poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział XLII

Rozdział XLII

Marija
Rano gdy wstałam Leon jeszcze spał, a rodziców już nie było, ogarnęłam się trochę  i wybrałam się do Cami. Po drodze kupiłam coś słodkiego i skierowałam się na dworzec.  Musiałam wsiąść w pociąg i przejechać ponad sto kilometrów, później znaleźć jakąś taksówkę i dojechać pod wskazany adres, który podała mi  Cami. Był to wielki budynek z ogromnym ogrodem.
- Dzień dobry, chciała bym zobaczyć się z Cami... - kurcze zapomniałam nazwiska.
- A jak pani się nazywa? - zapytała uprzejma pani na recepcji w ośrodku dla samotnych matek.
- Marija Verdas. - odpowiedziałam z  uśmiechem.
- Proszę za mną Pani Camila czeka w ogrodzie.

***
Cami
- Cami! - usłyszałam krzyk, odwróciłam głowę i zobaczyłam biegnąca w moją stronę Mariję.
 Strasznie się ucieszyłam na jej widok, przytuliłyśmy się na powitanie i usiadłyśmy na ławce.
- Co u ciebie? - zapytała
- A co u ciebie? Może najpierw ty mi opowiesz co tam w Buenos Aires?
- No dobra! - powiedziała i zaczęła mówić wysokie plotki i ploteczki. - To co teraz twoje kolej.
- Wiesz co? Powiem ci , że jest mi na prawdę ciężko - powiedziałam.
- No to zamieniam się w słuch. - powiedziała Marija i ułożyła się wygodnie na ławce.
- Jestem w ciąży, ojcem dziecka jest Broadvay, rodzice mnie odrzucili, nie mam kasy, mieszkania, nie mam nic jestem "goła i wesoła".
- Dobrze..., a możesz jaśniej?
- Rodzice dowiedzieli się jako pierwsi, od razu kazali mi się pakować i wyprowadzić, powiedzieli że nie chcą mnie znać. Zaraz po tym oni sami się spakowali, sprzedali nasz rodzinny dom i polecieli do mojego brata do Australii, moje rzeczy osobiste typu meble i takie tam zawieźli do magazynu, za który trzeba płacić czynsz jeśli się go nie zapłacę moje rzeczy zostaną sprzedane komuś innemu. - mówiłam
- A Brad? On wie?
- Nie nic mu nie powiedziałam, jego sytuacja w domu tez nie jest za dobra, nie mogę też jego życia zmarnować.
- Ale to przecież też jego dziecko powinien w jakiś sposób ci pomóc.
- To nie takie proste.
- Nie rozumiem dlaczego uciekłaś, przecież wszyscy by ci pomogli.
- Właśnie dla tego! Nie chcę litości!
- A czemu nie powiedziałaś nawet swoim przyjaciółką?
- Z Violettą kilka razy rozmawiałam, ale nie miałam odwagi, a z Fran ciągle piszemy sms'y, ale jakoś nie umiem im tego powiedzieć.
- Jejciu Cami! Strasznie chciała bym ci pomóc. Cały czas tutaj będziesz?
- Nie musisz mi pomagać wystarczy jak przyjdziesz czasem mnie odwiedzić. A czy tu będę to nie wiem, bo mogą mnie przewieść do innego ośrodka samotnej matki.
- Ale jak by coś  to daj znać żebym wiedziała gdzie mam przyjść.
- Dobrze. - powiedziałam i się przytuliłyśmy. - Marija proszę cię tylko nie mów nikomu o mnie proszę.
- Dobrze ja nic im nie powiem, bo ty to zrobisz!
- O nie!
-  O tak masz powiedzieć chociaż ojcu dziecka.
- No... zastanowię się.
- Nad czym się będziesz zastanawiać, za parę miesięcy na świat przyjdzie malutki śliczny osobnik, będzie podobny do ciebie i Brada i to wy będziecie dla niego wzorem w przyszłości.
- Nie koniecznie. - powiedziałam
- Co masz na myśli?
- Rozważam oddanie dziecka do adopcji.
 - CO?!!! Czyś ty zwariowała?
- To dużo lepsze niż aborcja! 
- Nie pozwalam ci!
- Sory Marija nie masz nic do gadania w tej sprawie, zrozum nie mam za co wychować tego dziecka, nie mam jak stworzyć mu bezpieczny dom.
- Cami proszę cię nie podejmuj pochopnych decyzji może wszystko się jakoś ułoży.
- Coś w to wątpię.
- Kurcze już jest po południe, muszę lecieć, przepraszam cię. - powiedział Marija, przytuliła mnie i poleciała. A ja zostałam ze swoimi przemyśleniami. 

***
Violetta
Umówiliśmy się z Diego na randkę do kina.
- Violu. - zaczął Diego głaszcząc mnie po szyi i szepcząc do ucha - Chodźmy do mnie, spędzimy jeszcze milej ten wieczór.
- Diego, ale  ja... nie wiem... boję się... - mówiłam
- Nie masz czego.
- Ale Diego ja... nigdy TEGO nie robiłam.
- CO? - krzyknął na całe kino i zaczął się śmieć.
Zrobiło mi się przykro chwyciłam torebkę i wybiegłam z sali kinowej. Przed wejściem zobaczyłem Leona na motorze, rozmawiał z jakimś kolegą.
- Leon proszę weź mnie stąd. - powiedziałam zapłakana.
- Stało się coś? - zapytał ze zmartwioną miną.
- Proszę weź mnie gdzieś zawieś tylko szybko. 
- Dobrze, trzymaj - powiedział dał mi swój kask i posadził na motorze. - Lepiej się czegoś trzymaj.  - dodał.
Tak...! Tylko czego się trzymać na takiej maszynie, chyba jedynie kierowcy. Obięłam go w talii  i ruszyliśmy. 
Nie wiem gdzie jechaliśmy bo moje oczy zalane były łzami. Dlaczego on tak zareagował? Myślałam że mnie kocha i zrozumie.
Leon zatrzymał motor pod jakimś drzewem. Zszedł i pomógł mi zdjąć kask.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam wycierając łzy.
- W bezpiecznym miejscu. - zaśmiał się Leon - Co się stało?
- Leon proszę przytul mnie i powiedz że nigdy mnie nie zranisz. - sama nie wiem dlaczego tak powiedziałam po prostu potrzebowałam chyba jakiegoś wsparcia.
- Obiecuję! - powiedział ciągle mnie przytulając.
- A tak na poważnie gdzie jesteśmy? I dla czego jest tak zimno?
- Masz. - powiedział zdejmując swój sweter i  okrywając mnie nim - Jesteśmy nad stawem, tu zawsze przychodzę jak mam jakiś problem, no i zaczęło padać dla tego się ochłodziło i nie możemy jechać dalej.
- Aha. Leon bardzo ci dziękuję. - powiedziałam i ucałowałam go w policzek
- Nie ma za co! - powiedział - Cała się trzęsiesz, choć tu do mnie - powiedział i zaczął mnie przytulać żeby mnie rozgrzać. - powiesz mi co się stało? 
Zacisnęłam zęby i choć nie byłam tego do końca pewna to powiedziałam.
- Leon mam do ciebie jeszcze jedną prośbę... - wzięłam oddech i powiedziałam - Zrób TO ze mną. - powiedziałam i zaczęłam go całować.
- Violetta! -  powiedział odsuwając mnie od siebie - Ty jesteś z Diego!
- Tak wiem, ale chciała bym przeżyć swój pierwszy raz właśnie z tobą. - powiedziałam, choć to nie do końca prawda, po prostu nie chcę wyjść przed Diego na taką niedoświadczoną.
- Jesteś tego pewna? A co jeśli Diego się dowie, później będzie miał monty do mnie, a ciebie być może zostawi.
- On o niczym się nie dowie już ja o to zadbam. Proszę cię Leon zgódź się.
- Violu... ja nie wiem czy to dobry pomysł. Chyba muszę to przemyśleć. 
- Dobrze! Bardzo ci dziękuję. - powiedziałam i go ucałowałam w policzek.
Później posadził mnie na motor bo już przestało padać i odwiózł do domu. 



Co wy o tym sądzicie? 

4 komentarze:

  1. Dodaj szybko next. Niech Viola wróci do Leona.

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY rozdział ^^ Szybko dodaj następny bo mnie nosi tutaj xD
    Czekam z niecierpliwością na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twojego bloga!!! Fuuu reakcja Diego :/ Mógł zrozumieć a tu tu taki palant z niego ble :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Diego:(
    Jaki dupek;p
    Leonetta 4evr!!
    Ola Piórkowska<3

    OdpowiedzUsuń