piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział XXXIII

Rozdział XXXIII

Violetta
Całą noc myślałam o Diego przeżyliśmy w sumie kilka wspaniałych chwil, może on na prawdę się zmienił?! Kto wie? "Violetta ogarnij się jesteś z Leonem!" Koniec myślenia o Diegu, on jest nikim znaczącym, w moim życiu. 
Zadzwoniłam do Leona:
- O cześć słoneczko! - powiedział ciepło.
- Hej!
- Coś się stało?
- Nie... to znaczy tak.
- A co takiego?
- Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy tak normalnie o życiu, możne masz ochotę na wspólne popołudnie? 
- Oj kochanie, dziś przyjeżdżają rodzice, wiesz nie ma Mriji muszę ogarnąć dom i siebie i przygotować się na poważną rozmowę. 
- Szkoda to do następnego razu.
- Violu?!
- Tak?
- Kocham cię.
- I ja ciebie. Pa i powodzenia na rozmowie z rodzicami.
- Pa pa! całuski!
Trudno pójdę do kawiarni chłopaków, może tam znajdę Fran i chwilę pogadamy.  Już miałam wychodzić kiedy usłyszałam okropne krzyki w gabinecie ojca, po chwili wybiegł Fede, a za nim jego matka, ale Fede był szybszy pobiegł w stronę kawiarni.
- Coś się stało? - zapytałam zdenerwowanej Esmeraldy.
- Nie mam siły do tego chłopaka... Violu proszę porozmawiaj z nim. - poprosiła i mnie przytuliła po czym poszła do kuchni.
wzięłam torebkę i poszłam przez park do Resto. Na jednej z ławek siedział Fede rękoma zakrywał całą twarz.
- Co jest? - zapytałam siadając obok niego.
- Nie twój interes. - odpowiedział chamsko Fede.
- Oj kochany jesteśmy prawie rodziną czyli twój problem to też mój. - powiedziałam - No już mów mi tu co cię gryzie.
- Chyba nie chcę rezygnować z kariery. Czytałem na wielu Forach jak fani za mną tęsknią.
- Chcesz wrócić do show biznesu?
- Tak, to znaczy CHYBA tak.
- CHYBA?
- Chyba, bo zrezygnowałem dla Mariji, a teraz jej nie ma, nikt nie wie gdzie jest, nikt nie ma z nią kontaktu. Nie mam co na nią w ogóle czekać. Chciałem z nią się związać, ale widocznie ona potraktowała mnie jak zabawkę. Postanowiłem wrócić na scenę czy to się komuś podoba czy nie.
- A szkoła? Mówiłeś że chcesz ją dokończyć.
- Już się dla mnie nie liczy.
- A co z Esmeraldą? 
- Nic, chwilę się pozłości i jej przejdzie, taka już jest jej natura.
- Fede proszę przemyśl to jeszcze.
- Dobrze Violu, ale wątpię by moja decyzja się zmieniła. Pójdę do Resto. Idziesz ze mną?
- Nie! Jeszcze chcę się przejść.
- Spoko jak chcesz. Dzięki za rozmowę.
Fede poszedł, a ja kontynuowałam spacer. Moje myśli ciągle krążyły obok Diego. A pro po właśnie idzie w moją stronę. On jest taki męski.
- Hej! Co tam?  -zapytał
- Czeeeść! - przeciągnęłam, po czym się ocknęłam. - A spaceruję sobie, a co u ciebie?
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską.
- Jasne! - odpowiedziałam z uśmiechem 
- Co tak sama spacerujesz?
- A tak jakoś Leon zajęty więc idę do Resto.
- Aha... Ale wiesz że Resto jest w drugą stronę?
- ... - Spojrzałam za siebie, rzeczywiście szłam w innym kierunku.  - Tak wiem, ale wybrałam dłuższą drogę. - na co zaczęliśmy się śmieć.
- Aha! - Powiedział i uśmiechał się do mnie.
Nagle poczułam jak po mojej nodze pełźnie coś oślizgłego, spojrzałam i zobaczyłam węża.
- Aaaa....!!!!!!!!!!!!! - krzyknęłam i zaczęłam kopać nogą Diego próbował mi jakoś pomóc ale nie wiedział jak. Za którymś kopnięciem wąż spadł. A ja cała w szoku, lekko osunęłam się w ramiona Diego.
- Wszystko w porządku? Viola!!! Czy on coś ci zrobił? - pytał troskliwie.
- Tak, w porządku. I nic mi nie zrobił, dziękuję. - powiedziałam
-  Choć odprowadzę cię do domu, powinnaś odpocząć, po takim szoku.
- Tak, masz rację.
I poszliśmy. Byliśmy właśnie w pobliżu domu Leona kiedy zobaczyłam, jak MÓJ  chłopak ściska Larę i pomaga jej wsiąść na motor. A miał być dziś taki zajęty. Kiedy dziewczyna odjechała Leon jej pomachał i z uśmiechem w podskokach poszedł do domu. Chyba nas nie zauważył.
Chwilę później byliśmy z Diego pod moim domem.
- Bardzo ci dziękuję! - powiedziałam
- Nie ma za co! - powiedział z uśmiecham.
- Jest! Gdyby nie ty ten wielki obrzydliwy wąż mnie pożarł.
 - Oj nie przesadzaj miał zaledwie piętnaście centymetrów.
- Miał ile miał, ale był obrzydliwy. - Na co zaczęliśmy się śmiać. - Dziękuję! - powtórzyłam i pocałowałam Diego w policzek
- Chyba już pójdę! -  powiedział i na do widzenia uroczo pomachał.
  Weszłam do domu.
- Nie powinnaś tego robić! - usłyszałam głos Fede wychodzącego z okna
- Ale czego?!
- Jesteś z Leonem, a Diego to twój wróg. Już zapomniałaś co chciał zrobić?
- Nie zapomniałam, a on się teraz zmienił, każdy zasługuje na drugą szansę. - powiedziałam wchodząc po schodach.
 - A co na to Leon?!
- On też mi nie mówi o swoich bliskich stosunkach z Larą.
- A czyli " Jak Kuba bogu tak bug Kubie?" z takiego założenia wychodzisz?
- Nie twój interes! - powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.  

4 komentarze: