, Diego, Andrez, Maxi i dziwczyny.
- No ja też bym chciała wiedzieć?! - powiedziałam
- Marco?! - zapytał Leon - stary co ty tu robisz?
- Właśnie dostałem łomot od kuzynki. - powiedział podnosząc się z podłogi i witając z kolegami.
- Zaraz, zaraz Franczesko możesz nam to wytłumaczyć?! - zapytał Diego
- Tak, tylko daj mi minutkę. - powiedziała łapiąc oddech - Wychodziłam z domu i nagle naskoczył na mnie Marco strasznie mnie przestraszył w tedy krzyknęłam...
- A ja myślałam że ktoś cię napadł... - wtrąciłam - I bałam się że do domu też wejdą!
W tedy wszyscy zaczęli się śmiać.
- To skoro się już zerwaliśmy z zajęć może coś zjemy? - zaproponował Diego 
- Jasne! Co zamawiamy?!- krzyknęłam
- Nie, nie nie! Sami coś ugotujemy! - przekrzyczał nas Diego
- I co pewnie ty coś ugotujesz?! - zadrwiłam
- Nie! My razem coś ugotujemy! - powiedział ciągnąc mnie do kuchni.
Założyliśmy fartuszki, później Diego kazał mi pokroić kilka składników. Powspominaliśmy przy tym jak to się dawniej nie lubiliśmy, jak kazano nam razem zamieszkać ile razy sobie robiliśmy za złość. Wspominaliśmy też jak kilka razy Diego brał na siebie winę za rozbicie przez mnie czegoś. Świetnie się bawiliśmy przy tym gotowaniu.


Fran
 Kiedy Marija i Diego zniknęli w kuchni postanowiliśmy spędzić czas w gronie znajomych grając na X - box'ie, Leon uwielbia grać w piłkę nożnaą z chłopakami my z Violettą uwielbiamy śpiewać, zagrałyśmy z chłopakami w papier/nożyce i wyszedł remis więc postanowiliśmy włączyć grę przygodową. Ja stanęłam do pojedynku z Marco. Wszyscy się śmiali z naszych wygłupów. Nikt nie słyszał kiedy drzwi domu się otwarły.
- Pięknie! To już rozumiem dlaczego ze mną zerwałaś! - krzyknął Tomas
- A może by tak Dzień dobry i jakieś pukanie do drzwi a nie wchodzisz jak do siebie, co?! - powiedział Leon
- Nie wtrącaj się! - krzyknął na niego Tomas - A na tobie Franczesko się zawiodłem, jesteś okropna...- mówił
- Tomas! Zamknij się! Nie będziesz podnosił na nikogo głosu, a tym bardziej na dziewczynę. - powiedziała Violetta - Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu?! Jeśli nie to drzwi są tam. - powiedziała i wskazała ręką.
- W sumie to tak, przyszedłem powiedzieć do widzenia, lecę do Londynu bo teraz już mnie tutaj nic nie trzyma. -powiedział i z pogardą na mnie popatrzył, kierując się do wyjścia.
- To szczęśliwej drogi. - powiedział Leon i zamknął drzwi.
- Przepraszam, jeśli to przez mnie. - powiedział Marco chwytając mnie za rękę.
- Nie to nie twoja wina, po prostu zdałam sobie sprawę że do niego nic nie czuję... - mówiłam, kiedy on chwycił mnie w swoje ramiona i pocałował.
- Fran... przepraszam, musiałem to zrobić... Ciągle cię kocham... - powiedział
- Ja cię też! - i również go pocałowałam
Zobaczyłam na znajomych byli zajęci grą. Marco mnie przytulił i poprosił o chodzenie, poczułam w brzuchu takie dziwne motylki i zrozumiałam że właśnie tego mi brakowało.


Marija
Nakryliśmy z Diego do stołu i zawołaliśmy znajomych zrobiliśmy tradycyjne hiszpańskie danie " paela" które kilka krotnie już jadłam kiedy mieszkaliśmy razem. Znajomi byli pod wrażeniem  że kuchnia nie splunęła, kiedy skosztowali potrawy na ich twarzach pojawił się uśmiech, Nati z Maxim od razu zaczęli się wygłupiać, Andrez wymyślił że boi się krewetek bo na niego patrzą, a Leon jadł aż mu się uszy trzęsły.
- Gdzie Violetta? - zapytałam kiedy zauważyłam jej brak
- Nie, wiem
- Nie mam pojęcia
Mówili kolejno znajomi.
- Hej! Patrzcie kogo przyprowadziłam. - powiedziała Violetta stając w drzwiach do kuchni
Wszyscy wstali, Violetta się odsunęła i zobaczyliśmy Cami i Brada. Wszyscy oszaleli z radości. Rzucali się im na szyję i przytulali, ciągle ktoś o coś pytał, wszyscy byli bardzo szczęśliwi z ich widoku.
- Na reszcie nasza rodzina w komplecie. - Powiedziałam obejmując brata, Diego i resztę.
Oni się zaśmiali i przytaknęli. Tworzymy własną rodzinę do której wszyscy mogą należeć, jestem z tego dumna. 


P.S
Liczę na komentarze :*

<3 <3 <3 






2 komentarze:

  1. SUPER ROZDZIAŁ OBY TAK DALEJ
    A NAJLEPSZA TO JEST TA AKCJA GDZIE MARIJA POBIŁA MARKO PARASOLKĄ
    POZDRO...

    OdpowiedzUsuń