środa, 17 lipca 2013

Rozdział XIV

Rozdział XIV
Marija
Jest wieczór, teoretycznie powinnam iść spać, a w praktyce siedzimy z Leonem na balkonie i bez celowo gapimy się w niebo.
- Idę po picie i ciastka. - powiedział Leon
- Oki! To ja przyniosę koce, bo robi się chłodno.
 I poszliśmy na dół Leon do kuchni a ja do szafy w przed pokoju. Gdy nagle za dzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je  i zobaczyskom Violettę.
- Cześć! - powiedziałam - Leon ktoś do ciebie - krzyknęłam głośniej.
- Zaczekaj! Ja chciałam z tobą pogadać. Mogę ci zająć chwilkę? - zapytała 
-  Słucham. 
-  Wiem, że nasza znajomość nie zaczęła się dobrze, może za mało cię poznałam, a za wcześnie osądziłam. - mówił
- Nie rozumiem! 
- Chciałam cię przeprosić! Z początku byłam zazdrosna o to że spędzasz z Leonem dużo czasu, później bałam się że przez to że znasz Diego będziesz taka sama, rozumiesz?
- Nie zupełnie.
- No że będziesz chciała skrzywdzić moich przyjaciół, tak jak Diego skrzywdził mnie. Chciała bym zacząć naszą znajomość od nowa.
- Myślałaś że chciała bym kogoś skrzywdzić? Ja? Ty jesteś nienormalna! Po prostu nie lubisz się dzielić z nikim i niczym. Sorka Violu raczej nie naprawiłaś tą rozmową relacji ze mną. Chcesz być z Leonem spoko nie będę ci stać na drodze do szczęścia, ale mamy wspólnych znajomych i to oni powinni decydować co robią, gdzie i z kim się kumplują.
- Chyba już pójdę. - Powiedziała Viola i poszła
- Kto to był ? -zapytał Leon
- Twoja Ex. - odpowiedziałam jak by to było oczywiste.
- I co? Dogadałyście się? - pytał z nadzieją
- Nie, przepraszam cię ja nie potrafię się z nią dogadać. - Wzięłam koce i poszliśmy na balkon. 

***
Violetta
Nienawidzę jej, jak można ją lubić, co ona w sobie ma. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Fran. Niestety poczta głosowa się odezwała, podobnie u Cami i Nati, to spróbuję do Maxiego.
- Halo? Kto mówi? 
- Hej Maxi Viola z tej strony
- O cześć Violu. Co tam?
- Właśnie nie wiem dziewczyny nie odbierają nie wiesz co się dzieje?
- Nie mam pojęcia. - mówił to śmiejąc się w tle słyszałam Cami.
- Aha no to nic dzięki. - I się rozłączyłam.
 Świetnie się bawią bezemnie. Usiadłam przed toaletką mamy i popatrzyłam w lustro,  nie zobaczyłam odbicia Violetty z przed pół roku. Matko jedyna ale ja się zmieniłam, ma za złe swoim przyjaciołom poznawanie nowych ludzi, krzywdzę ludzi na których mi zależy. W odbiciu nie było tej skromnej szesnastoletniej Violi, tylko wulgarna, wyzywająca Violka. Co ja ze sobą zrobiłam.
Wróciłam do swojego pokoju wzięłam worek na śmieci i wszystkie wyzywające ubrania do niego spakowałam, schowałam głęboko na strychu, zmyłam wyzywający makijaż i usiadłam na łóżku. Kiedy tak siedziałam zobaczyłam wspólne zdjęcie. Było naw w tedy tak wesoło i dobrze, bez Diego, problemów i Mariji.
Włączyłam Facebooka bo nie miałam co robić o Nati dodała zdjęcia ... zaczęłam je oglądać, tak świetnie się razem bawili, Leon był tak uśmiechnięty widać było w jego oczach zgaszoną prze mnie iskierkę i ten jego uśmiech. O chyba z powrotem mamy Naxi, oni są bardzo zwariowani. O jest parę zdjęć poważnej Cami, ale górują zdjęcia uchachanej Camili. Jest i nasza Fran tak dobrze się bawi. Nawet są zdjęcia Mariji wygląda na szczęśliwą. No masz ostatnie zdjęcie się nie chce otworzyć. Klik, klik... o jest, są na nim wszyscy, tacy szczęśliwi, szkoda że mnie z nimi nie było.

***
Leon
Już nam się zasypiało na tym balkonie, kiedy nagle zadzwonił telefon.
- Halo! - powiedziałem zaspany
- Co to robicie? Śpicie?  - To był Maxi słychać miał faze.
- Nie, medytujemy. - Powiedziałem śmiejąc się
- To przestańcie, zbierajcie się i do clubu wpijajcie! - mówił, prawie wierszem. - Jestem tu ja, i Cami i Nat, zaraz Franceska wbije i Brad.
- Stary piłeś już coś?  - zapytałem poważnie
- Chłopie impreza w dechę, zwijaj siostrę i wbijajcie.
I się rozłączył. Poinformowałem siostrę że ma pięć mi na wyzbieranie się do wyjście. Ja ubrałem czarne spodnie rurki, szare trampki i szarą koszulę, przyczesałem włosy i poformowałem mamę że wychodzimy. Po chwili na dół zeszła Marija. Była ubrana u błękitne spodnie, granatowe trampki, ciemno szarą bluzkę, która opadała z jednego ranienia miała dłuższe podciągnięte rękawy, na głowie oczywiście granatowa bandana.
W drodze do clubu uświadomiłem jej, że ma być grzeczna, i czego ma nie robić.

*** 
Marija
W klubie byli nasi znajomi, bawiliśmy się wspaniale, a że oni są już pełnoletni to pojawił się i alkohol, pierwsze ścięło Naxi, reszta się jeszcze trzymała, ja że nie miałam osiemnastu lat trzymałam wszystko pod kontrolą mniej niż więcej ale, było nawet ok. W clubie było karaoke Leon mnie wkręcił że bym coś zaśpiewała no to zaśpiewałam o blondynce bo przecież nią jestem. 

Super się bawiliśmy do piątej rano, aż nie wyrzucili nas z clubu. Leon trochę prze trzeźwiał więc po kolei odprowadziliśmy naszych przyjaciół. Tak nam zeszło do w pół do siódmej. 
- Upss.. Chyba dziś będzie nicka frekwencja w Studio. - Powiedział Leon wchodząc prawie na czworaka do domu. 
Na nasze nieszczęście rodzice już nie spali bo właśnie mieli wyjechać w podróż służbową. Kiedy nas zobaczyli wybuchli śmiechem.
- Córeczko chodź no tu. - zawołał tata.
- Tak?
- Chuchnij mi tu i powiedz ile wypiłaś.
- Ja? AJ nic nie wypiłam przecież nie mam osiemnastu lat  - ale podeszłam chuchnęłam
- No to idźcie spać! Dobranoc. - powiedzieli śmiejąc się na całego.
 
  
 

1 komentarz: