Rozdział XXXIX
Leon
Nic się nie wyspałem w tą noc. Ubrałem się i zjadłem śniadanie, a Marija ciągle nie schodziła, wziąłem kubek z zimną wodą i poszedłem ją obudzić. Delikatnie otworzyłem drzwi, podszedłem do jej łóżka, spała tak słodko jak aniołek, aż żal było ją budzić ale musiałem:
- Marija... - mówiłem a ona nic - śpiochu, wstawaj! - a ona ciągle spałą jeszcze raz powiedziałem - Marija, wstawaj! - i oblałem ją tą wodą.
- Oszalałeś!!! - krzyknęła - Pajacu!! - wołała goniąc mnie.
- No przepraszam! Ale za raz musimy wychodzić do szkoły! - powiedziałem z uśmiechem.
- Aaaaaaa!!! - krzyknęła i trzasnęła drzwiami od łazienki.
- To ja ci zrobię śniadanie. - powiedziałem żeby się podlizać.
Siedziałem w kuchni kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem je otworzyć, a tam Violetta.
-Hej. Widziałeś może Federico? - powiedziała zdyszana.
- Cześć! Nie nie widziałem, stało się coś? - zapytałem - Chodź dam ci coś do picia.
- Dziękuję. - powiedziała wypijając szklankę wody. - Fede wyszedł wcześnie rano i nie powiedział gdzie, strasznie się o niego boję ostatnio jest strasznie zamknięty w sobie. Pomyślałam że skoro Marija wróciła może jest u was.
- Nie niestety nie ma go tu, wczoraj co prawda Marija z nim rozmawiała, ale nie znam szczegółów. - powiedziałem i popatrzyłem na Viole w jej oczach pojawiły się łzy, podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Strasznie się o niego boję. - powiedziała odwzajemniając uścisk, w tedy zadzwonił jej telefon. - Przepraszam muszę odebrać. " Tak Diego! Nie poradzę sobie sama, no ja cię też" - mówiła do telefony. - Przepraszam Leon nie powinnam tu przychodzić ani dopuścić do tego uścisku. Chyba już pójdę dalej szukać Fede.
- Zaczekaj! Pójdę z tobą, męska rozmowa może mu poprawi humor. - powiedziałem
- Ok! Skoro chcesz. - odpowiedziała a w jej oku zabłysło małe światełko.
- To czekaj powiem tylko Mariji że wychodzę. - i pobiegłem do łazienki, przez drzwi powiedziałem że będę na nią czekał w szkole.
- Już jestem! To chodźmy, może będzie gdzieś w parku? Często siada obok fontanny -powiedziałem i poszliśmy tam z Violettą.
Po drodze obdzwoniliśmy wszystkich znajomych.
Mijaliśmy właśnie przystanek autobusowy, kiedy przed nami stanął Diego.
- Cześć skarbie! -powiedział do Violetty i ją pocałował. - Ona jest moją dziewczyną. - powiedział
- A moją przyjaciółką i jej tylko pomagam! - powiedziałem
- Już nie musisz teraz ja jej pomogę! -powiedział stojąc na przeciwko mnie.
- Tylko że chodzi o mojego kumpla! -powiedziałem - I nie mam zamiaru ci odbijać Violetty może z tobą , będzie szczęśliwa, skoro ze mną nie miała tego szczęście. - powiedziałem, a Diego zaśmiał się w moją twarz.
- Chłopaki!!! - krzyknęła Violetta stojąc pomiędzy nami - To nie czas na kłótnie teraz odnalezienie Federika jest najważniejsze. - powiedziała. Chwyciła nas za ręce - Proszę w dniu dzisiejszym nie kłóćcie się ze sobą tylko współpracownice! Proszę!! Zróbcie to dla mnie. - powiedziała tymi słodkimi oczkami. Spojrzałem na Diego i uścisnąłem jego dłoń on to odwzajemnił i postanowiliśmy zachowywać się normalnie, to znaczy nie skakać sobie do gardeł.
Przeszukaliśmy z przyjaciółmi którzy się do nas dołączyli cały park ale Fede nigdzie nie było.
***
Liczę na wsze komentarze jeśli będą 3 to będzie kolejny rozdział.
- No przepraszam! Ale za raz musimy wychodzić do szkoły! - powiedziałem z uśmiechem.
- Aaaaaaa!!! - krzyknęła i trzasnęła drzwiami od łazienki.
- To ja ci zrobię śniadanie. - powiedziałem żeby się podlizać.
Siedziałem w kuchni kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem je otworzyć, a tam Violetta.
-Hej. Widziałeś może Federico? - powiedziała zdyszana.
- Cześć! Nie nie widziałem, stało się coś? - zapytałem - Chodź dam ci coś do picia.
- Dziękuję. - powiedziała wypijając szklankę wody. - Fede wyszedł wcześnie rano i nie powiedział gdzie, strasznie się o niego boję ostatnio jest strasznie zamknięty w sobie. Pomyślałam że skoro Marija wróciła może jest u was.
- Nie niestety nie ma go tu, wczoraj co prawda Marija z nim rozmawiała, ale nie znam szczegółów. - powiedziałem i popatrzyłem na Viole w jej oczach pojawiły się łzy, podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Strasznie się o niego boję. - powiedziała odwzajemniając uścisk, w tedy zadzwonił jej telefon. - Przepraszam muszę odebrać. " Tak Diego! Nie poradzę sobie sama, no ja cię też" - mówiła do telefony. - Przepraszam Leon nie powinnam tu przychodzić ani dopuścić do tego uścisku. Chyba już pójdę dalej szukać Fede.
- Zaczekaj! Pójdę z tobą, męska rozmowa może mu poprawi humor. - powiedziałem
- Ok! Skoro chcesz. - odpowiedziała a w jej oku zabłysło małe światełko.
- To czekaj powiem tylko Mariji że wychodzę. - i pobiegłem do łazienki, przez drzwi powiedziałem że będę na nią czekał w szkole.
- Już jestem! To chodźmy, może będzie gdzieś w parku? Często siada obok fontanny -powiedziałem i poszliśmy tam z Violettą.
Po drodze obdzwoniliśmy wszystkich znajomych.
Mijaliśmy właśnie przystanek autobusowy, kiedy przed nami stanął Diego.
- Cześć skarbie! -powiedział do Violetty i ją pocałował. - Ona jest moją dziewczyną. - powiedział
- A moją przyjaciółką i jej tylko pomagam! - powiedziałem
- Już nie musisz teraz ja jej pomogę! -powiedział stojąc na przeciwko mnie.
- Tylko że chodzi o mojego kumpla! -powiedziałem - I nie mam zamiaru ci odbijać Violetty może z tobą , będzie szczęśliwa, skoro ze mną nie miała tego szczęście. - powiedziałem, a Diego zaśmiał się w moją twarz.
- Chłopaki!!! - krzyknęła Violetta stojąc pomiędzy nami - To nie czas na kłótnie teraz odnalezienie Federika jest najważniejsze. - powiedziała. Chwyciła nas za ręce - Proszę w dniu dzisiejszym nie kłóćcie się ze sobą tylko współpracownice! Proszę!! Zróbcie to dla mnie. - powiedziała tymi słodkimi oczkami. Spojrzałem na Diego i uścisnąłem jego dłoń on to odwzajemnił i postanowiliśmy zachowywać się normalnie, to znaczy nie skakać sobie do gardeł.
Przeszukaliśmy z przyjaciółmi którzy się do nas dołączyli cały park ale Fede nigdzie nie było.
***
Marija
Wyszłam z łazienki, zjadłam kanapki zrobione przez Leona zabrałam torbę i poszłam do szkoły. Strasznie się denerwowałam, potrzebuję jakiegoś ciepłego słowa, ale moich przyjaciół nie było w studio. To było dziwne. Wyjęłam telefon i po kolei dzwoniłam, ale żadne z nich nie odbierało.
- Marija. - usłyszałam
- Dzień Dobrzy Pablo.
- Jak się cieszę że jednak przyszłaś walczyć o dalszą edukację. - powiedział przytulając mnie na powitanie.
- Tak, nie chcę stracić roku nauki tylko przez jakieś nic nie znaczące problemy. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- To idź się przygotuj za raz na auli odbędzie się twój sprawdzian. - powiedział i zaczął iść.
- Pablo?! - zawołałam
- Tak?
- A gdzie są wszyscy? - zapytałam, może o czymś nie wiedziałam
- Właśnie nie wiem, powinni już tutaj być, możne coś kombinują?! - powiedział ze szczerym uśmiechem.
Przebrałam się i schowałam swoje rzeczy do szafki, jeszcze raz spojrzałam na telefon, ale cisza.
Na sprawdzianie byli wszyscy nauczyciele, i jeszcze paru zdających, po zakończony m egzaminie przebrałam się i czekałam na wyniki, próbowałam się dodzwonić do Leona ale nie odbierał, zaczęłam się denerwować.
- Jest dobrze! - usłyszałam głos Angi.
-Tak?
- No jasne, byłaś świetna. - powiedziała - A nie wiesz dlaczego nie ma Violi, Leona i reszty?
- Właśnie nie mam pojęcia, próbowałam się do nich dodzwonić ale nikt nie odbiera.
- Kurcze, no nic idę po wyniki. -powiedział i weszła do pokoju nauczycielskiego.
Czekałam chyba godzinę, aż wywiesili kartkę na której napisano obok mojego nazwiska " Zdała" podskoczyłam z radości i wyszłam ze szkoły.
***
***
Violetta
Siedziałam po między Diego i Leonem, reszta przyjaciół krążyła po szpitalnym korytarzu. Czekaliśmy na Esmeraldę i mojego ojca tylko oni mogli porozmawiać z lekarzami. Czas płynął strasznie pomału minęło dopiero pięć minut a mi się zdawało to wiecznością.
- Gdzie on jest?! - krzyknęła zapłakana Esmeralna.
- Tam, zaprowadzę panią. - powiedział Diego
- Tato! - krzyknęłam zapłakana
- Już jestem córeczko, wszystko będzie dobrze. - zaczął mnie pocieszać. - Co się w ogóle stało?
- Może ja panu powiem. - zaproponował Leon, tata skinął głową- Fede wyszedł rano z domu nie mówiąc dokąd, Violetta się o niego martwiła zgadaliśmy się z przyjaciółmi i zaczęliśmy go szukać.
- I gdzie był? - tata pytał z nie cierpliwością.
- Poszliśmy nad staw i zauważyliśmy unoszące się na wodzie jego ciało. - Leon ciężko przełkną ślinę
- Leon i Diego wskoczyli do wody i doholowali go na brzeg, po czym udzielili mu pierwszej pomocy. - Dokończyła Fran.
- Chłopaki, bardzo wam dziękuję. -powiedział Tata i uścisnął dłoń Leona i Diego.
Liczę na wsze komentarze jeśli będą 3 to będzie kolejny rozdział.
Extra!
OdpowiedzUsuńZapewniam cię , żę czytam te rozdziały, a le na fonie i nie mogę dodawać komentarzy ;(
Czekam na akcję pomiedzy Diego i Vilu ;)
I zapraszam do mnie :)
http://martina-i-jorge.blogspot.com/
Genialny!
OdpowiedzUsuńJestem stałą czytelniczką twojego bloga, bardzo go lubię.
Czekam na niespodziewany zwrot akcji.
Super rozdział czekam na kolejny...
OdpowiedzUsuń