piątek, 19 lipca 2013

Rozdział XVII

Rozdział XVII

 - Gdzie jest Leon? - powtarzałam zaczęłam się denerwować o tego wariata.
 I w tedy zobaczyliśmy jak Leon z nieprzytomną Violettą wychodzi z tyłu palącego się domu. Co za wariat, położył ją na chodniku i natychmiast pojawili się przy niej ratownicy medyczni odsuwając Leona. Rzuciłam się w jego kierunku, był cały z sadzy i śmierdział dymem, po jego twarzy spływały łzy, gdy zobaczył że Violetta ciągle nie odzyskuje przytomności osunął się na chodnik. A ja uklękłam obok niego i przytuliłam go tak jak on mnie przedtem. Ciągle powtarzałam mu że wszystko będzie dobrze. Niestety Violta ciągle się nie budziła.Podjechała karetka, zabrała Viole na sygnale. Popatrzyłam w stronę znajomych, dziewczyny płakały ja sam miałam łzy w oczach. Podszedł do nas strażak i kazał sobie iść i nie przeszkadzać. Stałam się podporą dla Leon, który chyba nic nie kontaktował. Andres pomógł mi zaprowadzić Leona na ławkę w pobliżu domu Violetty, tam też doszli nasi znajomi. Wszyscy byli załamani. Nagle przybiegła do nas Ludmiła.
- Słyszałam co się dzieje i przybiegłam. Coś nie tak? Co z Violą? - pytała widać było po niej zdenerwowanie.
- Viole zabrała karetka nieprzytomną, tak samo jak jej ojca i babcię, Angi  i gospodyni były przytomne ale też je wzięli do szpitala. - powiedziałam bo wszyscy byli jak zaczarowani. 
Kiedy jej do powiedziałam wybuchła płaczem i osunęła się na ziemię.
- Ludmiła nie udawaj że cię to rusza. - Powiedziała Nati
A ja podeszłam do niej i podtrzymywałam ją.
- Nie zdążyłam... - zaczęła mówić cała zapłakana - jaj powiedzieć, że jesteśmy kuzynkami... a teraz... - ciągnęła dalej coraz bardziej płacząc.  
- Coś ty powiedziała?- Leon nagle oprzytomniał. I podszedł do Ludmiły
- Moja matka jest siostrą Germana, ale oni się pokłócili dawno  temu, chciałam pogadać o tym z Violettą, ale wszyscy macie mnie za zołzę. Ja po prostu strasznie się wszystkiego boję, temu tak wszystkim dokuczam. Wybaczcie mi. - mówiła Ludmiła ocierając łzy.
- Nie wiem jak wy ale mnie to nie rusza.  - powiedziała Cami.
-  Przepraszam, z głębi serca, przepraszam... - powtarzała ciągle Ludmiła.
- Za co? Ludmiła za co nas przepraszasz. - Zapytał Leon podnosząc ją z kolan.
- Za wyzywanie, dokuczanie, robienie na złość, ukrywanie prawdy, rozwalanie wam życia. - mówiła to z wielkim żalem w głosie, ja osobiście jej w to uwierzyłam.
- Ludmiła przez tyle lat byłaś, chamską zołzą i mamy ci uwierzyć w nagłą przemianę?  - Zapytała Fran
- Ja... - zaczęła Ludmiła - próbowałam się zmienić już wiele razy, ale za każdym razem ktoś się pojawia i mówi że mam być dalej taka wredna... ja już tak dłużej nie chcę. 
- Kto ci coś mówi? - zapytał Leon
- Diego! Odkąd się pojawił ciągle coś mi wmawia, wymusza... - mówiła płacząc - ja próbowałam go powstrzymać, ale mi się nie udało.
- Przed czym? - zapytał Maxi.
Ale Leon już dalej nie słuchał powiedział " Zabije Drania" i pobiegł gdzieś. A my zostaliśmy. Wzięliśmy z Ludmiłą poważnie porozmawialiśmy, a później wzajemnie się odprowadziliśmy do domów. Było już około dwudziestej trzeciej kiedy weszłam do domu. Leona nie było, ciekawe co on znów wymyślił, telefonu nie odbiera. Poszłam umyłam się ubrałam w piżamę i usiadłam na łóżku i zaczęłam malować paznokcie kiedy nagle dostałam SMS 'a, że mam zejść otworzyć drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam Leona z podbitym okiem, rozwaloną wargą i poszarpaną kurtką.
- Gdzieś ty się włóczył? I coś ty robił? - zapytałam brata
- Nie twoja sprawa powiedział i poszedł do swojego pokoju. Wzięłam apteczką i poszłam za nim. Pod drzwiami jego pokoju usłyszałam huk tłuczonego szkła. Zapukałam i weszłam do środka Leon siedział na ziemi po tym jak rozwalił cztery szklane ramki ze zdjęciami.
- Daj, przykleimy plasterek podmuchamy i do wesela się zagoi. - powiedziałam i zobaczyłam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech.
- Wiesz gdzie zabrali Viole? - zapytał
- Do szpitala, ale nikt nie wie gdzie. 
- Rodzice śpią? - syczał przez zęby kiedy, mu polałam ranę wodą utlenioną.
- Tak, chyba tak. - Odpowiedziałam.
Leon wstał i po pięciu minutach wrócił z notesem mamy z gabinetu.
- Czego szukasz? - zapytałam
-Numeru do Ramallo, on wie wszystko co się dzieje z Violą. - Powiedział i chwycił za telefon. 
Poszłam odnieść apteczkę i wróciłam do pokoju Leon był w łazience więc grzecznie usiadłam na krześle przy keyboardzie, coś mnie tknęło i zaczęłam tak byle jakie klawisze naciskać, nagle z łazienki wypadł Leon.
- Co to było? - zapytał.
- Co?
- To co grałaś? To ty napisałaś? - pytał
- Nie, ja tylko naciskałam byle jakie klawisze. - wytłumaczyłam, a ten zepchnął mnie i zaczął powtarzać tą melodię i dodawać kolejne dźwięki i zaczął spisywać te nutki jak zahipnotyzowany.
- Ty! - krzyknęłam. - Co z tą Violą?
- Wszystko dobrze jutro wyjdzie ze szpitala, po prostu zatruła się dymem. - Powiedział spokojnie.
- No to dobrze! - odpowiedziałam - Idę spać dobra noc. - powiedziałam i ucałowałam brata w policzek, a on mnie uścisnął i podziękował że byłam przy nim w tedy pod domem Violi. 

***
Leon
Cieszę się że z Violą wszystko dobrze. Mam nadzieję że Diego zrozumiał że ma się w końcu odczepić od mojej dziewczyny i moich znajomych. Jedyne co mi  teraz chodzi po głowie to ta zmiana Ludmiły, ciekawi mnie czy jest szczera i długo terminowa. Tak bardzo bym chciał, żeby jutrzejszy dzień był najlepszym dniem mojego życia, w końcu jutro moje dziewiętnaste urodziny.    

2 komentarze: