Rozdział VII
Leon
Usiadłem na krześle obok Violi. Było mi jej tak strasznie żal. Nie wiedziałem czy mnie słyszy czy nie. Cały czas spała. Nachyliłem się nad nią i szepnąłem do ucha "Kocham Cię! Zawsze Cię kochałem i będę Cię zawsze kochać! I przepraszam za całe zło jakie Ci wyrządziłem. " I ucałowałem ją w policzek. W tedy zadzwoniła mama:
- Leon gdzie wy jesteście już szesnasta wracajcie do domu na obiad.
- Dobrze za raz będziemy w domu. - odpowiedziałem i dałem Violi drugiego buziaka, po czym wyszedłem na korytarz. Pożegnaliśmy się z ojcem Violetty i poszliśmy do domu.
***
Marija
Całą drogę Leon był jakiś nieobecny. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Hej! Mogę ci zadać parę pytań? - zapytałam chwytając go pod rękę
- Jasne! - odpowiedział i się uśmiechnął
- Ty nadal kochasz Violę prawda?
- Nie! To znaczy... sam nie wiem. T trudne do stwierdzenia. - zaczął się mieszać.
- To skoro kochasz Violę bo to po tobie widać, to po co w pokoju masz zdjęcie jeszcze jakiejś dziewczyny?
- To Lara! - odpowiedział jak bym miała skądś ją znać.
- Ta! A kim jest dla ciebie ta Lara? - zapytałam
- To moja przyjaciółka z toru jest też moim mechanikiem. Ale dlaczego o nią pytasz?
-Pytam dlatego bo na tym zdjęciu nie widać przyjaciółki tylko zakochaną po uszy w tobie dziewczynę. - odpowiedziałam
- Zdawało ci się! Chodź szybciej już prawie jesteśmy w domu. - Bardzo szybko odbiegł od tematu.
-Leon?!
- Tak?
- Mieliśmy pomyśleć o jakimś mieszkaniu do wynajęcia dla mnie. - Przypomniałam mu.
- Pogadamy po obiedzie. -odpowiedział bo akurat wchodziliśmy do domu.
- Myjcie ręce i za pięć minut siadamy do stołu- powiedziała mama Leona .
Tak też zrobiliśmy. Obiad był przepyszny. Podczas deseru tata Leona wstał i zadzwonił łyżeczką o kieliszek z wodą.
- Chciał bym coś powiedzieć. - ogłosił - Marijo Anno Dento urodzona siedemnaście lat temu we Francji.- Jejciu skąd ten facet tyle o mnie wie i to takie szczegóły przecież ja im tego nie mówiłam. -Jesteśmy zaszczyceni twoją obecnością w naszej rodzinie i chcieli byśmy abyś z nami została na zawsze bo... - pan Verdas wziął głęboki oddech, ale jego żona go uprzedziła w tym co chciał powiedzieć.
- Bo jesteś jego córką.
- CO!!! - krzyknęłam
- Tak! Marijo to ja jestem twoim ojcem jeśli chcesz możemy zrobić badania genealogiczne. - mówił
- Co!!! - krzyknęłam kolejny raz.
- Jakieś dobre moce cię do nas przywiodły i jesteśmy wszyscy z tego powodu bardzo dumni. - powiedziała pani Verdas
- Dobre moce!!! Co??? - byłam wstrząśnięta tym co usłyszałam.
- Twoja babcia Lusia ona cię skierowała do Argentyny do Studia. A twój anioł struż przyprowadził pod mój dach. - powiedział pan Verdas.
- Czyli?! Pan to mój tata pani jest żoną mojego taty, Leon to mój barat... - zaczęłam podsumowanie
- A Pola to twoja siostra - wtrącił Leon
- I? - zapytali równo jak w wojsku Verdasowie
- I ja mogę z wami zostać?! I stworzyć szczęśliwą rodzinkę?!
- Tak! - znów powiedzieli chórem.
- Zgodzisz się zostać naszą córką już na zawsze? - zapytała pani domu
- I pani się na to zgadza żebym Ja! Dziecko kochanki pani męża z wami mieszkała pod jednym dachem? - Ciągle nie mogłam w to uwierzyć.
- Tak! Wybaczyłam mężowi tą zdradę i sama zaproponowałam to rozwiązanie. Chciała bym żebyś została moją przyszywaną córką. I możesz nawet mówić do mnie mamo. - Nawijała pani Verdas
- To co córeczko? - zapytał TATA
- Jeśli wszyscy tego chcą to trudno by mi było odmówić. - odpowiedziałam a wszyscy rzucili się na mnie żeby mnie przytulić.
- Dobra siostra! - Powiedział Leon i zaczął się śmiać bo to na prawdę śmiesznie zabrzmiało. - Może pójdziemy na górę troszeczkę ochłoniesz od tych dzisiejszych wrażeń mi też się to przyda.
Podziękowaliśmy i wstaliśmy od stołu. Stojąc jedną nogą na schodach odwróciłam się w kierunku moich nowych rodziców i powiedziałam:
- Dziękuję MAMO i TATO - a oni tak ciepło się do mnie uśmiechnęli.
Weszłam do swojego pokoju i na spokojnie zaczęłam to sobie układać w głowie.
***
- Dziękuję MAMO i TATO - a oni tak ciepło się do mnie uśmiechnęli.
Weszłam do swojego pokoju i na spokojnie zaczęłam to sobie układać w głowie.
***
Państwo Verdas
- Rozmawiałem z Lusią babcią Mariji powiedziała że wszystkie papiery jakie Anna zostawiła odnośnie Mariji prześle jeszcze w tym tygodniu.
- To wspaniale! Naprawdę cieszę się że w końcu będziesz miał wszystkie dzieci przy sobie.
- Mam najwspanialszą żonę na całym świecie.
- Nie mów tak!
- Muszę! Bo bardzo cię kocham! Wskaż mi jakąś kobietę która wybacza mężowi zdradę i jeszcze sama nakłania go na przygarnięcie obcego dla niej dziecka.! Jesteś moim Aniołem. Kocham cię.
- Ja cię też.
To jest Boskie !! *.*
OdpowiedzUsuńleonetta 4ever!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOla Piórkowska<3
Genialny bloog!!