poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział XXXVII

Rozdział XXXVII

Marija
- Buu...!!! - usłyszałam głos Leona.
- Co ty tu robisz? - zapytałam przytulając go na powitanie
- Strasznie się za tobą stęskniłem. - odwzajemnił uścisk - Może byś w końcu wróciła do domu? Pola strasznie za tobą tęskni, rodzice również ja z resztą przyjaciół też.
- Leon wiesz że to nie jest takie proste, nie mam na tyle pieniędzy żeby się utrzymać w Buenos Aires.
- A czemu chcesz żyć na własną rękę? Ja tu mówię o powrocie do domu.
- Jakiego domu? Już zapomniałeś dlaczego wyjechałam?
- Oj głuptasie, rozmawiałem z rodzicami i wszystko mi wyjaśnili, po prostu źle przeczytaliśmy tę kartkę, to nie były twoje wyniki.
- Ale jak to? - zapytałam zaskoczona
- Normalnie, ty jesteś moją siostrą i nic tego nie zmieni! - powiedział i mnie znów przytulił. - a teraz chodźmy po twoje rzeczy i jeszcze zdążymy na samolot o dziewiętnastej.
- Leon, ale ja nie mogę teraz wrócić. - powiedziałam ze smutną miną.
- A to dlaczego? - zapytał
- Rodzice na pewno nie chcą mnie widzieć po tym co przeczytali w liście, który dla nich zostawiłam.
- ... ta, list... właściwie nie masz czym się martwić, na pewno go nie przeczytali. -powiedział.
- Bo?
- Bo, zapomniałem kompletnie że go dla nich zostawiłaś. - powiedział, poprawił grzywkę i dodał. - To teraz możesz już wracać ze mną do domu?
- Niestety, nie! - odpowiedziałam.
- A tym  razem co znowu? -powiedział już troszkę zdenerwowany.
- Obiecałam babci że pomogę jej posprzątać mieszkanie.
-Więc na co czekasz - powiedział chwytając mnie za rękę i wstając - Weźmiemy się za to razem to szybciej skończymy.
- Pomożesz nam?
- No oczywiście jesteśmy rodzeństwem. - powiedział z tym swoim uśmiechem.
- Strasznie mi Cię brakowało. - powiedziałam i się do niego mocno przytuliłam.
- Nie wiesz jak bardzo byłaś mi potrzebna w Argentynie.
- No to opowiadaj co się działo.
I w drodze do domu babci Leon zaczął wszystko mi streszczać co się działo, co mnie ominęło i takie tam ploteczki.
- Cześć babciu. - powiedziałam kiedy weszłam do domu. - Mamy gościa do pomocy.
- Witajcie, Leon nareszcie przyleciałeś, co u rodziców? Jak po podróży do Meksyku? - babcia zaczęła go zalewać pytaniami.
- Dzień dobry. - odpowiedział grzecznie Leon - u rodziców chyba dobrze, w Meksyku spędzili czas z rodzinką. A... - zaczął i uciął słowo.
- Tak? Co cię gnębi synu? - powiedziała babcia.
- A skąd pani wiedział że mam przylecieć?
- No kochany jesteś rodziną mojej wnuczki, jak tylko tu przyleciała, to musiałam się skontaktować z twoimi rodzicami, żeby się dowiedzieć o co chodzi.
- Czyli to od pani wiedzieli gdzie się Marija podziewa i dla tego byli tacy o nią spokojni?! - mówił zaskoczony Leon.
- No tak, ale teraz idźcie do kuchni tam jest obiad na stole.
- Czyli ty babciu o wszystkim wiedziałaś?
- Kochanie, jestem najlepszym szpiegiem rodzinnym. -powiedział i przytuliła mnie  i Leona razem.
Po tym jak zjedliśmy, wzięliśmy się za sprzątanie, niestety zejdzie nam dwa dni, bo dom babci jest troszkę większy niż typowej samotnej starszej pani. Leon prze bukował bilety na lot we czwartek.

***
Ludmiła
Dziś półfinał X factor'a, jeśli wejdę do finału i wygram to mimo moich przyjaciół i studia, wyjeżdżam z kraju.
Wszyscy przyjaciele siedzą na miejscach dla publiczności, za kulisami jest tylko Violetta, która mnie motywuje.
Teraz moja kolej.
Wyszłam na scenę i dałam z siebie wszystko, żeby wyszło jak najlepiej.
Teraz kilkanaście minut niepewności... i ogłoszenie wyników.
Udało się! Jestem jedną z finalistek. Żeby to uczcić Violetta zaproponowała pójście do kawiarni chłopaków.

***
Violetta
Świętowaliśmy sukces Ludmiły, ale ciągle myślałam o Verdasach, gdzie są i co się z nimi dzieje. Na dodatek Cami ostatnio mniej się odzywa podczas naszej ostatniej rozmowy na Skypie, kilka razy chodziła do łazienki wymiotować, chyba jej ta Anglia nie służy.
Diego wysyła mi codziennie kwiaty i słodkie sms'y na dodatek przychodzi po mnie i odprowadza.
Kurcze Violetta ogarnij się, on już raz chciał cię skrzywdzić!
Koniec myślenia o chłopakach, w sobotę jest ślub taty z Esmeraldą, jutro muszę jechać na lotnisko odebrać ciocię i kuzynów Federica. Więc pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam do domu.

***
Leon
Dolecieliśmy, niestety rodzice są w Estonii załatwiają jakieś interesy więc, do domu musimy dostać się taksówką.
- Zaczekaj tutaj ja skoczę tylko do toalety. - powiedziała Marija.
- Ok, będę przy postoju dla taksówek.  - poinformowałem ją.
Stałem przy znaku z taksówką i czekałem na siostrę, kiedy nagle usłyszałem swoje imię.
- Leon...- ktoś rzucił się na mnie i mocno przytulił, poznałem ten uścisk to była Violetta. - Tak się cieszę że już jesteś. - powiedziała i w pewnym momencie odkleiła się od mnie, poprawiła się - Przepraszam. Jest z tobą Marija?
- Nic się nie stało, Violetto muszę z tobą porozmawiać, a Marija tak przyleciała ze mną.
- Leon nie dziś, porozmawiamy kiedy indziej. - powiedziała ale w jej oczach widać było tęsknotę. - Przekaż siostrze...
- Violetta!!! - usłyszałem krzyk Mariji i w jednej chwili przytulały się na powitanie.
- Gdzieś ty się podziewała? Wszyscy za tobą tęsknią!
- Oj to długa historia. - Zaczęła Marija.
- Nie gniewaj się, opowiesz mi ją kiedy indziej. A teraz mnie posłuchaj. Do końca tego tygodnia musisz pokazać się w studio, zdać piosenkę i układ bo inaczej cię wyrzucą. - powiedziała Violetta, a ja otworzyłem szeroko oczy. - Przepraszam was na prawdę się śpieszę. - powiedziała Viola i poszła.
- ...- mówiłem coś do Meriji ale ona mnie nie słuchała - Halo!!! Żyjesz?
- Nie! - odpowiedziała -Mam kilkanaście godzin na piosenkę i choreografię! Nie poradzę sobie!
- Poradzisz! Pomogę ci! W końcu po to ma się rodzeństwo.       

2 komentarze: