Rozdział XLI
Dwa tygodnie później.
Leon
W szkole układa nam się świetnie, zacząłem więcej czasu spędzać z przyjaciółmi ciągle śpiewamy. Nastąpiła reaktywacja naszego zespołu dziś mamy koncert w naszym Resto.
Największym zaskoczeniem jest to że dogaduję się nawet z Diego. Może nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale nie skaczemy sobie do gardeł jak dawniej.
Zaprosiliśmy do Resto wszystkich przyjaciół, nawet Ludmiłę, po tym jak wygrała Xfactor ciężko się z nią gdzieś wyrwać.
Fede wrócił do życia i do śpiewania, nagrywa teraz kolejną płytę. Z wszystkimi normalnie rozmawia tylko z Mariją są na " Cześć / Pa".
Pierwsza nasza piosenka którą zaśpiewaliśmy, została nagrodzona wielkimi brawami, tak samo jak kolejna. Później była następna. Nie obeszło się bez mnóstwa pamiątkowych zdjęć.
Świetnie się bawiliśmy. Na koniec wszyscy zaśpiewaliśmy i rozeszliśmy się do domów.
- Jak ci się podobało? - zapytałem siostry.
- Było ok! - odpowiedziała
- Ok?! Żartujesz sobie? Tylko na tyle cię stać?
- Oj wiesz że jesteście świetni to po co będę ci to jeszcze powtarzać?!
- Bo ja bardzo lubię słuchać że jestem świetny! - powiedziałem z uśmiechem, który ona odwzajemniła. - Co cię gryzie?
- Myślę o Camili.
- A mianowicie?
- ... Nic nie ważne, pożyczysz mi swojego laptopa?
- Jasne a po co?
- Potrzebuje, a mój ostatnio strasznie szwankuje.
- Spoko zaraz ci przyniosę - powiedziałem otwierając drzwi do domu.
***
- Jak ci się podobało? - zapytałem siostry.
- Było ok! - odpowiedziała
- Ok?! Żartujesz sobie? Tylko na tyle cię stać?
- Oj wiesz że jesteście świetni to po co będę ci to jeszcze powtarzać?!
- Bo ja bardzo lubię słuchać że jestem świetny! - powiedziałem z uśmiechem, który ona odwzajemniła. - Co cię gryzie?
- Myślę o Camili.
- A mianowicie?
- ... Nic nie ważne, pożyczysz mi swojego laptopa?
- Jasne a po co?
- Potrzebuje, a mój ostatnio strasznie szwankuje.
- Spoko zaraz ci przyniosę - powiedziałem otwierając drzwi do domu.
***
Marija
Usiadłam na podłodze pod ścianą w swoim pokoju, Leon przyniósł laptopa i od razu włączyłam Skype 'a, wyszukałam Cami i nawiązałam połączeni.
- Hej Cami!
- O cześć Marija. Co tam u ciebie!
- U mnie ok! A u ciebie? Jak mogłaś wyjechać bez pożegnania?!
- Oj przepraszam, to długa historia, nie chcę o tym mówić. Bardzo za wami tęsknie - mówiła Cami
- Cami?
- Tak?
- Gdzie ty jesteś?
- No jak to no... w Anglii... - mówiła
- A tak na prawdę?
- No przecież mówię ci że w Anglii!
- Coś ty znowu wymyśliła? Nie kłam nie jesteś w Anglii gdybyś tam była teraz byś spała bo tam jest środek nocy.
- Marija... nie... proszę... nie męcz mnie...
- Ja chcę ci pomóc! Powiedz co się dzieję... Proszę...!
- Zaraz wyślę ci adres... ale proszę nie mów nikomu nic... Proszę...
- Spoko! Trzymaj się do zobaczenia jutro.
- Pa, pa.
Po rozmowie z Cami poszłam oddać laptop Leonowi.
- Puk, puk... To ja! Tylko ci przyniosłam laptopa, Dziękuję. - powiedziałam na jednym wdechu widząc jak on rozmawia z kimś przez telefon.
Poszłam do salonu, na kanapie siedział tata i coś klikał na swoim tablecie, usiadłam obok niego i oparłam swoją głowę o jego ramię, włączyłam jakiś program i odleciałam w ciąg myśli, rodzice coś do mnie mówili, ale do mnie to nie docierało. W końcu do salonu wparował Leon i usiadł z drugiej strony taty.
- Poparzcie ładny? - zapytał tata pokazując nam jakiś dom.
- No nawet fajny. - powiedział Leon
- To dobrze że ci się podobam, a ty Marija co sądzisz?
- Yy.. tak, tak, ładny. - powiedziałam po wyrwaniu się z myśli.
- Bardzo się cieszę że wam się podoba, bo właśnie go kupiliśmy z mamą.
-CO?! - krzyknęliśmy równo z Leonem.
- Tak! Kupiliśmy dom w Meksyku, dziadkowie są coraz starsi będą potrzebować naszej pomocy.
- Ale my z Mariją mamy tu szkołę, przyjaciół..., nie możemy ot tak przeprowadzić się, bo wy sobie tak wymyślicie.
- Leon nie tym tonem. - powiedziała mama
- A jakim? Nie podoba mi się to w cale. - krzyknął Leon i pobiegł do swojego pokoju.
- A ty co o tym myślisz? - zapytał mnie tata.
Ja wstałam i bez słowa udałam się do swojego pokoju.
***
Teraz tak sobie myślę, że jeśli nie oddam się Diego to on mnie zostawi, a z drugiej strony jeśli on liczy na to że mnie tylko wykorzysta i zostawi.Będę musiał z nim porozmawiać.
- Violetta! Fede! Chodźcie do salonu - zawołał nas mój tata.
-Tak?! - zapytałam kiedy tam doszliśmy.
- Usiądźcie. - powiedziała Esmeralda.
- Kochani jesteśmy już prawie rodziną, niebawem będziemy jedną całością. A wy jesteście już pełnoletni...
- Do czego zmierzasz? - zapytałam
- Jeśli do dziecka to ja się nie zgadzam! Nie będę się nim zajmował, mam inne rzeczy do roboty. - wypalił Federiko, a jego mama zdzieliła go ręką w głowę.
- Nie, nie o tym chciałem porozmawiać dzisiaj - powiedział tata uśmiechając się do Esmeraldy. - Dzieciaki razem z Esmeraldą prowadzimy ogromną międzynarodową firmę, wiecie o tym bardzo dobrze, Chcieli byśmy przepisać ją na was, na wszelki wypadek gdyby któremóś z nas coś się stało, żebyście nie zostali bez środków do życia.
Nic nie mówiliśmy z Fede tylko siedzieliśmy wbici w kanapę.
- Kochani chcieli byśmy żebyście przez parę dni brali udział w życiu firmy. - powiedziała Esmeralda - żebyście zapoznali się z jej działaniem z pracownikami tak zwanymi " prawymi rękami" nas samych. Zgadzacie się?
- Tak jasne nie ma sprawy. - Powiedział Fede - To od poniedziałku zaczniemy staż. - powiedział z żartem i poszedł do swojego pokoju. Ja zrobiłam to samo ale pierwsze przytuliłam tatę i nową mamę.
Po rozmowie z Cami poszłam oddać laptop Leonowi.
- Puk, puk... To ja! Tylko ci przyniosłam laptopa, Dziękuję. - powiedziałam na jednym wdechu widząc jak on rozmawia z kimś przez telefon.
Poszłam do salonu, na kanapie siedział tata i coś klikał na swoim tablecie, usiadłam obok niego i oparłam swoją głowę o jego ramię, włączyłam jakiś program i odleciałam w ciąg myśli, rodzice coś do mnie mówili, ale do mnie to nie docierało. W końcu do salonu wparował Leon i usiadł z drugiej strony taty.
- Poparzcie ładny? - zapytał tata pokazując nam jakiś dom.
- No nawet fajny. - powiedział Leon
- To dobrze że ci się podobam, a ty Marija co sądzisz?
- Yy.. tak, tak, ładny. - powiedziałam po wyrwaniu się z myśli.
- Bardzo się cieszę że wam się podoba, bo właśnie go kupiliśmy z mamą.
-CO?! - krzyknęliśmy równo z Leonem.
- Tak! Kupiliśmy dom w Meksyku, dziadkowie są coraz starsi będą potrzebować naszej pomocy.
- Ale my z Mariją mamy tu szkołę, przyjaciół..., nie możemy ot tak przeprowadzić się, bo wy sobie tak wymyślicie.
- Leon nie tym tonem. - powiedziała mama
- A jakim? Nie podoba mi się to w cale. - krzyknął Leon i pobiegł do swojego pokoju.
- A ty co o tym myślisz? - zapytał mnie tata.
Ja wstałam i bez słowa udałam się do swojego pokoju.
***
Violetta
Nie mogę się doczekać ślubu taty i Esmeraldy, przez ten pobyt Federica w szpitalu przełożyli go na inny termin, ale na szczęście czas tak szybko leci że już niebawem będę mieć nową mamę. Zaprosili strasznie dużo ludzi, nawet Verdasowie są na liście gości. O dziwo mój tata zaproponował by moi znajomi dali na weselu koncert. Bardzo się ucieszyłam oni zresztą też jak im o tym powiedziałam to skakali z radości.
Ostatnio bardzo się zbliżyliśmy z Diego, dzięki temu że on zaczął się dogadywać z Leonem jest lepsza sytuacja między naszymi przyjaciółmi.
Kilka dni temu, kiedy całowałam się z Diego, jego ręce chwyciły mnie za pupę, poczułam ciarki na plecach i dziwnie uczucie, odepchnęłam go od siebie i powiedziałam że nie jestem jeszcze na to gotowa.Teraz tak sobie myślę, że jeśli nie oddam się Diego to on mnie zostawi, a z drugiej strony jeśli on liczy na to że mnie tylko wykorzysta i zostawi.Będę musiał z nim porozmawiać.
- Violetta! Fede! Chodźcie do salonu - zawołał nas mój tata.
-Tak?! - zapytałam kiedy tam doszliśmy.
- Usiądźcie. - powiedziała Esmeralda.
- Kochani jesteśmy już prawie rodziną, niebawem będziemy jedną całością. A wy jesteście już pełnoletni...
- Do czego zmierzasz? - zapytałam
- Jeśli do dziecka to ja się nie zgadzam! Nie będę się nim zajmował, mam inne rzeczy do roboty. - wypalił Federiko, a jego mama zdzieliła go ręką w głowę.
- Nie, nie o tym chciałem porozmawiać dzisiaj - powiedział tata uśmiechając się do Esmeraldy. - Dzieciaki razem z Esmeraldą prowadzimy ogromną międzynarodową firmę, wiecie o tym bardzo dobrze, Chcieli byśmy przepisać ją na was, na wszelki wypadek gdyby któremóś z nas coś się stało, żebyście nie zostali bez środków do życia.
Nic nie mówiliśmy z Fede tylko siedzieliśmy wbici w kanapę.
- Kochani chcieli byśmy żebyście przez parę dni brali udział w życiu firmy. - powiedziała Esmeralda - żebyście zapoznali się z jej działaniem z pracownikami tak zwanymi " prawymi rękami" nas samych. Zgadzacie się?
- Tak jasne nie ma sprawy. - Powiedział Fede - To od poniedziałku zaczniemy staż. - powiedział z żartem i poszedł do swojego pokoju. Ja zrobiłam to samo ale pierwsze przytuliłam tatę i nową mamę.
Świetny rozdział :D Czekam na next :) Ciekawe gdzie jest Camila :)
OdpowiedzUsuńPS. Mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową? Jeśli tak to będę wdzięczna :)
leo9netta 4ever!
OdpowiedzUsuńOla Piórkowska<3