Rozdział 56
Violetta
Wstałam o piątej rano co było dosyć dziwne bo nigdy wcześniej niż o dziewiątej nie wstawałam. Ubrałam się i otworzyłam laptopa aby sprawdzić pocztę.
- O, a to co? Wiadomość od Cami. - powiedziałam na głos sama do siebie i zaczęłam czytać.
" Hej Vilu przekaż reszcie że u nas wszystko oki.
A tak w szczegółach to z małą wszystko dobrze, operacja się udała niebawem wypuszczą nas do domu. Z Bradem świetnie się dogadujemy, choć bywają też gorsze chwile, ale ważne że mamy siebie.
Kilka dni temu do Stanów przylecieli jego i moi rodzice, zrobili nam niezapowiedziany nalot. Bardzo byli zachwyceni wnuczką i tak dalej. Ale są przeciwni naszemu ślubowi bo mówią że to za wcześnie, mówią żebyśmy w spokoju nadrobili szkołę a później zalegalizowali związek. Może mają i racę przez to wszystko mam okropne braki pewnie każą mi powtarzać rok, ale to nic.
Najważniejsze że pogodziłam się z rodzicami, a oni zaakceptowali Brada. bardzo dużo czasu poświęciliśmy na rozmowy i ustaliliśmy że mała będzie mieszkała w Brazylii z rodzicami Brada żebyśmy mogli poświęcić się nauce, a w weekendy będziemy do niej jeździć. Nawet moi rodzice poparli tą propozycję. Tak więc i my się zgodziliśmy.
Jak dobrze pójdzie to w sobotę polecimy do Brazylii a za dwa tygodnie wrócimy do Buenos Aires. Kochamy was i pozdrawiamy. Cami, Brad i Maleństwo <3
P.S co tam u was? "
P.S co tam u was? "
Po odczytaniu tej wiadomości odpisałam jej co się u nas dzieje że ciągle jakieś zmiany i nowości i tak dalej.
Zaszałm później do kuchni zrobić sobie śniadanie, był tam już Fede.
- Cześć siostra! - powiedział z uśmiechem.
A ja nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam robić sobie Kawę.
- Co tam? Co się nic nie odzywasz? Mamy taki piękny dzień. - mówił szturchając mnie palcem w bok.
-Halo!!! Fede z ziemi do Violi w chmurach!! Słychać mnie? - kontynuował.
- Słychać! Ale nie chce mi się z tobą gadać! - burknęłam
- A czemuż to? - zapytał
- Jak byś nie wiedział?! - popatrzyłam na niego z pogardą.
- No a może ja nie wiem?!
- Wiesz co jesteś dupkiem kompletnym dupkiem!
- Ło!! Ostro! A czym że sobie zasłużyłem na takie miano?
- Nie udawaj greka! Jak mogłeś ją tak skrzywdzić?!
- Aaa... chodzi o Mariję. - powiedział i się uśmiechnął - Rozmawiałem z nią i powiedziała że się jakoś podniesie! - powiedział.
- Wiesz co mogło się stać? Mogła złamać kręgosłup a co gorsza się zabić! A ty mówisz że się jakoś pozbiera?! Jesteś dziwny!
- Jak to zabić? Co się stało?
- No nie! Jeszcze mi powiesz że o niczym nie wiesz?!
- No raczej jak bym wiedział to bym nie pytał!
- Marija chciała popełnić samobójstwo wyskakując przez okno, na szczęście złapał ją Diego.
Fede zbladł i opadł na stołek.
- Dzień dobry! Ludmiła przyszła! - krzyknęła Ludmiła stojąc w drzwiach - O cześć pysiu mysiu, moja ty ulubiona kuzynko! - powiedziała i uszczypnęła mnie w policzki. - Kochanie co się stało?!- krzyknęła kiedy zobaczyła Fede.
- Zostawiam was i wychodzę! - powiedziałam.
Usiadłam w kawiarni i wzięłam do ręki dzisiejszą gazetę, było tam mnóstwo ogłoszeń, wpadłam na pomysł że zamieszczę takie samo o naszym domu.
Leon
Po całej nocy u siostry byłem tak padnięty że przespałam cały dzień, Marija wychodzi dopiero za kilka dni więc mogę się trochę pobijać.
Smacznie sobie spałem kiedy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem po schodach i otwarłem drzwi.
- Siema! Stary ! Co ty śpisz? A tutaj się melanż szykuje! - powitał mnie Diego.
- CO?! Jaki melanż?
- Kupiłem piwo jakieś przekąski, zaraz wpadnie Maxi i Andrez. Nie mów że zapomniałeś?!
- O czym?!
- Dziś mecz Barcy!!!
- Aaa... No rzeczywiście! Kuchnia jest tam biegnij szybko wstaw piwo do lodówki ja ogarnę salon i włączę tv.
- Spoko.
- A co zrobimy z Fran? To jedyna baba która została w domu. - zapytałem.
- Nic! Ta baba też lubi piłkę nożną i zimne piwo! - zaśmiała się Fran, a my z Diego wystawiliśmy oczy ze zdziwienia.
- Spoko! - powiedziałem i poszedłem ogarnąć kanapę, a Diego poszedł do lodówki.
W tedy znowu zadzwoniła dzwonek do drzwi. To była Violetta. Rzuciła mi się na szyję i obdarowała soczystym całusem po czym chwyciła Fran za nadgarstek i gdzieś zabrała.
Fran
Violetta zorganizowała bilety na premierę naszego ulubionego Filmu "Trzy metry nad niebem", wzięłyśmy ze sobą Nati, do której ciągle dzwoniła Ludmiła w końcu się zdenerwowałam i wzięłam ten telefon i wyjęłam baterię.
W kini zdałam sobie sprawę jak bardzo tęsknię za Marco, jak bardzo brakuje mi jego uśmiechu, życzliwości, czułości. Uświadomiłam sobie że z z Tomasem nie czuję się tak cudownie jak z Marco.
Chyba nawet jestem w stanie mu wszystko wybaczyć. Tak bardzo bym chciała z nim porozmawiać, przytulić.
Eh...
Violetta odwiozła nas do domu, było już dosyć późno, chłopaki pozasypiali z tego kibicowania, więc przykryłam ich kocami i udałam się do swojego pokoju gdzie odgrzebałam pudełko ze zdjęciami z Marko i oddałam się rozmyślaniu.
Super rozdział nie mogę się doczekać next <3
OdpowiedzUsuńpopieram ja nie mogę się tego tak bardzo doczekać jak nie mogę się doczekać kolejnego odcinka violetty<3
UsuńJa też mam tak jak lodovica comello
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :
http://this-is-my-small-world-btr.blogspot.com/
Kiedy next
OdpowiedzUsuńleonetta 4ever!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOla Piórkowska<3