niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział XXX

Rozdział XXX

Leon
Wziąłem telefon i do niej zadzwoniłem, ale nie odbierała, powtarzałem tę czynność co kilka sekund. W końcu wziąłem kluczyki i pojechałem jej szukać nie mogła zapaść się pod ziemie. Obdzwoniłem wszystkich znajomych ale nikt jej nie widział. Może i nie jest moja biologiczną siostrą, ale pokochałem ja tak jakby nią była. Całą noc jeździłem w poszukiwaniu Mariji ale jej nie znalazłem, nie dzwoniłem do rodziców bo nie chciałem ich martwić. Rano postanowiłem iść normalnie do studia z nadzieją że ona też tam przyjdzie.

***
Marija
Noc spędziłem w pensjonacie, rano wybrałam się do studia muszę porozmawiać z dyrektorem. Zapukałam do gabinetu i weszłam.
- Dzień dobry. - powiedziałam
- Witaj! - odpowiedział z uśmiechem Antonio, którego Meksykańska szkoła wybrała na dyrektora. - W czym ci mogę pomóc? - zapytał.
- Witaj Antonio, mam takie pytanie... -zaczęłam
- No słucham.
- Chodzi o to... czy mogła bym na chwilkę wziąć wolne od studia?
- Nie rozumiem?!
- Mam teraz taki wielki życiowy problem, który muszę rozwiązać, wyjeżdżając na kilka tygodni z kraju. Nie chcę definitywnie rezygnować z nauki, po prostu chcę wziąć chwilowy urlop. - wytłumaczyłam mu jak najlepiej umiałam o co mi chodzi.
- Tak... - zaczął staruszek patrząc na mnie z uśmiechem. - Możemy tak zrobić ale będziesz musiała zdać później wszystkie sprawdziany.
- Oczywiście. - powiedziałam z uśmiechem. - Bardzo Panu dziękuję.
- Marijo? - zaczął staruszek
- Tak?
- Potrzebujesz pomocy? Wiesz znam twoją babcię doskonale i obiecałem że w razie potrzeby ci pomogę. - powiedział z zatroskaną miną.
- Nie dziękuję, poradzę sobie sama, a już z babcią nie długo się zobaczę.
- Rozumiem. Życzę ci jak najszybszego rozwiązania problemów i powrotu do studia. - powiedział staruszek odprowadzając mnie do drzwi gabinetu.
 Uff.. ulżyło mi nie chciała bym znów  powtarzać pierwszej klasy, cieszę się że się zgodził na moją propozycję. 
- Marija!!! - usłyszałam głos Leona, który biegł w moją stronę. Nagle spanikowałam, nie wiedziałam co mam robić, stanęłam jak wryta, a ona podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Gdzieś ty była? Tak strasznie się o ciebie martwiłem. Nie rób mi tak więcej. - mówił mocno mnie przytulając, a w jego uścisku czuję się bardzo bezpiecznie, a mimo to wyślizgnęłam się z niego.
- Leon... -zaczęłam a do moich oczu napłynęły łzy -  Muszę wyjechać. Tutaj masz list do rodziców. Bardzo cię przepraszam. - Powiedziałam spojrzałam mu prosto w oczy zauważyłam w nich łzy. - Kocham cię braciszku.
W tedy oboje się popłakaliśmy, Leon jeszcze raz mnie przytulił.
- Wszystko się ułoży. Uważaj na siebie i pamiętaj u mnie zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce bo jesteś najważniejsza po mojej mamie. - powiedział ucałował mnie w czoło i dał do ręki kilka zgniecionych banknotów. - A to żebyś miała za co do mnie wrócić.
 Tę magiczną chwilę przerwał nam dzwonek na lekcje szybko odkleiliśmy się od siebie otarliśmy łzy i wymieniliśmy się uśmiechami na pocieszenie później szybko wybiegłam, żeby żaden ze znajomych mnie nie zaczepił, nie chcę im mówić co się stało po prostu zniknę na trochę. Pojechałam na lotnisko, wsiadłam do samolotu do Francji i poleciałam zostawiając wszystko w rozsypce.

***
Leon
Na zajęciach nie mogłem się w ogóle skupić, ciągle myślałem o Mariji i tym liście do rodziców. Po lekcjach znajomi chcieli iść do Resto, ale ja odmówiłem, Violetta dziś jedzie z Angi do swojej babci, więc mam kupę czasu na przemyślenia. Po głowie ciągle chodziły mi myśli typu " Ciekawe co robi Marija? Gdzie jest ? Czy z nią wszystko ok?". Weszedłem do domu nawet nie zjadłem obiadu, od razu pobiegłem na górę, ale  nie do swojego pokoju tylko do Mariji, w podświadomości miałem nadzieję że ona tam siedzi, a te całe badania to była zwykła fatamorgana. Usiadłem na jej łóżku, ciągle pachniało tu jej truskawkowym szamponem. W rękach trzymałem ten list, który zostawiła dla rodziców, nie mogłem się powstrzymać i otwarłem go. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi pobiegłem zobaczyć kto to.
 - Hej! Co u ciebie? Minę masz jak byś ducha zobaczył! 
- Hej! Jeszcze wczoraj byłaś dla mnie duchem! - powiedziałem przytulając na powitanie Lare.
- Nie przyszedłeś na tor więc tor przyszedł do ciebie! - powiedziała z uśmiechem wskazując na motor stojący na podjeździe. 
- Sorki! Nie mam dziś jakoś ochoty. - powiedziałem
- Coś się stało? Może mogę ci jakoś pomóc?! - mówiła pakując się do kuchni.
- Nie raczej nie jesteś mi w stanie pomóc. -powiedziałem ze smutą miną.
- Może i ci nie pomogę, ale na pewno lepiej ci będzie jak się wygadzasz. -  Powiedziała i otworzyła sobie lodówkę wyjęła kakao i nalała do dwóch szklanek, później otwarła szafkę i wyjęła z niej ciastka.
. Nie miałem wyjścia wszystko jej opowiedziałem, co się stało z Mariją i wylałem na nią wszystko co mi leżało na sumieniu. Nagle zadzwonił mój telefon to był tata, musiałem odebrać, przeprosiłem Lare i poszedłem do gabinetu taty tam było najciszej, bo w salonie gosposia właśnie sprzątała.

***
Violetta
Poszłam do Leona, martwiłam się dzisiaj w studio był jakiś nie obecny. Mam mu tyle do opowiedzenia. zadzwoniłam na dzwonku, i czekałam na ciepłe powitanie mojego ukochanego chłopaka, a tym czasem otworzyła mi LARA!!! Przecież ona podobno zmarła, wszyscy ją opłakiwali, a najbardziej oczywiście Leon. 
Dziewczyna szybko mi wyjaśniła rzekomą jej śmierć. Później w skrócie powiedziała co u Leona. I za pewne została bym tam dłużej, ale zadzwonił Federico i poprosił mnie o szybką pomoc, przeprosiłam więc Lare  i poszłam do domu.
Federico strasznie martwił  się o Mariję, powiedział mu to co dowiedziałam się od Lary, że Marija wyjechała na kilka tygodni z powodów rodzinnych. Fede strasznie przeżywa to że Marija się od niego odcięła. A odkąd wprowadził się do nas ze swoją mamą tata jest bardziej wyluzowany, ja mam do kogo się odezwać, tylko biedna Olga ma więcej sprzątania.
Wieczorem postanowiłam jeszcze raz iść do Leona. Już była na zakręcie kiedy zobaczyłam jak świetnie bawi się z Larą, pożegnali się czułym uściskiem i dziewczyna odjechała, a ja poczułam jak wszystko się we mnie gotuje. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do domu. Napisałam tylko do Leona sms'a : " Wszystko w porządku? Strasznie się o ciebie martwię. Kocham cię. ". A w odpowiedzi otrzymałam: " Wszystko ok! Też cie kocham. Kolorowych snów."

1 komentarz: