czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział XXVIII

Rozdział XXVIII

Violetta
Z lotniska odebrał mnie Ramalo bo tata był czymś zajęty, w domu czekała na mnie Olga z pysznym ciastem i gorącym uściskiem.
Tata pojawił się dopiero na kolacji ciągle mnie wypytywał o wakacje, a ja mu wszystko opowiadałam, prócz tego incydentu z Hache. Później tata poinformował mnie, że już za dwa tygodnie wracamy do szkoły i że za tydzień przyjeżdża Esmeralda prawdopodobnie  Fede przyjedzie wraz z nią by kontynuować naukę. Oj ja sobie muszę z nim poważnie porozmawiać. Po kolacji udałam się do swojego pokoju rozpakowałam bagaż i opisałam wszystko w pamiętniku, przy okazji pisząc SMS'y z Leonem.

***
Leon
 Minął tydzień od przyjazdu do Buenos Aires, nasi rodzice właśnie wraz z Polą pakują się do samochodu, jadą na cały miesiąc do Meksyku, chcą spędzić czas z ciociami i babciami i trochę pomóc. Zostawiają cały dom na mojej głowie, mam być odpowiedzialny za Mariję, a już od września też za Marco który ze względu na Fran chce przenieść się do nas. Może nie będzie tak źle. 
Następnego ranka po wyjeździe rodziców Renata nasza gospodyni wzięła sobie wolne więc byliśmy sami z Mariją. Zszedłem do salonu, a ona leżała na sofie cała była rozpalona miała strasznie wysoką gorączkę w ogóle nie kontaktowała na dodatek miała dreszcze.  Bez wahania wziąłem jej torebkę gdzie zawsze trzyma swoje dokumenty i zaniosłem ją na rękach do samochodu. W między czasie zadzwoniła Viola powiedziałem jej co się dzieje, a ona doradziła mi żebym zawiózł Mariję do prywatnego szpitala. Tak też zrobiłem. Tam szybko ją wzięli na jakieś badania po czym poinformowano mnie że musi zostać kilka dni w szpitalu bo jej stan jest ciężki, Marija miała poważną grypę. Pojechałem więc po jakąś piżamę kilka potrzebnych rzeczy i jak najszybciej wróciłem do szpitala. Marija dostała pokój tylko dla  siebie, a lekarz pozwolił mi przy niej siedzieć. Usiadłem na fotelu i zacząłem klikać coś w telefonie w pewnym momencie ktoś zapukał to była Violetta z  Federico.
- Hej. Możemy? - zapytała. - I co z nią?
- Wchodźcie. - powiedziałem wskazując na wolne fotele i krzesło przy łóżko. - Już się ustabilizowało ale jest kiepsko. 
Wytłumaczyłem później Viola usiadło obok mnie a Fede przy Mariji coś szeptał jej  na ucho trzymając jej rękę ale nie wiem co bo szeptał. 
Czas szybko leciał Viola zabrała Fede do domu bo było już dobrze po dwudziestej trzeciej. Przesiadłem się do łóżka siostry i pogładziłem ją po rozpalonej głowie, powtarzałem że będzie dobrze i takie tam i usłyszałem głos Fran.
- Idź już do domu ja z nią posiedzę do rana. - powiedziała głaszcząc mnie po plecach. Wstałem i mocno przytuliłem przyjaciółkę na podziękowanie. Na prawdę byłem zmęczony prysznic i jakaś kanapka z szynką dobrze mi zrobi. I pojechałem do domu. 

***
Marija
Przebudziłam się strasznie słaba i spragniona.Zobaczyłam przy łóżku z jednej strony Fran z drugiej Viole a na fotelu Leona. Wszyscy na raz skoczyli po lekarza i po picie i strasznie się cieszyli że już się obudziłam, a ja nie zbyt wiedziałam gdzie jestem i skąd się tu wzięłam, ale na szczęście braciszek wszystko mi wytłumaczył. Strasznie bolała mnie głowa więc kazałam bez żadnych sprzeciwów iść wszystkim do domu się ogarnąć bo strasznie wyglądali podobno kilka dni tak zmieniali przy mnie dyżury, więc na prawdę przyda im się dzień wolnego.
Ledwo ich wygoniła usłyszałam znajome pukanie do drzwi. To był Diego.
- Hej! Mogę? - zapytał wtykając głowę przez szparkę w drzwiach.
- No wchodź. - powiedziałam choć w cale się nie cieszyłam on zawsze mnie doprowadza do strasznych nerwacji.  
- Sorki że ci zawracam głowę ale... -zaczął mówić ale mu przerwałam
- Co tu robisz? W sensie w  Argentynie?
- Przyleciałem kilka tygodni temu, już na stałe nie mam po co wracać do Anglii, a do ojca też nie chcę lecieć.
- Możesz jaśniej. - nagle zapomniałam o bólu głowy i wszystkim byłam ciekawa o co mu chodzi. 
- Nicol znalazła sobie kogoś i nie chce by nasz synek poznał mnie, więc w Anglii nie mam po co żyć. Skontaktowałem się z moim ojcem okazało się że jest już na wolności i razem z twoją matką mają dziecko już kilku miesięczne.
- I co? 
- Nic nie chciałem im teraz zawracać głowy. Później zadzwonił Pablo że otwierają szkołę w Argentynie, a nie jak wcześniej mówili w Meksyku więc porozmawiałem z mamą i ona doradziła mi powrót.
- Aha!- odpowiedziałam. Później Diego opowiadał o swoich przeżyciach, szczegółowo wyjaśnił mi spotkanie z Nicol. I ciągle mówił jakieś niusy ze swojego życia.  
- Sorki tak cie przynudzam, po prostu nie mam komu się wygadać.
- Spoko mów ja mam dużo czasu.
- Heh, jak zwykle dowcipna. - powiedział i się uśmiechną.
- Diego... - zaczęłam
- Tak? 
- Chyba powinnam cię przeprosić.
- Nie masz za co! - odpowiedział 
- A za rozwalenie ci życia w Argentynie, pozbawienie cię znajomych...  i Violetty ?! Przepraszam, po prostu byłam wściekła za to co zrobiłeś mojej najbliższej przyjaciółce.
 -Wiem rozumiem. Ale nie martw się. Jakoś się wszystko ułoży. 
-  Myślisz?
- Na pewno. Może... - zaczął coś mówić.
- No co?
- A nie to głupi pomysł.
- No mów! 
- No może zostaniemy przyjaciółmi?! Wiem to głupie tak się strasznie nie lubiliśmy, a teraz spokojnie ze sobą gadamy.  
- Spoko, ale na razie bądźmy dobrymi znajomymi, bo na przyjaźń z tak fajną osobą jaką jestem ja to musisz troszkę zapracować. - Zaczęliśmy się śmieć.
- Jak zawsze skromna.
- Oj tam, oj tam! 
 - To ja już pójdę. - powiedział Diego wstając.
- Tu masz mój numer jak coś to zadzwoń. - powiedziałam dając mu karteczkę.
- Dzięki! - odpowiedział i ucałował mnie w policzek.
 To było na prawdę dziwne, pogodziłam się ze swoim wrogiem, w sumie on nie jest taki zły może po prostu źle zaczęliśmy naszą znajomość, albo coś?! Sama już nie wiem, ale mogę mu dać szansę na zmianę charakteru, skoro Ludmiła się zmieniła to on też potrafi.

2 komentarze: