Rozdział XLIV
Następnego dnia
Violetta
Dziś wielki dzień taty i Esmeraldy. Ślub rozpocznie się o czternastej. W domu panuje wielkie zamieszanie, wszyscy biegają. Pracownicy rozkładają namioty w ogrodzie, floryści ustawiają kompozycje z kwiatami. Federico ma pomóc mojemu tacie w przygotowaniu, a ja Esmeraldzie.
Szybko się z Fede ogarnęliśmy i poszliśmy wspierać nowożeńców. Strasznie się cieszę że tata jest szczęśliwy.
Ciągle myślę o tym co się wczoraj wydarzyło, jak ja dziś popatrzę w oczy Diego, przecież go zdradziłam.
***
Leon
Wszyscy w domu poszaleli mama z Marija biegają od pokoju do pokoju i tylko się kosmetykami wymieniają.
Na zaproszeniu pisało żeby przyjść z osobą towarzyszącą. Niestety moja jest zajęta przez Diego, więc pójdę z siostrą, przynajmniej będziemy ładnie wyglądać na zdjęciach.
Czas szybko uciekał i za raz mamy wychodzić, a moja siostra dalej gdzieś biega jeszcze nie gotowa.
Po chwili zeszła, wyglądała ślicznie, była taka naturalna ale elegancka.
Wyszliśmy przed dom a tam stał jakiś samochód który nie należał do nas. Ale to model który mi się podobał.
- Leon! - krzyknął tata bo na chwilę się rozmarzyłem że ten samochód należy do mnie. - Halo!!! Ziemia do Leona!
- Tak?!
- Podoba Ci się? - zapytał z ironią tata.
- Przecież to Seat Leon z tego roku nówka, w życiu nie widziałem takiego cacka na oczy.
- To trzymaj! - powiedział tata wręczając mi kluczyki.
- Co to? - zapytałem jak bym nie wiedział.
- W końcu musicie czymś do nas dojechać na święta, a po drugie już dawno powinieneś dostać nowy samochód, bo ten stary to tylko na złom się nadaje.
- Dzie... Dziękuję!!!!! - krzyknąłem i przytuliłem rodziców. - Choć siostra zawiozę cie! - Powiedziałem i elegancko otwarłem jej drzwi.
Była w takim samym szoku jak ja! Chyba śnię to było na prawdę moje marzenie.
Dojechaliśmy pod dom Violetty zaparkowaliśmy ostrożnie samochód. I od razu pojawili się nasi przyjaciele.
Maxi od razu obszedł cały samochód dookoła, to samo Andres, a nawet Diego. Przyszła nawet Ludmiła bo przecież to rodzina Violetty.
Kurczę nie mogę patrzeć na Diego, za to co powiedział Violi. Ceremonia ma zacząć się za kilkanaście minut, goście się schodzą. Jest Angi i Pablo i babcia Violi, Olga i Ramallo i mnóstwo osób z Włoch i Hiszpanii. Nigdzie nie widzę Violi, Diego jako jej chłopak poszedł ją poszukać, Fran twierdzi że ona jest świadkiem na ślubie i dla tego jej tu nie widać. Musze z nią porozmawiać jak tylko ją zobaczę nie dalm rady tak dalej zachowywać się przy Diego.
Staliśmy z boku, przyglądaliśmy się gościom kiedy nagle zauważyłem znajomą twarz.
- O! Cześć. - podszedł do nas i kolejno się z nami przywitał.
- Tomas co ty tu robisz? - zapytała Fran
- Przyleciałem na ślub kuzynki.
- Esmeralda to twoja kuzynka? - zapytał zdziwiony Andres
- Tak! A wy co tu robicie? - zapytał
- Przyszliśmy na ślub Germana... - mówiła Nati
- Czyli ojca Violetty? - zapytał z uśmiechem Tomas
- Tak zgadza się. - powiedział Maxi
- Czyli Violetta też tu jest? - w jego oczach pojawił się płomyczek szczęścia. - A sory Leon.
- Nie ma za co! Nie jesteśmy ze sobą. - powiedziałem.
- Przykro mi. - powiedział
- Tomi!!! - usłyszeliśmy pisk Ludmiły
- Ludmiła. - krzyknął Tomas
- Co ty tu robisz?! - pytała go Ludmiła a on odpowiadał na jej pytania.
W tedy ktoś pociągną mnie za rękaw marynarki. Odwróciłem się, to była Marija.
- Ah.. Tak ! Zapomniałem! Tomas przedstawiam ci to moja siostra Marija.
- Cześć miło mi cię poznać. - powiedział Tomas, mierząc ją wzrokiem z góry na dół.
- Mnie również. - odpowiedziała grzecznie Marija i się zarumieniła.
-Nie rób sobie nadziei ona jest zarezerwowana. - powiedziałem i zaśmiałem się z Tomasem
- Niby dla kogo! - krzyknęła oburzona Marija
- Nie ważne! - powiedziałem
Fran, Nati i Ludmiła wzięły gdzieś Mariję, a my zostaliśmy w męskim gronie. Zaczęliśmy mówić o męskich sprawach i nie tylko Tomas opowiedział co robi w Hiszpanii i tak dalej. Myśmy go oświecili co stracił wyjeżdżając, powiedzieliśmy mu również o chłopaku Violi i takie tam.
***
Violetta
Jeszcze chwilę i trzeba będzie wychodzić, jeszcze tylko poprawię makijaż. Wyjęłam szminkę i zaczęłam się malować, w tedy ktoś zapukał bez wahania powiedziałam " Proszę"
- Cześć piękna. - usłyszałam głos Diego
- Co ty tu robisz? - zapytałam
- Chciałem cię zobaczyć. - powiedział i próbował mnie pocałować ale skręciłam głowę. - Co się dzieje? - zapytał zmieszany.
- Po prosty pomalowałam się i nie chcę cię ubrudzić. - skłamałam unikając kontaktu wzrokowego.
- Violetta! przepraszam. Wszystko sobie przemyślałem. Chciał był być twoim pierwszym i ostatnim, tym najważniejszym z którym to zrobisz. - mówił a do moich oczu napłynęły łzy.
- Diego porozmawiajmy kiedy indziej. - poprosiłam
- Violetta powiedz mi co się dzieje.
- Nic! - powiedziałam.
- Nie kłam! - krzyknął i chwycił mnie za rękę, podniósł mój podbródek i spojrzał w oczy. - Zrobiłaś to? - zapytał a ja milczałam.
- Violetta jak mogłaś mnie zdradzić! - ciągle krzyczał.
-Diego! - teraz ja podniosłam głos - To koniec! Wyjdź!
W tedy opuścił pokój, ja otarłam łzy jeszcze raz poprawiłam makijaż, ale teraz mocniejszą szminką i poszłam po Esmeraldę.
***
Diego
Nie wierzyłem w to co się stało, ona to zrobiła z pierwszym lepszym, jak ona tak mogła, mówiła że mnie kocha.
- Diego! - usłyszałem głos Marco
- Co? - burknąłem
- Jak nasz zakład? - zapytał
- Nieaktualny! - odpowiedziałem
- Czemu? Miałeś zaliczyć Violettę jako pierwszy. Co ktoś cię ubiegł? - pytał Marco
- Nie twój interes!!! - krzyknąłem i go popchnąłem na ścianę.
Zacząłem iść w stronę bramy kiedy na mojej drodze stanął Federico.
- Więc to tak?! Byłeś z nią tylko po to żeby ją wykorzystać?! Jesteś ohydny! - Krzyczał Włoch
- Spadaj! - powiedziałem odpinając guziki w marynarce.
Mam tego dość. Więc poszedłem do domu zapić swoją głupotę.
***
***
Federico
Po pięknej ceremonii był elegancki obiad, a po nim głośne wesele. Zaraz po pierwszym tańcu młodej pary Violetta pobiegła do domu, a zaraz za nią Leon, nie wiem co jest grane, ale muszę porozmawiać z Marco.
Podszedłem do stolika gdzie siedział Marco z Tomasem, Ludmiłą, Fran i Mariją.
-Hej Marco możemy pogadać? - zapytałem
- Jasne! Siadaj na miejscu Leona zanim go nie ma.
- Nie, dzięki wolałbym pogadać w cztery oczy.
- Spoko.
Poszliśmy kawałek od stolika przy którym siedzieli.
- Jak mogłeś się założyć o coś takiego z Diego? - zacząłem
- Posłuchaj to było dawno! - zaczął się tłumaczyć.
- Dawno nie dawno, ale było jak może było założyć się o przelecenie dziewczyny. Stary kim trzeba byś żeby coś takiego wymyślić? - ciągle się pytałem. Nie zauważyłem że Fran stoi blisko i wszystko słyszy.
- Marco to prawda? - zapytała z łzami
- Fran ja ci wszystko wytłumaczę! - powiedział i pobiegł za nią.
***
-Hej Marco możemy pogadać? - zapytałem
- Jasne! Siadaj na miejscu Leona zanim go nie ma.
- Nie, dzięki wolałbym pogadać w cztery oczy.
- Spoko.
Poszliśmy kawałek od stolika przy którym siedzieli.
- Jak mogłeś się założyć o coś takiego z Diego? - zacząłem
- Posłuchaj to było dawno! - zaczął się tłumaczyć.
- Dawno nie dawno, ale było jak może było założyć się o przelecenie dziewczyny. Stary kim trzeba byś żeby coś takiego wymyślić? - ciągle się pytałem. Nie zauważyłem że Fran stoi blisko i wszystko słyszy.
- Marco to prawda? - zapytała z łzami
- Fran ja ci wszystko wytłumaczę! - powiedział i pobiegł za nią.
***
Leon
Posiedzieliśmy chwilę z Violettą w ciszy. A później sama opowiedziała co się stało. Później poprosiłem ją żebyśmy wrócili na wesele, głupio mi było bo przyszedłem z Mariją a siedziałem z Violettą większą część imprezy. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do stolika przy którym siedziała zapłakana Fran którą pocieszał Fede, zdenerwowany Marko, zapatrzeni w siebie Tomas i Ludmiła i obojętna na wszystko Marija.
- Chyba nas ominęło jakieś ważne wydarzenie. - Powiedziała Violetta i się zaśmiała
- Chyba tak. - odpowiedziałem. - Hej ludzie bawcie się! W końcu to wesele a nie stypa.
- Zamknij się Leon! - powiedział chamsko Marco.
- Leon odwieziesz mnie? - zapytała Marija
- A czemu? Przecież jeszcze mamy dać koncert.
- Możecie bez mnie, nie jestem wam tu potrzebna.
- Nie gadaj tak tylko siadaj.
-Leon mam dość! Nudzi mi się. -powiedziała
- A mogła byś nam wyjaśnić co się stało? - zapytała Violetta
- Podobno Diego założył się z Marko że pierwszy "przeleci" Violettę.
- Co? - krzyknęła Violetta
- Podobno! Fede to słyszał i chciał sprawę wyprostować z Marco, ale ich rozmowę usłyszała Fran i się załamała.
- Zabiję ciula!!!! -krzyknąłem wziąłem marynarkę i poszedłem do samochodu.
Po ośmiu minutach jazdy byłem pod domem Diego. Tak go sklepałem, że ledwie co patrzył, ale mam nadzieję że zrozumiał za co dostał. Teraz powinienem to samo zrobić z kuzynem, ale że to rodzina będę bardziej delikatny.
Kiedy wróciłem Violetta właśnie śpiewała. Później Fede poprosił ją żeby razem zaśpiewali kolejną piosenkę. Później się dołączyliśmy i śpiewaliśmy razem.
Ja też chciałem coś zaśpiewać z Violę więc ją o to poprosiłem.
Co powiecie o tym?
Super:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Diegowi się dostało, ale i tak jestem za Diegolettą. ♥
Czekam na kolejny ^^.
/ W. ♥
Świetny rozdział :D Szkoda Franceski, ale jednak chyba dobrze, że to usłyszała . Kocham tego bloga :D
OdpowiedzUsuń