poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 55

Rozdział 55

Leon
W tym domu działo się coś dziwnego, najpierw Marija trzaska drzwiami teraz z impetem wychodzi stąd  Fede. O co chodzi? Nagle usłyszałem pisk, krzyk i przeraźliwy wrzask dziewczyn. Wybiegłem przed dom i zobaczyłem Mariję stojącą w oknie.
- Co ty robisz? Złaś stamtąd! - krzyczałem ale ona ani drgnie.
- Chodź! Pójdziemy od środka. - krzyknęła Violetta i wraz z Fran pobiegliśmy do domu. Niestety drzwi były zamknięte. Stale krzyczałem i błagałem ją żeby nie robiła nic głupiego. Zacząłem zdawać sobie sprawę że mogę ją stracić w tedy chyba by mi pękło serce, moją siostrzyczkę, przyjaciółkę, kumpla, mogę ot tak stracić. Odepchnąłem się od balustrady i z impetem wyważyłem drzwi do jej pokoju. Wbiegliśmy tam ale jej nie było w oknie. Padłem na kolana przed nim i zacząłem płakać, Violetta pochyliła się nad mną i starała się mnie pocieszyć.
- Straciłem ją! - krzyknąłem.
Fran podeszła do tego okna też ze łzami w oczach.
- Jest! Widzę ją! Żyje! - krzyknęła Włoszka
Podniosłem się i z prędkością światła pobiegłem na dół. Wybiegłem przed dom i zobaczyłem Mariję nieprzytomną w rękach Diego.
- Zobaczyłem że stoi w oknie,nie zdążyłem po ciebie pobiec bo ona chyba straciła przytomność i osunęła się na ziemię. - Tłumaczył Diego
- Szybko dzwońcie po karetkę! - krzyknąłem do dziewczyn które stały za mną. 
Modliłem się żeby wszystko się jakoś ułożyło, żeby wszystko było w porządku. 
- Dziękuje. - powiedziałem do Diego
- To tak że moja siostra mimo że nie mamy wspólnych rodziców. - powiedział i poklepał mnie po ramieniu.
Na jego twarzy również widziałem strach i przerażenia. W końcu przyjechała karetka sanitariusze wzięli Mariję do środka i zawieźli do szpitala. 
- Violetta bierz kluczyki jedziemy za nią! - krzyknąłem
- Ja nie mogę z wami jechać ale zadzwońcie jak się czegoś dowiecie.  - powiedziała Fran
- Dobrze. - odpowiedziała jej Violetta i usiadła za kierownicą samochodu.
- Diego! - krzyknąłem - Wsiadaj!
To było bardzo dziwne moja dziewczyna wiozła swojego byłego chłopaka, a za razem mojego wroga i mnie w jednym samochodzie, przypuszczam że musiała czuć się dziwnie.
W końcu dojechaliśmy Viola nas wysadziła i pojechała zaparkować samochód. 
Siedzieliśmy pod salą w milczeniu, po kilku minutach wyszedł do nas lekarz.
- Panowie z rodziny? - zapytał - Poproszę panów dane.
- Ja jestem Leon Verdaz, brat pacjentki. - odpowiedziałem
- Dobrze. - powiedział notując to sobie. -A pan?
- Ja... jestem Diego...
- Do jej przyszywany brat. - wyręczyłem go.
- Zapytam pacjentki czy chce was widzieć.
- Dobrze. -odpowiedzieliśmy zgodnym chórem.
Po chwili lekarz wrócił.
- Mogą panowie wejść. - powiedział
Poparzyliśmy się na siebie, Diego dal mi znak abym wszedł pierwszy, ale lekarz chwycił mnie za rękę.
- Pacjentka chce widzieć was razem. - powiedział.
To mnie trochę zdziwiło, no ale cóż. Weszliśmy tam oboje, Marija leżała pod kroplówką, wyglądała strasznie, makijaż miała bardzo rozmazany oczy opuchnięte.
- Co ci odbiło! - zacząłem, a ona milczała.
- Wszystko będzie dobrze już my sobie z nim porozmawiamy. - mówił Diego, a ja nie miałem pojęcia o kogo chodzi.
- O co chodzi? - zapytałem.
- To Fede się całował przy niej z Ludmiłą! - powiedział Diego
 Popatrzyliśmy na siebie później na Mariję i zdaliśmy sobie sprawę że nie powinniśmy o tym przy niej mówić, jej oczy znów napełniły się łzami.
- Widzisz co narobiłeś?! - krzyczałem
- Ja?! Gdybyś się bardziej interesował siostrą a nie Violettą to może  byś o tym wiedział.
- Nie mieszaj w to Violetty!
- Bo co?
Już staliśmy na przeciwko siebie trzymając się za koszulki.
- Siadajcie i się uspokójcie! - krzyknęła Marija - Już! Siadać! I nie gadać!
- Dobrze! - powiedzieliśmy równo.
- Mam dość tych kłótni, bijatyk i ciągłego słuchania jak to jeden jest lepszy od drugiego. Leon jesteś moim bratem i bardzo dobrym przyjacielem zawsze mogę na ciebie liczyć i mimo że znam cię dopiero kilka miesięcy to wiem że jesteś wspaniały. Diego, ciebie znam nieco dłużej mimo że się nie dogadywaliśmy to zawsze stawałeś w mojej obronie, wiem że wybaczyłeś mi nawet to że chciałem cię zniszczyć... - mówiła a każde z jej wypowiedzianych słów trafiało do nas ze zdwojoną siłą - Jesteście obydwoje moimi najlepszymi braćmi, i mimo że nie mamy wspólnych rodziców myślę że powinniśmy utrzymywać stosunki rodzinne...prawda Diego?
- ... - on milczał, szturchnąłem go - Tak... myślę że tak.
- Leon wiem że Diego wyrządził i tobie i Violi wiele przykrości ale myślę że każdy zasługuje na drugą szansę, a patrząc na wasze charaktery myślę że szybko się dogadacie. Co wy na to żeby zakopać topór wojenny i się pogodzić?
Mnie osobiście zatkało, nie wiedziałem co mam powiedzieć, co myśleć, a jeśli on znowu będzie chciał nas skrzywdzić, w sensie Violette.
- Dobra milczycie, to znaczy że chyba musicie to przemyśleć, daję wam pięć minut. Teraz sąd wyjdźcie i zawołajcie Violettę. Proszę.
Wyszliśmy z sali i powiedzieliśmy Violi żeby weszła. oparliśmy się o
ścianę i zaczęliśmy rozmawiać o tej przemowie Mariji i o tym czego od nas wymaga, nasza rozmowa stała się bardzo szczera Diego się przed mną otworzył, opowiedział wszystko o swojej przeszłości zrozumiałem dlaczego tak krzywdził wszystkich bo po prostu nigdy nie zaznał prawdziwej miłości. Później ja mu opowiedziałem trochę o sobie, można powiedzieć że prócz czasów przedszkolnych wszystko mu opowiedziałem. 
Myślę że możemy zaufać Diego, ale postawimy pewne warunki.
Weszliśmy do sali, na łóżku siedziała Marija i Viletta która czesała jej włosy.
- I co? - zapytała Viola
A my się śmialiśmy.
- Dobra to ja pierwsza powiem co mam powiedzieć i zmykam. - powiedziała Violetta - Diego! wybaczam ci twoje zachowanie i myślę że możemy zostać znajomymi, a może w przyszłości przyjaciółmi, wiec tylko że nie chce wracać do tego co było. - i podała mu rękę na zgodę
- Zgoda! Ja przepraszam za wszystkie moje podłe zachowania. Ja wiem, że zawsze zostanie wam wszystkim, a szczególnie tobie Violetto uraz do mnie ale zrobię wszystko abyście poznali tez moją dobrą stronę. - powiedział Diego i uścisnął dłoń Violetty.
- Pa, pa! - powiedziała i ucałowała mnie w policzek po czym pomachała do Mariji i poszła.
- No chłopaki czekam na wasz znak pojednania. - powiedziała Maria - jeśli chcecie do postawimy warunek że jeśli któryś  któremuś zrobi coś złego to obydwaj będziecie musieli się ze mną pożegnać, myślę że to uczciwe.
- Tak. - powiedzieliśmy równo 
- Diego słuchaj zacznijmy od nowa. Jestem Leon, Leon Verdas i chcę być twoim kumplem. - powiedziałem i wybuchnąłem śmiechem, Diego również.
- Miło mi cię poznać jestem Diego, myślę że się dogadamy. - powiedział Hiszpan z wielkim uśmiechem. 
Popatrzyliśmy na Mariję która zwijała się ze śmiechu. Usiedliśmy obok niej i przegadaliśmy całą noc.
Kto by pomyślał że moja siostra pogodzi mnie z moim największym wrogiem. Co jak co ale ona to prawdziwa Verdaska, ma w sobie wszystkie te cechy które robią z człowiekiem coś, coś tak potężnego że uległ by każdej prośbie przez nią danej. Kocham ją.

Czytasz = komentujesz :* <3 <3 <3



5 komentarzy:

  1. Oooo! nie spodziewałam się takiej zmiany z Diego. Pozytywnie!
    Czekam na Next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Diego słuchaj zacznijmy do nowa. Jestem Leon, Leon Verdas i chcę być twoim kumplem."
    Jak to przeczytałam zaczęłam się śmiać oczywiście ciesze się ze zmiany Diego na lepsze.
    Czekam na Next :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :

    http://this-is-my-small-world-btr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. najpierw płakałam,potem sie śmiałam,świetny rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. leonetta 4ever!!!!!!!!
    Oal Piórkowska<3

    OdpowiedzUsuń